Podczas swojej niedawnej wizyty na Krymie Dmitrij Miedwiediew musiał stawić czoła grupie emerytów, którzy głośno domagali się podwyższenia świadczeń wypłacanych im przez państwo. - 8 tysięcy rubli to nędza - takie głosy dało się słyszeć w tłumie.
Jak informuje dziennik, Miedwiediew otwarcie przyznał, że w budżecie nie ma środków na podwyżkę emerytur. - Kiedy tylko znajdziemy pieniądze, zajmiemy się tym - obiecał premier, dodając, że problem niskich świadczeń nie dotyczy emerytów tylko na Krymie, a w całym kraju.
Świadczenia emerytalno-rentowe są zwyczajowo waloryzowane w Rosji dwa razy w roku. W bieżącym roku rząd dokonał już waloryzacji w lutym, zapowiadając, że drugiej nie będzie. Ale nie tylko państwo zawiodło ostatnio obywateli w kwestii emerytur: w marcu poinformowano, że na skutek nieefektywnych działań prywatnych funduszy emerytalnych, oszczędzający w ich ramach Rosjanie stracili ponad 200 mld rubli.
Ostatnio mówi się w Rosji o podniesieniu wieku emerytalnego. W tej chwili Rosjanie przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat, a kobiety - 55. Czytaj więcej>>