Minister rolnictwa ujawnił - odpowiadając na poselską interpelację - że pod koniec 2017 roku w jego gabinecie politycznym pracowały cztery osoby. O sprawie przypomina w środę "Super Express".
- On i jego podwładni w dojeniu państwa odnoszą spore sukcesy. Minister przyznał, że hojnie wynagradza swój gabinet polityczny. W ciągu roku wypłacił doradcom aż 433 tys. zł - czytamy w dzienniku.
Joanna Kowalska, która kieruje gabinetem ministra, zarabiała 13,9 tys. zł brutto miesięcznie. Uposażenie pozostałych doradców było skromniejsze, choć - jak zauważa "SE" - nie mogli narzekać. W sumie zarobki doradców Krzysztofa Jurgiela wynosiły 36 tys. zł miesięcznie.
- To wyrzucanie pieniędzy w błoto - komentuje w rozmowie z dziennikiem Piotr Apel z Kukiz'15. Według niego gabinety polityczne należy zlikwidować, bo to tylko "funkcja dla funkcji i pobierania pieniędzy".
Już kilka dni temu pisaliśmy w money.pl, że minister Jurgiel ma gest. W 2017 roku na nagrody w jego resorcie poszło blisko 6 mln zł. Zastępcy ministra w randze sekretarzy stanu, czyli Zbigniew Babalski i Jacek Bogucki, otrzymali po 51,4 tys. zł. Nagrody w takiej samej kwocie przyznano podsekretarzom: Ewie Lech, Rafałowi Romanowskiemu i Ryszardowi Zarudzkiemu.
Krzysztof Jurgiel też został doceniony - przez premier Beatę Szydło. W uznaniu dobrze wypełnianych zadań dostał w ubiegłym roku ponad 65 tys. zł.