Wbrew oczekiwaniom premiera Morawieckiego inwestycje zagraniczne zamiast rosnąć to spadają. Przynajmniej w danych z najnowszego raportu rocznego NBP. Wszystko to jednak pozory - „zawaliło” wyjście Włochów z Banku Pekao.
W lipcu tego roku obecny premier, a wówczas jeszcze wicepremier Mateusz Morawiecki zapewniał, że "inwestorzy nie tylko nie uciekną z Polski, ale pukają do nas coraz to częściej”. Raport NBP pokazuje inny obraz. Przez rok zagraniczne inwestycje bezpośrednie stopniały o 2,6 mld zł.
W 2016 roku napływ kapitału netto z tytułu zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Polsce wyniósł 54,9 mld zł. Był on o 2,6 mld zł niższy niż w rekordowym 2015 roku, ale o 9,9 mld zł wyższy niż w 2014 roku.
Wysoki napływ kapitału w ostatnich latach wynikał przede wszystkim z wysokich zysków, osiąganych przez zagranicznych właścicieli krajowych firm. Duża część tych zysków jest reinwestowana.
Na 54,9 mld zł inwestycji, reinwestowane zyski to aż 34,2 mld zł. Z pozostałej kwoty 12,2 mld zł zainwestowane zostało w papiery dłużne, a 8,4 mld zł w akcje i udziały spółek.
Wszystko przez Unicredit
W 2016 roku najwięcej inwestycji bezpośrednich napływało do Polski z Holandii (20,2 mld zł - rok wcześniej 12 mld zł) i Niemiec (13,7 mld zł - rok wcześniej 9,8 mld zł). Podobnie jak w poprzednich latach, były to głównie inwestycje w formie reinwestowanych zysków, ale w przypadku Holandii napłynęło też dużo nowego kapitału (8 mld zł).
Napływ środków z tych dwóch krajów stanowił niemal 62 proc. ogółu inwestycji bezpośrednich w Polsce w 2016 roku.
Wycofywali się z Polski Włosi, redukując zaangażowanie w udziały w spółkach o 3,1 mld zł. Kwota jest jednak na tyle podobna do tej, którą za sprzedaż na giełdzie części swoich akcji w Banku Pekao dostał Unicredit, że trzeba o to wziąć poprawkę. Gdyby nie ta sytuacja, inwestycje byłyby rekordowe.
Ujemne saldo ma też Irlandia - tu polegało na wycofywaniu środków z obligacji polskich firm.
Jesteśmy, czy nie jesteśmy liderem?
Biorąc pod uwagę przypadek Unicredit trzeba stwierdzić, że z inwestycjami mimo wszystko nie jest źle. Z włoską poprawką wyniosłyby 58 mld zł. Byłby więc to nowy rekord.
Jeszcze pół roku temu raport EY podkreślał, że Polska ma na inwestycyjnej mapie Europy silną pozycję. W 2016 r. w naszym kraju ogłoszono 256 nowych projektów inwestycji bezpośrednich. Oznaczało to wzrost o 21 proc. z 211 projektów rok wcześniej. Na te inwestycje przypadać miało 22 tys. miejsc pracy, czyli o 12 proc. więcej niż rok wcześniej. Byliśmy według EY niekwestionowanym liderem Europy Środkowo-Wschodniej.
W ciągu ostatnich 25 lat łącznie inwestycje wyniosły ponad 712 mld zł, a średnio rocznie napływało do kraju 26 mld zł. Główny ekonomista Polityka Insight Adam Czerniak wyliczył nawet, że PKB Polski dzięki bezpośrednim inwestycjom zagranicznym w 2015 r. był o 15,6 proc. wyższy, niż gdyby żadne inwestycje nie napłynęły.
- Gdyby nie to, to Polska byłaby na poziomie PKB per capita zbliżonym do Kazachstanu - zaznaczył.
Dobry październik
NBP podał w czwartek dane wstępne za październik. Tu też oczywiście odbiła się sprzedaż przez Unicredit akcji Pekao za prawie 11 mld zł na rzecz PZU i PFR.
Nawet jednak biorąc to pod uwagę widać, że inwestycje bezpośrednie spadają. W okresie listopad 2016-październik 2017 wyniosły 33,8 mld zł w porównaniu do 52,7 mld zł w podobnym okresie rok wcześniej. Gdyby nawet uwzględnić transakcję Unicredit, to brakuje około 8 mld zł, tj. o tyle właśnie zmniejszyły się nakłady zagranicznych inwestorów w porównaniu z poprzednim rokiem.
W samym październiku właściwie jednak nie było źle. Inwestycje wyniosły 6,7 mld zł i były o półtora miliarda złotych wyższe niż we wrześniu i ponad 2,1 mld zł większe niż w sierpniu. Aż 2,8 mld zł zainwestowano w formie kupna papierów dłużnych.
Ujemne saldo było natomiast w inwestycjach portfelowych, tj. takich, gdzie inwestor nie uzyskuje kontroli nad spółką, czyli liczy np. tylko na wzrost kursu akcji na giełdzie. Zagranica wycofała środki na kwotę 0,6 mld zł.