Jeżeli mówi Pan, że dąży do wyjaśnienia tej sprawy, to proszę powiedzieć, o co chodziło z czekiem? Czy to jest normalne i właściwe, że jako adwokat obracał Pan pieniędzmi swoich klientów?
Jaromir Netzel, nowy szef PZU: Jako adwokat funkcjonowałem zawsze w określonych ramach i nie wykonywałem czynności bez wiedzy mojego klienta. Nie naruszyłem jakichkolwiek zasad etyki, obowiązujących każdego adwokata. Moje działania mieściły się w obowiązującym prawie.
Proszę wyjaśnić, czego dotyczył czek?
J.N.: Proszę Państwa. Powtarzam. Z dużą przyjemnością odpowiem na Państwa wszystkie pytania, jednak nie jestem w stanie na konferencji odnieść się do szczegółów związanych z postępowaniem restrukturyzacyjnym w gdyńskiej firmie Bitum. ZOBACZ TAKŻE felieton Money.pl oraz tekst, w którym Netzel zapewnia, że jest uczciwyMówimy o zdarzeniach sprzed sześciu, siedmiu, ośmiu lat. Przyjeżdżając do Warszawy, obejmując stanowisko prezesa nie wziąłem ze sobą wszystkich dokumentów, jakimi dysponuję. Nie dysponuję również określonymi informacjami od osób, na rzecz których pracowałem. Po otrzymaniu pytań na piśmie, na każde pytanie w tym zakresie, szczegółowo odpowiem.
Czy jest możliwe, aby z pieniędzy PZU była finansowana wyborcza kampania Donalda Tuska?
J.N.: Mam głęboką nadzieję, że jest to nieprawda. Jeżeli okazałoby się, że te zarzuty są prawdziwe, to stopień patologii w Polsce osiągnął szczytu.
Jakimi trzema argumentami przekona Pan pięciu członków Komisji Nadzoru ubezpieczeniowego, że ma Pan niezbędne doświadczenie w zarządzaniu PZU?
J.N.: Akceptacja KNUiFE, to akceptacja KNUiFE. Ja już formalnie jestem prezesem. Zobowiązuje się do tego, że na 5 minut przed wejściem na komisję poinformuje Pani redaktor osobiście o wszystkich argumentach na moją korzyść. Na "5 minut przed", albowiem ja dopiero na komisji przedstawię wszystkie dokumenty. Nie chciałbym, żeby przez najbliższy okres czasu, również te kwestie były poddane ocenie mediów, a nie organowi do tego powołanemu.
Jeżeli chodzi o np. kandydata na prezesa TVP, to opinia publiczna wie, co wcześniej on robił i dlaczego ma zostać prezesem. O panu tego nie wiemy.
J.N.: No tak, ale ja przez ostatnie 20 lat też nie siedziałem w domu, tylko zawodowo pracowałem. Nie byłem na bezrobociu, nie byłem na kuroniówce, przedszkole skończyłem dosyć dawno… Nie rozumiem sensu pytania.
W jakim celu minister Biernacki zbierał informacje na Pana temat?
J.N.: Nie powiedziałem, że zbierał. Powiedziałem, że prosił. Rozumiem, że są osoby, które ministra Biernackiego, który był moim kolegą z czasów studiów, świadomie wprowadzały w błąd, co do mojej osoby. Nie byłem wówczas politykiem... Po co te dokumenty były zbierane? To jest pytanie!
Mówi Pan, że Arnost Bećka kłamie, natomiast Pani Henryka Pieronkiewicz (kiedy Netzel pracował w PKO BP, była prezesem zarząd*u*) potwierdza, iż pan Waldemar Stawski motywował prośbę o zwolnienie Pana...
J.N.: Nie kwestionuję, że pełniąc funkcję dyrektora zarządzającego pionem rynków, na wniosek Waldemara Stawskiego, pani Henryka Pieronkiewicz wręczyła mi wypowiedzenie... Nie chcę być sędzią we własnej sprawie. Mam wyrok uznający wypowiedzenie mi tej umowy z naruszeniem prawa. Stwierdzenia pana Arnosta Bećki, że pozostawałem w kolizji interesów będąc dyrektorem zarządzającym pionem rynku z firmą Drob-kartel. W 2000 i 2001 roku byłem jednocześnie prokurentem tej firmy. Ale to jest jakieś większe nieporozumienie i mam nadzieję, że Bećka sprostuje tę kwestię. Pierwszym moim problemem, po otrzymaniu tego stanowiska, nie były kwestie, czy ja mam kompetencje, bo ja je mam. Tylko proszę ze mną porozmawiać. Jestem do państwa dyspozycji. Na co dzień byłem i będę adwokatem, częściowo jestem prezesem. Prezesem się bywa.
Nawet premier miał wątpliwości, co do powołania Pana na te stanowisko.
J.N.: Prawem premiera jest mieć wątpliwości.