W Polsce wybuchła dziwna euforia. Na wieść, że do naszego kraju ma wejść sieć Primark, internetowe fora dotyczące zakupów wręcz zawrzały. Jedynie część rodaków nie wie, o co chodzi. Chyba wszystkim należy się kilka słów wyjaśnienia.
Primark to irlandzka sieciówka z ubraniami dla całej rodziny. O jej wejściu do Polski poinformował „Puls Biznesu”. Primark negocjuje ponoć ceny wynajmu powierzchni w kilku centrach handlowych. Jednym z nich ma być budowana właśnie w Warszawie Galeria Młociny, w grę wchodzą też trzy inne lokalizacje.
Reakcje internautów płci obojga są entuzjastyczne. „W końcu, nareszcie, oby jak najszybciej” – takie słowa przewijają się w komentarzach. Nieliczne głosy mówiące o tym, że nie ma się z czego cieszyć, a Primark jest kiepski, giną.
Zobacz także: *Zakaz handlu w niedzielę. Kto może stanąć za ladą *
**
**
– Pamiętajmy o tym, że ciągle mówimy o potencjalnym wejściu na polski rynek, bo jeszcze nie mamy oficjalnego potwierdzenia, są to tylko medialne doniesienia. Ale Primark z pewnością jest zainteresowany polskim rynkiem. Już dwa lata temu rozmawiałem z przedstawicielami tej firmy, gdy „przyglądali się Polsce”. Dla Primarka lepsze byłoby w tej chwili jak najszybsze wejście na nasz rynek, bo znamy sporo zagranicznych marek, które z tym zbyt długo zwlekały, a w efekcie była to jedna z przyczyn ich porażki – mówi nam Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.
Czemu Polacy tak się ucieszyli?
Bo Primark znany jest z niezłej jakości ubrań, dużego wyboru i niskich cen.
– Absurdalnie niskich. Koszulki czy spodenki sprzedają za równowartość dwóch funtów, czyli 10 – 15 złotych. To są ceny jak w sklepie z używaną odzieżą. Tymczasem Polacy są przyzwyczajeni do płacenia naprawdę dużych sum za ubrania. U nas są one w porównywalnych cenach co na zachodzie Europy, na dodatek nie mamy prawdziwych wyprzedaży, gdzie cały asortyment można kupić za naprawdę małe pieniądze – mówi nam Bartosz Słupski, ekspert branży e-commerce.
To jeden powód. Drugi jest taki, że Polacy Primarka po prostu lubią. I to pomimo faktu, że marka w Polsce nie jest dostępna.
– Pamiętam, że w 2014 roku robiliśmy ogólnopolskie badanie do jednego z naszych raportów. Pytaliśmy o marki, które Polacy chcieliby widzieć w naszym kraju. I wśród tych wymienianych spontanicznie – to nie było w żaden sposób wspomagane – Primark był na pierwszym miejscu. To niesamowicie ciekawa sprawa – przypomina Radosław Knap.
Skąd ta popularność? Okazuje się, że mnóstwo rodaków zna Primarka z autopsji.
– Polacy znają Primarka nie tylko z Wysp Brytyjskich, sklepy tej sieci są przecież niemal w całej Europie. Ale faktem jest, że bardzo je polubili. Trudno powiedzieć, od kogo się zaczęło: mamy dużą grupę emigrantów zarobkowych, do tego dochodzą osoby, które ich odwiedzają za granicą. Jedni i drudzy przywożą do Polski różne towary, są też przecież turyści – więc grupa Polaków, która zna i ceni tę markę, jest naprawdę duża – mówi.
A to przede wszystkim zasługa niskich cen.
– Trzeba pamiętać, że Primarka w wielu miastach trudno przeoczyć. Oferuje on możliwość wybrania ciekawych towarów po niskiej cenie – a to jest przecież cecha wpisująca się w częste wybory zakupowe Polaków – tłumaczy Radosław Knap.
Na rynku zawrze
Wiele osób zastanawia się, czy (o ile oczywiście Primark do Polski rzeczywiście wejdzie) utrzyma poziom cen znany z europejskich sklepów. Mógłby przecież sprzedawać koszulki nie po (na przykład) 10, ale po 20 złotych, a i tak byłby oblegany. Eksperci raczej nie mają wątpliwości, że tak duża i silna marka nie pozwoliłaby sobie na takie tanie triki. Możemy się więc spodziewać na metkach cen, jakich jeszcze nie widzieliśmy.
– Bezpośrednią konkurencją dla Primarka będą w Polsce modowe marki ekonomiczne, zarówno damskie, męskie, jak i dziecięce. Ale nie rozpatrywałbym tego w kategorii „szkodzenia” komuś. Wejście na rynek nowej marki, która jest tak dobrze rozpoznawana przez Polaków, oznacza korzyści dla wszystkich – przyciąga klientów i buduje zdrową konkurencję – mówi Radosław Knap.
Wiele osób przypuszcza, że Primark mógłby być konkurencją dla naszego rodzimego Reserved, oferując podobną jakość za nieporównywalnie mniejsze pieniądze. Dyrektor PRCH nie zgadza się z taką opinią.
– To jeszcze nie jest jakość Reserved, ta marka zrobiła jakiś czas temu ucieczkę do przodu, jeśli chodzi o to kryterium. Jeśli miałbym porównać Primarka do jakiejś marki z Grupy LPP, to najbliżej byłaby marka Sinsay. Ona mogłaby dość bezpośrednio konkurować z Primarkiem – mówi.
Zmieni się też kawałek handlu internetowego. Primark nie mówi nic o e-sklepie, ale w Polsce kwitnie handel towarami tej marki. Aż trudno w to uwierzyć, ale na Allegro jest aż 16 tysięcy produktów opisanych jako pochodzące z Primarka. I to chyba jedyna branża, która może utyskiwać na ewentualne wejście sieci do Polski.
– To też plus dla galerii i ulic handlowych, szczególnie tych, które mają niewynajęte powierzchnie lub chcą zaoferować klientom większe urozmaicenie. Warto postarać się i ściągnąć Primarka do siebie. Zwiększy to ruch i zainteresowanie klientów. To także argument dla innych marek, że warto rozwijać się w Polsce. Z punktu widzenia handlu każda nowa marka na rynku to świetna wiadomość – twierdzi Radosław Knap.
Pierwszy Primark został otwarty w Dublinie w 1969 roku. Od tego czasu pojawił się w Europie m.in. w Anglii, Belgii, Francji, Niemczech, Portugalii czy Włoszech. W końcu czas na Polskę – o ile plotki się potwierdzą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl