Wiceminister sprawiedliwości zaprezentował w środę projekt "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej, w którym znalazła się m.in. propozycja wypłaty odszkodowań w gotówce do 20 proc. wartości nieruchomości w chwili nacjonalizacji, zakaz zwrotów w naturze oraz brak możliwości zwrotu kamienic z lokatorami. Projekt zakłada również, że na złożenie roszczeń będzie rok. Odszkodowania mają być wypłacane w ramach możliwości finansowych państwa.
- Polskiego państwa nie stać na brak "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej - podkreślił w piątek w telewizji wPolsce.pl Patryk Jaki. Dodał, że ze względu na brak ustawy polskie państwo traci miliardy rocznie.
Jego zdaniem taka ustawa powinna zostać uchwalona w 1989 roku.
- Gdybyśmy przyjęli ustawę, polskie państwo zaoszczędziłoby gigantyczne pieniądze wcześniej - zauważył polityk.
Twierdzi, że uchwalenie ustawy na zawsze rozwiąże problem reprywatyzacji.
- Jeżeli tej ustawy nie przyjmiemy, sytuacja będzie taka, że za 100 lat ktoś będzie mógł się zgłosić po roszczenie - argumentował.
Jaki odniósł się również do konferencji prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, podczas której przedstawiono wyniki wewnętrznego audytu dotyczącego reprywatyzacji.
- Pani prezydent powie oczywiście, że ona tak naprawdę wszystko uporządkowała i że generalnie: Polacy, nic się nie stało - ironizował wiceminister.
Nawiązując do niestawiennictwa prezydent stolicy na rozprawach komisji weryfikacyjnej, Jaki zauważył, że na komisji zeznaje się pod rygorem odpowiedzialności karnej.
- Myślę, że to jest powód (niestawiennictwa - PAP), bo w mediach może sobie opowiadać, co chce - powiedział wiceminister.
Gronkiewicz-Waltz poinformowała w piątek, że wewnętrzny audyt m.st. Warszawy dotyczący reprywatyzacji jest bardzo szeroki, obejmuje lata 1990 - 2016.
- Mamy wyniki audytu, który trwał rok. Takiego audytu nie było nigdy - zauważyła prezydent Warszawy.
Zapowiedziała, że wyśle wyniki Patrykowi Jakiemu. Choć ten - jak zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz - o to nie prosił.