Money.pl: Skąd to nagłe porozumienie ponad podziałami i poparcie ze strony polityków Platformy, przede wszystkim premieraDonalda Tuskadla kandydaturyWłodzimierza Cimoszewiczana sekretarza generalnego Rady Europy? O tej kandydaturze o dziwo ciepło wypowiadają się także politycy PiS-u. Skąd ta nagła miłość do polityka lewicy?
Dr Wojciech Jabłoński, politolog: Ja bym tu mówił o bardzo pozytywnym zaskoczeniu. Każdy kto śledzi życiorysy polskich polityków wie doskonale, żeWłodzimierz Cimoszewicz- prawnik z tytułem doktorskim, były minister spraw zagranicznych, także premier. To polityk, który posiada chyba największe kompetencje by reprezentować nas w Radzie Europy. Można tu chyba mówić o odpowiedzialnej polityce.
Nie jest to sposób na pozbycie się potencjalnego rywala w przyszłych wyborach, czy to do parlamentu Europejskiego, czy tez prezydenckich ?
Chyba nie, Cimoszewicz wydaje się jednak na krajowym rynku, politykiem wypalonym. Symbolem obecnego etapu kariery Cimoszewicza jest jego osamotnienie na scenie politycznej, a polityk musi mieć zaplecze.
Czyli to mrugnięcie w kierunku lewicowego elektoratu?
Raczej chęć przykrycia własnych wpadek personalnych. Nie do końca przemyślanych nominacjach z łapanki, jak nominacja Andrzeja Czumy na ministra sprawiedliwości, czy też niezbyt szczęśliwa nominacja nowego rzecznika rządu. Teraz jest okazja by z tego wybrnąć.
*W przypadku poparcia nominacji dla Anny Fotygi na stanowisko ambasadora przy ONZ, możemy śmiało mówić o politycznym handlu. *
Tutaj bez wątpienia. Nie chodzi tu przecież o kompetencje, ale zwykły deal. Za poparcie PiS i prezydenta dla kandydatury Radka Sikorskiego na fotel szefa NATO rząd poprze Fotygę. Tutaj chodzi tylko o to by umieścić swojego człowieka na ciepłej posadzie.
Platforma na tym handlu nie ucierpi wizerunkowo?
Premier i sam Sikorski dali wyraźnie do zrozumienia, że poświęcają część prestiżu dla zgody z prezydentem w sprawie starań o fotel szefa NATO. Jeżeli dojdzie do kompromitacji Anny Fotygi, a to jest bardzo prawdopodobne, obciąży to raczej konto prezydenta i PiS-u, bo jest to człowiek tej formacji, wręcz polityczne dzieckoLecha Kaczyńskiego.
Nie ma tu sprzecznego sygnału z obu stron dla elektoratu, na co dzień walczymy i to ostro, a tu nagle zawieramy sojusz?
Być może, ale tutaj warto zwrócić uwagę na to, że większość opinii publicznej podchodzi dość nieufnie do klasy politycznej, dominuje przekonanie, ze wszyscy oni są _ po jednych pieniądzach _. Większe oburzenie spowodowało by, gdyby prezydent i premier nagle zgodnie stwierdzili, że wejdziemy do strefy euro w 2090 i poklepali się po plecach.