Pracownicy PLL LOT, którzy grozili rozpoczęciem strajku 1 maja, ostatecznie go nie rozpoczęli. Nie znaczy to, że odpuścili zarządowi. Oczekują, że do połowy miesiąca otrzymają konkretną propozycję rozwiązania konfliktu. Jeśli tak się nie stanie, są gotowi strajkować. Do gry, poza organizacjami działającymi w spółce, włączyły się również mazowieckie struktury Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Ich szef Piotr Szumlewicz zażądał w liście do premiera dymisji prezesa LOT-u Rafała Milczarskiego.
O ten postulat na antenie Radia Zet został zapytany Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jak stwierdził, Rafał Milczarski jest "jednym z architektów sukcesu" państwowego przewoźnika i jego zwolnienie byłoby "rażącą niesprawiedliwością".
- LOT w momencie, w którym obejmowaliśmy nadzór nad tą firmą, był w naprawdę poważnych tarapatach. Obecnie jest najagresywniejszą linią lotniczą w Europie - tłumaczył obrazowo wspomniany sukces.
Co więcej, polityk zasugerował ukaranie związkowców za walkę o swoje prawa. - Trzeba się pochylić nad szkodami, które LOT poniósł, w wyniku nawoływania do bezprawnych działań - mówił o groźbie strajku Wild, po czy dodał, że "pozostaje się zastanowić, jakie z tego konsekwencje wyciągnąć”.