W grze są duże pieniądze, bo chodzi o 500 tys. ton jabłek. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi zdecydował, że tej interwencji na rynku dokona konkretna, wskazana przez niego firma. Krajowa Unia Producentów Soków (KUPS) protestuje przeciwko podejmowaniu takich arbitralnych decyzji.
- Jesteśmy jako branża zdziwieni i zaskoczeni nagłą decyzją ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat skupu 500 tys. ton jabłek z rynku przez wskazaną do tego firmę - napisało Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków (KUPS) w przesłanym PAP w oświadczeniu.
W dalszej części komunikatu czytamy, że firmy przetwórcze należące do tej organizacji, które stanowią blisko 70 proc. rynku, nie zostały w ogóle poinformowane o tak nadzwyczajnych planach resortu.
KUPS przekonuje, że w związku widoczną już przed sezonem nadpodażą jabłek na rynku proponowała ministrowi współpracę przy zaplanowaniu interwencyjnego skupu z dopłatą rządową. W ocenie KUPS interwencyjny skup w samym środku sezonu może źle wpłynąć na rynek i doprowadzić do dużego zamieszania.
Organizacja zgłasza również zastrzeżenia do samego procesu wyłonienia firmy, która miałby skupu dokonać. "Wielką niewiadomą pozostają dla nas kryteria, według którego został wyłoniony podmiot odpowiedzialny za skup, firma Eskimos S.A.” - napisano w komunikacie.
Całe zamieszanie wywołała czwartkowa decyzja ministra Jana Ardanowskiego, który wychodząc ze spotkania z sadownikami, powiedział o planach resortu, które mają nie pozwolić utrzymać się średniej cenie skupu jabłek na poziomie 10-15 groszy za kilogram jabłek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl