Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kalisz: Tusk świętuje to, że niczego nie popsuł

0
Podziel się:
Kalisz: Tusk świętuje to, że niczego nie popsuł

Money.pl: Premier uczcił dwa lata swoich rządów dwudniową konferencją. Czy Pan zorganizowałby sobie taką fetę, gdyby był na miejscuDonalda Tuskai mógł się pochwalić takimi jak on osiągnięciami?

Ryszard Kalisz, poseł SLD: Jedynym sukcesem, który świętowałbym na miejscu premiera to fakt, że niczego nie popsułem. Świętowałbym to, że dzięki przedsiębiorczości i zaradności Polaków udało nam się przetrwać kryzys bez recesji.

Ta ironia ma oznaczać, że nawet ktoś tak pogodnie usposobiony jak Pan, nie cieszyłby się ze swoich dokonań na miejscu premiera?

Raczej nie. Uważam, że Donald Tusk powinien mieć do siebie jedno, ale zasadnicze zastrzeżenie: otóż powinien robić sobie wyrzuty, że okazawszy się dobrym przywódcą partyjnym, pokusił się o piastowanie funkcji premiera, która to przerosła jego kompetencje. Dlaczego? Bo zamiast otoczyć się specjalistami, na swoich rządowych współpracowników wybrał kolegów z boiska i podejmuje decyzje wizerunkowe, a nie merytoryczne.

Jak to? Przecież premier ciągle powtarza, że nie jest alfą i omegą i w sprawach, które nie do końca ogarnia, radzi się specjalistów.

Radzi się, ale takich, którzy utwierdzają go w przekonaniu, że uprawianie polityki wizerunkowej jest najlepsze. Przykładem tego jest fakt, że żaden profesor prawa nie chciał zostać ministrem po tym, co Tusk zrobił ze Zbigniewem Ćwiąkalskim- udowodnił, że nie rozumie istoty funkcjonowania tego resortu, a zależy mu tylko na sondażach.

Ale przecież na jubileuszowej konferencji pełno jest niezależnych specjalistów.

Tak, ale samych ekonomistów i to liberalnych. Dlaczego? Bo w gospodarce - bez jego zasługi - dzieje się dobrze, a w pozostałych dziedzinach jest fatalnie. Premier albo jego wizerunkowi doradcy doszli do wniosku, że przez tych ekspertów będzie mało krytykowany. W tej konferencji chodzi o samopoczucie i wizerunek premiera.

Czyli dopieszczanie ego Donalda Tuska?

Tak. Ja myślę, że po tych kłopotach z kolegami z boiska, ci koledzy od PR pomyśleli, że taka konferencja zrobi dobrze ich premierowi. Po pierwsze dlatego, że ludzie zobaczą jak przechadza się w środowisku, które nie atakuje go za zaniechania. Po drugie, że i sam premier poczuje się lepiej jako Tusk dobrotliwy. Sęk w tym, że dobrotliwi w ten sposób władcy naszego państwa zazwyczaj źle kończyli.

Na przykład.

Nasuwa mi się tu prowokacyjne, ale trafne porównanie. Czytam wiele książek, których autorzy analizują ostatnie 20 lat PRL-u. System się słaniał, a jego liderzy bili pianę. Gierek jeździł po kraju, doglądał i cieszył się, że ludzie mu się w pas kłaniają. Jaruzelski natomiast spotykał się z ekonomistami i radził, co zrobić. Wszystko jednak po to tylko, by się lepiej poczuć, nic z tego konkretnego nie wynikało. Tusk jest pod tym względem trochę jak ci dwaj. Ma emanować dobrocią dla narodu.

Czyli według Pana, dwudniowe celebrowanie 2 lat rządu jest niestosowne i budzi skojarzenia z fetami, które na swoją cześć urządzała PZPR?

Oczywiście, że to niestosowne. To wynik tego, że Tusk ma nieograniczoną władzę i polubił słuchać ludzi, którzy go chwalą. Buduje więc wokół siebie dwór popleczników.

Nie miałby Pan zatem ochoty popsuć tej sielankowej atmosfery jubileuszowej konferencji jakimiś kąśliwymi uwagami z ostatniego rzędu.

Nie zostałem zaproszony, więc BOR by mnie nie wpuścił. A poza tym jak ktoś się bawi, to niech się bawi. Ja mogę skrytykować z zewnątrz, bez psucia tej zabawy.

A czy w naszym kraju jest w ogóle partia, która miałaby powody do takiego świętowania?

Nie ma żadnej. Od dwudziestu lat w Polsce nie udały się dwie rzeczy: autostrady i partie polityczne.

Ja bym dodał jeszcze system ochrony zdrowia.

No racja.

To dlaczego polityka w naszym państwie tak się zdegenerowała, na czym ta degeneracja polega?

Do władzy doszli ludzie, którzy specjalizują się w pracy wewnątrzpartyjnej. W gabinetowych rozmowach, w układaniu się, dogadywaniu w zarządzaniu - ale nie państwem, tylko partią. Dlatego mamy kryzys merytoryczny w parlamencie. Ludzie spoza struktury, specjaliści są w partiach wyjątkami.

Rządzą więc silne i cwane charaktery.

Nie. Rządzą ci, którzy potrafią się dogadywać do wewnątrz, uprawiać politykę gabinetową, która dla całości państwa niewiele daje.

Czyli ludzie śliscy, konformiści.

Proszę mnie nie zmuszać do oceny. Mówię: mają predyspozycje przede wszystkim do polityki gabinetowej, a dla państwa to mała wartość.

Premier taki jest?

W mniejszym stopniu. On się taki staje. Widać zresztą często, że się przed tym broni, ale pytanie czy Platforma mu na to pozwoli.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)