Firma Zencard, działająca od 2013 roku jest uważana za polskie cudowne dziecko branży technologicznej - pisze Puls Biznesu. Pomysł na biznes ma ciekawy - zamiast trzymać w portfelu dziesiątki kart lojalnościowych z sieci sklepów, księgarń, stacji benzynowych, klubów fitness, czy restauracji można to wszystko mieć wirtualnie, na jednej karcie płatniczej.
Klient po przyjściu do sklepu, będącego uczestnikiem programu lojalnościowego, podczas płatności w kasie na wyświetlaczu terminalu zobaczy zapytanie, czy jest zainteresowany kartą rabatową. Jeśli wybierze OK, automatycznie skorzysta z systemu rabatowego.
Do identyfikacji posłuży karta płatnicza, lub telefon komórkowy używany do płatności mobilnych. Instalacja systemu lojalnościowego Zencardu w sklepie wymaga tylko wgrania dodatkowego oprogramowania w terminalu POS.
Technicznie wygląda to tak, że za każdym razem gdy klient zapłaci swoją kartą, lub telefonem w sklepie współpracującym z ZenCard, system automatycznie naliczy rabat a terminal sklepowy, łącząc się z systemem rozliczającym transakcję rozpoznaje kartę, której posiadaczowi należy się zniżka.
Klient, który dotychczas rezygnował z kart w sklepach, gdzie robił zakupy raz na kilka miesięcy, teraz nie będzie ani tracić czasu przy wypełnianiu wniosku, ani nie będzie musiał przechowywać kart w portfelu i pokazywać ich przy transakcji. Wszystko zrobi się automatycznie po akceptacji przy kasie. Na specjalnej stronie internetowej mają być nawet prezentowane korzyści, jakie klient uzyskał z różnych ofert rabatowych.
Payback to przeżytek
Oczywiście jednolite „kumulowane” programy lojalnościowe już były, chociażby system Payback. Jednak koszty ich funkcjonowania okazały się nieakceptowalne dla wielu uczestniczących w nich sieci.
- System jest za drogi - kilka miesięcy temu mówił WP money o Payback Jarosław Sygitowicz, współzałożyciel firmy ZenCard, oferującej programy lojalnościowe powiązane z kartą płatniczą. - Koszty operacyjne są za wysokie, a na rynku pojawiło się dużo alternatywnych propozycji. Dziś każdy może kupić dostęp do technologii i zbudować swój własny program lojalnościowy. Może on też dać funkcjonalność działania w programie multipartnerskim, a kosztuje ułamek tego co Payback - dodał Sygitowicz.
O Zencardzie pisały z entuzjazmem zagraniczne serwisy poświęcone innowacjom, wróżąc mu wielką przyszłość. Jesienią 2014 r. polski start-up znalazł się w gronie siedmiu wybrańców zakwalifikowanych do programu Mastercard Start Path w Dublinie, wspierającego najbardziej przedsięwzięcia biznesowe z zakresu finansów - podaje Puls Biznesu.
Spółka wynajęła miejsce na słynnym 39. piętrze biurowca w londyńskim City, przy One Canada Square, będącym wylęgarnią europejskich fintechów. Zencard na brak zainteresowania nie mógł narzekać, bo już otrzymał zaraz potem 2 mln dolarów finansowania od dwóch funduszy inwestycyjnych.
PKO BP z milionami klientów daje szansę na sukces
Mimo pochlebnych recenzji pomysł nie przebił się jednak na szeroki rynek i nie osiągnął zakładanej skali.
- Zencard miał bardzo ciekawy pomysł technologiczny, ale jednocześnie zmagał się z problemem osiągnięcia skali - powiedział dziennikarzowi PB Szymon Wałach, szef strategii PKO BP. - To kilkuosobowy zespół, któremu niełatwo przebić się z pomysłem do dużych firm.
Przejęcie Zencard przez PKO BP daje mu nowe szanse. Już wkrótce oferta kumulacji rabatów na karcie może być dostępna dla klientów największego banku w Polsce. A to aż 6,78 mln osób, które używają 7,8 mln kart bankowych i 0,84 mln kart kredytowych.
- Wspólnie mamy duże szanse na zbudowanie dużego gracza na rynku programów lojalnościowych, który w przyszłości może powalczyć o zagraniczne rynki - powiedział Wałach.
Trudno o coś bardziej przyciągającego do oferty kart bankowych niż rabaty w sklepach. Dotychczas banki oferowały zniżki na zakupy, często polegające na porozumieniu z poszczególnymi sklepami na określony czas, jak chociażby mOkazje w mBanku.
Popularne też były rabaty za płatności kartami płatniczymi, polegające de facto na obniżeniu prowizji transakcyjnej banku. Na przykład Eurobank zwraca obecnie klientom 5 proc. transakcji kartą , maksymalnie 60 zł miesięcznie, a BGŻ BNP Paribas 3 proc. wydanych kwot do 40 zł miesięcznie.
Oferta Zencard w PKO BP może jednak przebić powyższe. Sklepy w swoich systemach rabatowych są zwykle gotowe do większych upustów i specjalnych ciekawych ofert, które przyciągają klientów.
Na liście korzyści z przejęcia Zencard, PKO BP widzi właśnie potencjalny spadek zainteresowania zmianą banku przez jego klientów, czyli w zwiększeniu lojalności. Wskaźnik odejść klientów ma dzięki Zencard spaść do 0,33 proc. do 2021 roku.
Dodatkowo PKO BP widzi szansę na ofertę dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy dotąd nie byli w stanie wprowadzić własnych programów lojalnościowych, a są klientami banku.
W Zencardzie można w rozmaity sposób konfigurować bonusy, np. łączyć promocje u różnych uczestników. Klient robi zakupy w galerii handlowej, a w zamian dostaje zniżkę na obiad w restauracji na ostatnim piętrze.
Zencard ma utrzymać markę oraz odrębność organizacyjną. W spółce zostaną też jej założyciele i zespół.