Pan Michał od dwóch lat nie dostał 500+, bo polskie urzędy nie były w stanie dosłać odpowiednich dokumentów do Belgii. Po pomoc zgłosił się do nas przez dziejesie.wp.pl i udało się. - Zasiłek dla pana Michała będzie, sprawa jest już załatwiona - usłyszeliśmy wreszcie w urzędzie wojewódzkim.
- Decyzja Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego już jest, 500+ będzie - poinformowała nas Ewa Filipowicz, rzecznika urzędu. Teraz decyzja trafi do urzędu w Gostyninie, gdzie mieszka żona pana Michała. Pismo powinno tam trafić w ciągu kilku dni.
- Super, dziękuję! - tak zareagował na informację pan Michał. Na świadczenie musiał jednak czekać niezwykle długo, aż dwa lata. Winna - jak twierdzi - jest polska biurokracja.
Długa droga do 500+. "Wszystko przez biurokrację"
Pan Michał (imię zmieniliśmy na prośbę czytelnika, który woli pozostać anonimowy) pracuje w Belgii, ale jego żona mieszka w mazowieckim Gostyninie. W 2016 r. małżeństwo doczekało się drugiego dziecka. Świadczenie zatem przysługiwało. Teoretycznie.
O sprawie pisaliśmy już w marcu. Pan Michał odbijał się od urzędu do urzędu - ale żaden nie był w stanie nie tylko mu pomóc, ale nawet powiedzieć, czy 500+ mu się należy. A powinno - bo w Belgii żadnych świadczeń nie pobierał.
Pan Michał dostał wreszcie informację, że mazowiecki urząd ma wysłać zapytanie do Belgii, czy nasz czytelnik aby na pewno nie pobiera tam żadnych świadczeń. Gdy dzwonił do urzędu, usłyszał, że Belgia nie odpowiedziała. Zaniepokojony poszedł do swojej belgijskiej księgowej. Ta, według relacji czytelnika, odpowiedziała, że... Warszawa nic do Belgii nie wysłała.
Odpowiedź zbiła z tropu naszego czytelnika. "Po paru dniach udało mi się ponownie dodzwonić do Warszawy i zapytałem się, gdzie do Belgii wysłali zapytanie. W końcu powiedzieli, że jeszcze nie wysłali, bo mają za mało pracowników, a dużo wniosków" - pisał do nas pan Michał.
Poczuł się bezradny wobec biurokratycznej machiny. Jak nam opowiada, później nikt z warszawskiego urzędu już od niego telefonów nie odbierał.
Gdy w połowie maja dostaliśmy więc kolejną wiadomość na dziejesie.wp.pl od pana Michała, postanowiliśmy zainterweniować w Ministerstwie Pracy i Rodziny Społecznej. Resort poprosił nas o skierowanie pytania do mazowieckiego urzędu.
- W razie jakichkolwiek jednak problemów, prosimy o informację. Pomożemy - usłyszeliśmy w biurze prasowym ministerstwa.
Rzeczniczka obiecała się przyjrzeć sprawie - i po dwóch tygodniach urząd podjął korzystną dla pana Michała decyzję.
- Skąd więc te wszystkie problemy, które trwały aż dwa lata? - pytamy. Urząd jednak mówi, że o tej konkretnej sprawie więcej powiedzieć nie może - wszystko przez ochronę danych osobowych.
Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz do naszej redakcji przez dziejesie.wp.pl