Money.pl: Czy w PO dojdzie do rozłamu?
Prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog: Na podstawie posiadanych przeze mnie wiadomości i po rozmowach z kilkoma osobami z tej partii uważam, że z czymś takim nie mamy do czynienia. To prywatne ambicje pana Andrzeja Sośnierza zdecydowały o wyborze jego drogi i został surowo przez partię za to ukarany. To świadczy o tym, że władze partii dbają o to, żeby skonsolidować organizację. Wydaj się to dosyć istotne dlatego, że Platforma, aby mogła się rozwijać i przetrwać, musi przygotować dalekosiężny program działania. Musi być na tyle silna, żeby zdobywać nowych popleczników. Bez tego przyszłości nie ma.
Money.pl: Jakie znaczenie dla obecnej sytuacji w PO ma, najpierw oczekiwana, a potem zakończona fiaskiem, koalicja z PiS?
I.K.: Nikt w Polsce nie głosował na żadną koalicję. Głosowałem na PO dlatego, że pod żadnym pozorem nie chciałem głosować na PiS. I wyobrażam sobie, że owe słynne moherowe berety pod wodzą ojca Rydzyka, które poszły głosować na PiS, za żadne skarby nie głosowałby ani na Donalda Tuska, ani na PO. Przestańmy więc mówić o wrodzonej naturze koalicji. Teraz widać, że mamy do czynienia ze zwycięstwem PiS-u, które polega na tym, że ugrupowanie to chce zawładnąć jak największą przestrzenią sceny politycznej w Polsce. W sytuacji, kiedy zostali wyeliminowani czy zepchnięci na margines postkomuniści, jedynym ratunkiem dla PO było nie wchodzenie w koalicję po to właśnie, żeby móc zdobyć pozycję i zbudować silne centrowo-liberalne ugrupowanie. PO musi budować własną tożsamość tak, żeby szukać wzmocnienia przeciwko temu rozrastającemu się PiS-owskiemu gigantowi. Nie może wobec tego być koalicji.
Money.pl: Czy możliwa jest współpraca PO z SLD?
I.K.: Chyba byliby nienormalni, żeby ten skompromitowany beton partyjny typu Miller, przyjmować do siebie, albo tę niewiadomo jak przechowaną młodzieży PZPR-owskiej, która przypomina aparatczyków sprzed 20 i 30 lat. Inna kwestia jest w przypadku lewicowo czy SLD-owsko zorientowanej młodzieży, którą można spokojnie przejąć jak i część elektoratu SLD. To jest jednak elektorat, który na pewno nie wywodzi się z partyjnych PRL-owskich betonów, bo oni do PO nie przyjdą i PO na nich na pewno nie zależy. Lamentowanie na temat SLD to kolejny niezły numer, świetny haczyk, który wymyśla PiS na PO.
Money.pl: Jak PiS może jeszcze wykorzystać dla swoich celów sytuację napięcia w PO?
I.K.: Już wykorzystał. Na miejscu Lecha czy Jarosława Kaczyńskiego mianowałbym Sośnierza na wysokie stanowisko, żeby pokazać, że kto się będzie chciał urwać z PO, to może liczyć na taką nagrodę. Jest to smutne, ponieważ pan Sośnierz ma rzeczywiście wybitne zasługi w zakresie ochrony zdrowia.
Money.pl: Jak w tej sytuacji powinna zachować się Platforma?
I.K.: Rozsądnie.
Pytała: Donata Wancel