Japońskie rządowe biuro ds. równości płci obniżyło cele dotyczące zatrudnienia kobiet na kierowniczych stanowiskach w sektorze państwowym i prywatnym.
Pierwotna strategia przyjęta przez gabinet premiera Shinzo Abe zakładała, że do 2020 r. odsetek kobiet na stanowiskach kierowniczych w państwowych spółkach i instytucjach wzrośnie do 30 proc. Założenia te zostały jednak mocno zredukowane: obecnie rząd będzie dążył do tego, by za 5 lat kobiety zajmowały 7 proc. państwowych posad kierowniczych.
Jak zauważają eksperci, nawet po takiej korekcie realizacja rządowych celów stoi pod znakiem zapytania. Obecnie w Japonii do kobiet należy ok. 3,5 proc. stanowisk kierowniczych w sektorze publicznym. Na osiągnięcie takiego poziomu Kraj Kwitnącej Wiśni pracował 12 lat, od czasu, kiedy w 2003 r. po raz pierwszy ogłoszony został rządowy plan aktywizacji zawodowej Japonek (wówczas zajmowały one zaledwie 1,6 proc. państwowych posad kierowniczych).
Obecnie odsetek pracujących kobiet w Japonii wynosi 65 proc. i jest jednym z najniższych w krajach rozwiniętych.
Z wyliczeń Goldman Sachs wynika, że zniwelowanie luki w zatrudnieniu między kobietami i mężczyznami spowodowałoby wzrost japońskiej siły roboczej o 7,1 mln pracowników. Skorzystałaby również na tym gospodarka: według banku, wzrosłaby ona o 13 proc.
Na drodze do osiągnięcia tych celów stoi głównie mentalność japońskich firm i instytucji, które wciąż niechętnie awansują kobiety na kierownicze stanowiska. We wrześniu br. ani jedna firma nie złożyła wniosku o dotację w ramach rządowego programu wynagradzającego przedsiębiorstwa promujące kobiety.