Money.pl: Czy demokracji w Polsce faktycznie trzeba bronić?
Jerzy Szmajdziński, Sojusz Lewicy Demokratycznej, były minister obrony: Tak. Kiedy do głosu dochodzą ugrupowania radykalne, ekstremalne, antyeuropejskie, populistyczne… Kiedy rządzący nie pozwalają
na zorganizowanie jednej, drugiej demonstracji, albo karzą za swobodne wypowiedzi… Trudno, aby w takiej sytuacji nie tworzyć jakiegoś frontu, porozumienia partii, ludzi dobrej woli, którzy to zauważają i którzy zwracają na to uwagę opinii publicznej.
Money.pl: Jak więc – jak pan to określił ten front – zamierza bronić demokracji?
J.S.: Różne są formy prezentowania swoich racji. Jest droga parlamentarna, jest też komunikowanie się z opinią publiczną...
Money.pl: a jeżeli to nie pomoże to co wtedy?
J.S.: Każda kadencja ma to do siebie, że się kończy, a więc mamy nadzieję, że zmiany nie pójdą tak daleko, żeby były nieodwracalne…
Money.pl: Wojciech Olejniczak mówił, że SLD będzie nawet prowadzić manifestacje, wychodzić na ulice… Czy to jest na pewno dobry i skuteczny pomysł, takie przywoływanie byłych metod Andrzeja Leppera.
J.S.: No… Nie będziemy podpalać opon, ani książek, więc każda forma przedstawienia swojego stanowiska jest dobra i właściwa. Być może to one spowodują powstrzymywanie działań rządzących.
Money.pl: Czy ten apel o obronę demokracji, jaki został podpisany przez SLD, PD oraz SdPl to początek jakiejś szerszej, formalnej współpracy?
*J.S.: *To jest można powiedzieć taki układ związany z problemem, ze sprawą – niezwykle istotną dla funkcjonowania państwa. Ale pamiętajmy, że to porozumienie nie ma charakteru wyborczego i nie oznacza tworzenia koalicji wyborczej. Są bowiem takie sprawy w których się różnimy.
Money.pl: Czy Sojusz czuje się odpowiedzialny za to, co się teraz dzieje? Często się mówi, że to właśnie rządy III RP wykreowały Andrzeja Leppera. Zgadza się Pan z tym?
J.S.: Rządy III RP wykreowały również Jarosława Kaczyńskiego i Romana Giertycha. Polskie społeczeństwo – jak każde inne – jest podzielone, również politycznie. Rzecz tylko w tym, żeby to, że są ekstrema, że są siły radykalne, nie musiało oznaczać, że one są rządzącymi. Wyrok wyborców z 25. września ub. wskazywał, że rządząca koalicja to powinna być koalicja Platformy i PiSu. Wszystko inne jest rozczarowaniem i zagrożeniem dla Polski. Tylko w tym sensie możemy się czuć współodpowiedzialni, że lewica wystąpiła w tych wyborach podzielona i że nie potrafiliśmy przekonać obywateli, że nadchodzące zagrożenia mogą być rzeczywistością.
Money.pl: Czy te zagrożenia i różnego rodzaju pomysły, z którymi nie będziecie się zgadzać doprowadzą do tego, że będziecie np. blokować mównicę?
J.S.: Nie. To zostawiamy szaleńcom, którzy już to czynili.