1,7 biliona złotych. Tyle wynoszą aktywa finansowe Polaków. Kwota na pierwszy rzut oka zawrotna - gdy się jej bliżej przyjrzeć - nie budzi entuzjazmu. Na tle innych krajów Unii Europejskiej wypadamy blado. Polacy nie maja genetycznej skłonności do oszczędzania mówi w #dziejesienazywo Marek Chądzyński z Dziennika Gazety Prawnej.
Nie mamy szczęścia do oszczędzania. Ostatnio w kość dał nam kryzys, później niepewne produkty bankowe - takie jak polisolokaty. Swoje zrobił też rząd, który jednym ruchem pozbawił nas oszczędności zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych.
"Jeśli spojrzeć na kwoty nominalne, to pod względem zgromadzonych zasobów finansowych Polacy są na początku drugiej dziesiątki w Unii Europejskiej. Ale jeśli zestawić te kwoty z wielkością produktu krajowego brutto poszczególnych krajów, okazuje się, że jesteśmy w unijnym ogonie. Wyprzedzamy jedynie Litwę, Słowację i Rumunię" - pisze DGP
Co zrobić, by to zmienić? Aby Polaków zachęcić do oszczędzania, trzeba dać im duży zysk. Dzisiaj w dobie niskich stóp procentowych i bessy na giełdzie nie jest to proste.
- U nas oszczędności są opodatkowane; jest podatek Belki. Widzę więc dysonans - rząd z jednej strony mówi o potrzebie budowania oszczędności, z drugiej niechętnie wspomina o zniesieniu podatku od zysków kapitałowych. Trzeba wprowadzić system zachęt, który skłoniłby Polaków do oszczędzania - przekonuje Chądzyński.
Jeśli ktoś już oszczędza - przeważnie robi to w banku, bo Polacy cały czas jednak bankom ufają. Do łask wraca tez gotówka, której udział w strukturze oszczędności rośnie już trzeci rok z rzędu.