Rząd Stanów Zjednoczonych ogłosił, że składki zdrowotne w ramach Obamacare zdrożeją w przyszłym roku średnio o 25 procent. Wiadomość ta stała się głównym tematem kampanii wyborczej. Donald Trump przekonuje wyborców, że głosowanie na Hillary Clinton oznacza poparcie reformy ubezpieczeń zdrowotnych, która uderza w Amerykanów.
Wzrost cen polis zdrowotnych w ramach ObamaCare będzie bardzo nierówny. W stanach Ohio czy Iowa koszty ubezpieczenia się nie zmienią. Jednak w ważnej dla wyniku wyborów prezydenckich Karolinie Północnej ceny polis wzrosną o 40 procent, a w Arizonie aż 116 procent.
Rząd Stanów Zjednoczonych tłumaczy, że podwyżki dotkną stosunkowo niewielką grupę obywateli (około 7 procent), którzy wykupują polisy na tak zwanym rynku ubezpieczeń i że 85 procent z nich nie odczuje skutków podwyżki ,bo dostaną wyższe dofinansowanie z budżetu. Donald Trump uznał jednak podwyżkę za dowód za klęskę Obamacare.
- Obamacare musi być unieważniona i zastąpiona tańszym systemem. Jeśli tego nie zrobimy, to nasz kraj znajdzie się w jeszcze większych tarapatach niż myśleliśmy - powiedział kandydat republikanów ostrzegając, że głosowanie przeciwko Hillary Clinton, która chce utrzymać reformę Baracka Obamy, powinno być priorytetem Amerykanów.
Kandydaci na prezydenta USA kontynuują kampanię na Florydzie. Donald Trump spotyka się tam ze swoimi zwolennikami już od kilku dni. We wtorek w okolice Miami przyleciała Hillary Clinton. Floryda należy do miejsc w których żaden z kandydatów nie osiągnął znaczącej przewagi.
Podobnie jak podczas poprzednich spotkań z wyborcami pretendujący do prezydenckiego fotela atakowali się nawzajem. Na wiecu w miejscowości Sanford pod Orlando Donald Trump przekonywał, że polityka migracyjna kandydatki demokratów zmniejszy poziom bezpieczeństwa kraju. - Gdy wygramy, natychmiast zawiesimy przyjazdy z państw gdzie występuje radykalny islamizm, przede wszystkim z Syrii. Nie wiemy kim ci ludzie są i jakie stanowią zagrożenie. Jeżeli zagłosujecie na Hillary Clinton będziecie szaleńcami - przekonywał kandydat republikanów.
W odpowiedzi była pierwsza dama na wiecu pod Miami podkreśliła, że jej oponent podważa podstawy amerykańskiej demokracji. - Donald Trump kwestionuje wszystko co jest najważniejsze dla tego kraju, od początku jego istnienia. Atakuje poszczególne grupy społeczne, a przede wszystkich imigrantów - mówiła przedstawicielka partii demokratycznej. Według ostatnich sondaży na Florydzie, jednym z ważniejszych stanów w walce o prezydenturę, ma ona 4 procent przewagi nad miliarderem.