Kilkudziesięciu poszkodowanych twierdzi, że zostali wplątani w inwestycje, na których stracili od kilkunastu do nawet kilkuset tysięcy złotych. Proszą o pomoc Zbigniewa Ziobrę, prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Apelują, by ustrzegł innych przed "nowym Amber Gold".
W środku nocy dostęp do konta został zablokowany, historia transakcji wykasowana, a środki rozpłynęły się w powietrzu - opowiadają poszkodowani. Egzotyczni pseudo brokerzy wyczuli zamieszanie i zawinęli biznes. Ludzie zostali z niczym. A to wszystko podczas trwania prokuratorskiego śledztwa.
To kolejny akt sprawy, o której pisaliśmy w materiale pt. *"Mój wujek jest miliarderem, a ja pomogę panu zarabiać". *Od sierpnia prokuratura miała listę 30 poszkodowanych i obiecywała, że sama będzie szukać kolejnych. Szukać jednak nie musiała, bo właśnie na biurko prokuratorów trafiło nowe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Jest też tam apel, by nadzór nad sprawą objął sam Zbigniew Ziobro, prokurator generalny i minister sprawiedliwości. Dlaczego? Poszkodowani boją się, że ich historia skończy się tak jak Amber Gold. Widowiskowa komisja śledcza nikomu nie zwróci pieniędzy, gdy te wypłyną już z Polski.
W tej chwili już 60 osób domaga się ponad 8 mln zł od firm, które oskarżają o nielegalne doradztwo, działalność bez uprawnień maklerskich i przede wszystkim specjalne prowadzenie do strat finansowych. Prokuratura w toku śledztwa zablokowała część kont egzotycznych brokerów. Znalazła tam jednak ułamek tego, o co walczyć chcą klienci.
Śledczy przyglądają się też polskim spółkom, które zapewniały "marketing" na rzecz firm, do których popłynęły pieniądze. Sprawdzą, czy "usługi marketingowe" nie były w rzeczywistości niezbędną pomocą w całej układance.
O co chodzi?
Wszystkie historie zaczynają się tak samo. Od telefonu. Dzwoniący "z międzynarodowej instytucji finansowej" kusi zarobkiem na debiucie zagranicznej spółki. Inwestycja na kilka dni, szybkie zyski, do tego pomoc opiekuna. Klienci mieli zarabiać na Ferrari, naftowym Saudi Aramco albo GoPro.
Wpłaty od klientów trafiły na polskie konta SkyFX, brokera z Cypru i Alphafinex z Dominiki (wyspa pomiędzy Gwadelupą a Martyniką). "Usługi marketingowe" obu firm zapewniały polskie spółki. Ich właścicieli opisaliśmy dokładnie w listopadowym materiale. Do prokuratury tym razem miały trafić też nagrania świadczące o nielegalnym doradztwie.
Nowe zawiadomienie do prokuratury to identyczne opowieści kolejnych kilkudziesięciu osób. Metody nakłaniania i mechanizmy wyciągania pieniędzy są wciąż takie same.
To tylko mały fragment z dokumentów, do których dotarliśmy:
"Pokrzywdzona została zapewniona, iż inwestycje na platformie Alpha Finex nie mogą doprowadzić do strat. Pokrzywdzona została poinformowana, że nie musi posiadać wiedzy ani doświadczenia z zakresu inwestycji, gdyż będzie prowadzona przez doradców wydających jej polecenia i rekomendacje odnośnie zawierania wskazanych transakcji" - czytamy w zawiadomieniu.
Efekt porad i prowadzenia za rączkę? 15 tys. zł straty. Wystarczył jeden dzień. "Pokrzywdzona" miała zarabiać kokosy na inwestycji w debiut spółki walczącej z rakiem. Telefoniczna naciągaczka przedstawiała się jako Anna G. Nazwisko pożyczyła od znanej polskiej piosenkarki.
Lepszą naciągaczką była Olga. "Pokrzywdzona została fałszywie zapewniona, że Alpha Finex działa w Polsce legalnie i jest domem maklerskim nadzorowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego". Dalej sprawę przejął inny doradca - Konrad N. "Polecał otwieranie i zamykanie konkretnych pozycji, które początkowo przynosiły niewielkie zyski. W pewnym momencie otwarte pozycje zaczęły gwałtownie tracić. Kontakt z Konradem N. stał się wówczas utrudniony". Ale na tym historia tej pokrzywdzonej się nie kończy. Konrad N. namówił ją do kolejnych wpłat i odrabiania strat. Efekt? 240 tys. zł mniej.
