Dodatki i przywileje mieszkaniowe do kasacji, prawo do urlopu zdrowotnego ograniczone, a ścieżka awansu wydłużona. Tylko na tym ostatnim rząd zamierza zaoszczędzić w 2024 roku ponad miliard złotych.
Minister edukacji Anna Zalewska wywraca do góry nogami zapisy w Karcie Nauczyciela – pisze OKO Press. Rząd przyjął bowiem projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych wraz ze zmianami w Karcie Nauczyciela.
Rewolucja proponowana przez MEN ewidentnie dotknie portfeli pedagogów. Zamiany to np. wydłużanie ścieżki awansu zawodowego z 10 do 15 lat. To spora oszczędność dla budżetu, bowiem późniejszy awans nauczyciela, to odłożone w czasie wydatki na jego wyższe uposażenie. Jak pisze portal, w roku 2024 będzie to aż 1 miliard 37 milionów złotych.
Obiecane 15 proc. podwyżki rozłożone zostały na trzy lata - o czym pisaliśmy w money.pl. Ich wysokość nie satysfakcjonuje nauczycieli. Jak przypomina OKO Press, nie dorównują największej fali podwyżek lat 2008-2012, kiedy zarobki wzrosły w sumie o 44 proc. Związki zawodowe przypominają również, że dodatkowo część z tych pieniędzy pochłonie inflacja.
Zmieni się również system oceniania nauczycieli poprzez dodanie nowych kategorii. Za tym pójdą również inne kryteria ich wynagradzania.
Najbardziej bolesne mogą być cięcia w dodatkach i przywilejach socjalnych np. dodatek mieszkaniowy, prawo do mieszkania dla nauczyciela z terenów wiejskich, oraz dla emeryta. Zniknie również prawo do działki i prawo do mieszkania w budynkach szkolnych lub przez nie użytkowanych.
Nie będzie zasiłku na zagospodarownie oraz dwumiesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli z dwuletnim stażem zawodowym po uzyskaniu stopnia nauczyciela kontraktowego – wylicza OKO Press. Zamiany będą dotyczyć również urlopów i czasu pracy. O 25 proc. ograniczone zostaną urlopy dla poratowania zdrowia.
Już bez zmian w Karcie, nauczyciele mieli na pieńku z władzą, bowiem w wyniku reformy edukacji wielu z nich straciło pracę. Jak policzył Związek Nauczycielstwa Polskiego, prawie 10 tys. nauczycieli trafiło na bruk - pisaliśmy o tym w money.pl. Okazało się, że w szkołach w mniejszych miejscowościach część nauczycieli musiała się zgodzić na mniejszy wymiar godzin lub odejść.
Nauczyciele już protestowali 4 września przeciwko skutkom reformy. Czy czekają nas kolejne strajki, tym razem w obronie Karty Nauczyciela? Rząd może być tego pewien.