Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Janik: Potrzebny nam polski Social Security Number

0
Podziel się:
Janik: Potrzebny nam polski Social Security Number

Money.pl: Rząd szykuje kolejną zmianę dowodów, gdy trzy lata temu zakończyła się poprzednia. Czy to nie jest marnowanie pieniędzy?

*Krzysztof Janik, były minister MSWiA: *Zacznijmy od tego, że te książeczkowe, zielone dowody musieliśmy wymienić. Były łatwe do podrobienia, a poza tym zawierały mnóstwo informacji państwu niepotrzebnych. Poza tym nie byłyby uznane w strefie Schengen.Wymiana była zatem sprawą bezdyskusyjną.

Pozostawało pytanie, na jakie dokumenty je wymienić.

Właśnie. Na jakie dokumenty je wymieniliśmy - to już można się spierać. Według mnie, można było postarać się, by do naszych portfeli trafiły dokumenty bardziej zaawansowane technologicznie, odpowiadające tym dzisiejszym. Gdy jako minister MSWiA przejąłem po poprzedniej ekipie proces wymiany, okazało się, że zaawansowane badania nad pomiarem biometrycznym - czyli nowoczesnym sposobem identyfikacji, który dopiero będziemy wdrażać - prowadziło się już wówczas i w naszym kraju.

Nie miał Pan poczucia zupełnie marnowanych pieniędzy?

Nie do końca. A to dlatego, że z drugiej strony wprowadzenie zaawansowanego dowodu nie jest problemem kart, które wetknie się obywatelowi do portfela, a całego systemu, który te kartoniki obsługuje.

Wszystkiego co za okienkiem urzędu.

Tak. Od terminali, po linie przesyłowe. A takich w Polsce nie było i nie należało się ich szybko spodziewać.

Czy ten sam problem spowoduje, że te dokumenty, nad którymi teraz pracuje rząd, będziemy musieli wymieniać za kilka lat?

To bardzo prawdopodobne. Ta karta ma jednak potencjał, by zostać przygotowana na taki system. Ona ma chip, na który można wrzucać różnego rodzaju informacje potrzebne urzędowi, służbom i obywatelowi. Mam nadzieję, że rządzący przygotowali ją tak, by można było na nią załadować kiedyś informacje przydatne służbom ratowniczym, policji, służbie zdrowia, ZUS-owi i innym. Oczywiście - i to bardzo ważne - tak by odpowiednia instytucja miała wgląd tylko w informacje jej potrzebne. By na przykład policja nie zaglądała w nasz stan zdrowia.

Taka wszechstronność nowego dowodu to pewnie i większy koszt.

Niewiele większy. Obecna technika powoduje, że nie są to drogie rozwiązania. Nawet w tureckich hotelach - z całym szacunkiem dla Turków - dostaje się czipy, na których zliczane są wszystkie wydatki i przez które zamawia się usługi. To podobne rozwiązania. Do takiego dowodu można by potem dostosować system.

I to już droższa sprawa.

Znacznie. Ale PESEL się już kończy - jest matematycznie niewydolny. Zbieramy więc przez całe życie dodatkowe numery, który musimy zapamiętać, a już czas byśmy mieli tylko jeden numer, pod którym widnielibyśmy w ważnych instytucjach państwowych - urzędzie skarbowym, NFZ, ZUS-ie. Amerykanie mają coś takie pod nazwą Social Security Number. Decyzję o tym, jak taki system powinien wyglądać, należy podjąć przed opracowaniem dowodu osobistego, czyli teraz. A potem ów system sukcesywnie budować.

Zważywszy na to, w jakim tempie udaje nam się wdrażać kolejne systemy informatyczne choćby CEPIK, system ewidencji pojazdów i kierowców albo jak nie udaje się ich wprowadzić wcale na przykład system ewidencji wszystkich usług w służbie zdrowia), to nie wydaje mi się, by możliwe było wprowadzenie systemu centralnego.

Na to trzeba dużych pieniędzy. Za mojej kadencji chciałem wprowadzić system, który łączyłby w jedną sieć informacyjną wszystkie służby - od strażaków ochotniczych po policję. Już wtedy, w 2003 roku szacowaliśmy koszt takiego przedsięwzięcia na 2,5 miliarda dolarów. To jest dużo, ale w ciągu kilku lat trzeba te pieniądze znaleźć koniecznie. To ważne dla naszego bezpieczeństwa.

Mam wrażenie, że to nie jest kłopot jedynie finansowy. W przypadku naszego państwa to pewnie i problem organizacyjny.

Oczywiście. Żeby zbudować system centralny trzeba by zebrać kilka ważniejszych firm w naszym kraju i utworzyć z nich konsorcjum - tylko takie poradziłoby sobie z tym problemem. My jednak ogłaszamy przetargi na części składowe. Nie ma idealnej oferty, każda ma jakieś wady, więc trzeba te systemy później aktualizować. Wszystko ciągnie się latami i kuleje. Gdy zaczyna działać ma już swoje lata i szybko się starzeje.

Trzeba też do takiego przedsięwzięcia dużej wyobraźni. Gdy pod moimi rządami w resorcie budowaliśmy w CEPIK, to planowaliśmy go na 10 milionów samochodów i 13 milionów kierowców, nie przypuszczaliśmy, że w połowie tej dekady ich liczba będzie wynosiła 1,5 raza tyle. W sprawie karty i systemu nie należy się więc spieszyć, a porządnie przemyśleć sprawę, bo błąd może mieć dramatyczne konsekwencje.

Aż tak groźne?

Oczywiście. W czasie ataku na WTC amerykański system informacji między służbami po prostu się zawiesił. Gdy sypały się wieże, nie działała łączność i przez to duża część strażaków, która pracowała na najniższych piętrach, nie została w porę wycofana. Ci ludzie zginęli.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)