Ci, którzy nie stracili w wyniku "porad doradców" nie mieli jednak szczęścia. W ciągu trzech dni we wrześniu z rachunków klientów Alpha Finex zniknęły wszystkie pieniądze. Jak twierdzą poszkodowani, "konta zostały wyzerowane, otwarte pozycje na instrumentach finansowych zostały po prostu usunięte, a historia transakcji została wyczyszczona". Klienci mówią wprost - kontakt stał się niemożliwy, telefon milczy, a na maile nie ma żadnej odpowiedzi.
Kolejna ofiara naciągaczy, tym razem pokrzywdzony. "Należy do tej grupy klientów, którym w dniu 23 września o godzinie 3:21 rano zablokowany dostęp do rachunku, samowolnie wyksięgowano wszystkie środki, a następnie usunięto dane informatyczne, rejestry i dzienniki transakcji. Strata - 286 tys. zł.
W zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa poszkodowani mówią jasno - kolejnych Polaków spotka taki sam los. Najpierw przez szkodliwe doradztwo inwestycyjne stracą część pieniędzy aż w końcu ich konta zostaną w tajemniczych okolicznościach wyzerowane. Poszkodowani już drugi raz proszą Zbigniewa Ziobrę o pomoc. Twierdzą, że bez jego wsparcia prokuratura prześpi sprawę, a historia skończy się tak jak w Amber Gold.
Broker z Dominiki
Alphafinex to spółka zarejestrowana na Dominice. Adres, pod którym działa - "3rd FLOOR C&H TOWERS CORNER OF GREAT MARLBOROUGH & GREAT GEORGE STREETS ROSEAU 00152" - odnajduję w dokumentach z afery Panama Papers. W tym miejscu siedzibę mają też cztery inne firmy, których dane wypłynęły z agencji Mossack Fonseca.
Z rejestru firm na Dominice wynika, że broker powstał w 2015 r. Działa jako międzynarodowa spółka biznesowa. Za to ma 20 lat zwolnienia z podatków, a w rejestrach nie są publikowane dane dotyczące właścicieli. Na wyspie przechowywany jest tylko akt założycielski bez żadnych nazwisk.
Odnogą firmy jest Alpha Advanced Innovation Ltd. z Wielkiej Brytanii. Zajmuje się płatnościami. Adres, na który zarejestrowana jest firma, to zwykłe osiedle. W rejestrze brytyjskich firm jako dyrektor wpisana jest obywatelka Seszeli Genevieve Magan. I jej nazwisko można znaleźć w papierach z Panamy. Zawodowo zajmuje się otwieraniem międzynarodowych spółek oraz rejestracją jachtów.
Drugie Amber Gold?
W ostatnich latach zaroiło się w Polsce od egzotycznych firm, które namawiają na ryzykowne inwestycje. Źródłem finansowego powodzenia ma być rynek forex lub debiuty giełdowe znanych spółek.
Na czym w skrócie polega forex? Gracze obstawiają, w jakim kierunku będą zmieniać się pary walutowe, czyli np. czy dolar będzie się umacniał do euro albo frank do złotego. Jeżeli obstawią trafnie, zarabiają. Przeciwny wynik przynosi stratę. Dzięki mechanizmowi lewara (rodzaj kredytu dla inwestorów) na foreksie możesz zainwestować 10 tys. zł, a obracać milionem. To jednak spore ryzyko - strata może wielokrotnie przewyższać zainwestowane środki.
Oprócz tego firmy wykorzystują tak zwane kontrakty, zakłady o różnice w kursach poszczególnych instrumentów. Tym razem nie par walutowych, a na przykład kursu akcji debiutującej spółki.
Izba Domów Maklerskich na każdym kroku podkreśla, jak legalne firmy drenuje nieuczciwa konkurencja. Komisja Nadzoru Finansowego od lat zwraca uwagę na agresywną sprzedaż.
O tym, że finansowi cwaniacy wymykają się prokuraturze najlepiej świadczy lista ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego. Gdy KNF wpisze na nią konkretną firmę oznacza to, że do śledczych wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Spora część spraw zgłoszonych przez KNF jest później przez prokuraturę umarzana.
Tajemnicą poliszynela jest z kolei działanie KNF - nadzór składa zawiadomienia dopiero, gdy ma liczne dowody na łamanie prawa. Dlaczego? Boi się procesów od firm, które ostatecznie nie są skazywane. W końcu wpisanie na listę ostrzeżeń oznacza dla wielu przedsiębiorstw koniec biznesu pod obecną nazwą. Wystarczy jednak nowa firma, stara siedziba i pracownicy, by interes rozkręcić na nowo. I tak się często dzieje.
P.S. Padłeś ofiarą pseudo brokerów? Straciłeś pieniądze? Czujesz się oszukany przez firmę, w której pracowałeś lub która pracowała dla ciebie? Opowiedz nam swoją historię. Mail: Mateusz.Ratajczak@grupawp.pl. Czekamy na twoją wiadomość.