Przedstawiciele kupców, którzy prowadzą sklepy w Wólce Kosowskiej, są podzieleni w ocenie gigantycznej akcji Krajowej Administracji Skarbowej na terenie podwarszawskiej miejscowości. W rozmowach z nimi usłyszeliśmy zarówno głosy zadowolenia z powodu usuwania nieuczciwej konkurencji, jak i strach przed bankructwem trzech tysięcy przedsiębiorstw.
Krajowa Administracja Skarbowa rozpoczęła kontrolę w Wólce Kosowskiej w przedmikołajkowy weekend. Celem były osoby, które na jednym z największych miejsc handlu w Europie Środkowo-Wschodniej sprzedawały podróbki lub nie wystawiały paragonów i faktur.
300 funkcjonariuszy, a to dopiero początek
Tylko w ciągu pierwszego weekendu akcji pod Warszawą 300 funkcjonariuszy przejęło towar wart około 60 mln zł. Skala akcji była ogromna. Zarekwirowane przedmioty zajmowały ponad 200 aut dostawczych.
I choć nie była to pierwsza akcja służb skarbowych Wólce Kosowskiej, to z pewnością była największa. Szef KAS zapowiedział, że weekendowy "nalot" stanowił dopiero początek działań "wymierzonych w zorganizowaną przestępczość, jaka od lat funkcjonuje" w tym miejscu.
Podrobione towary w Wólce Kosowskiej już pod kontrolą - setki tysięcy podrobionych artykułów w ponad 200 samochodach dostawczych trafiło do magazynów Urzędu Celno-Skarbowego. Jest to efekt weekendowych działań kontrolnych prowadzonych przez KAS.
- Będziemy koncentrować się na likwidacji zarówno obrotu nielegalnym towarem, jak i nielegalnego obrotu towarem legalnym – bo z takimi patologiami mamy tam do czynienia. Nasze działania w Wólce Kosowskiej będą miały charakter ciągły a nie incydentalny – dodał.
Kontrola aut
O tym, jak wyglądają te ciągłe działania, mówi nam człowiek, który każdego dnia autem przyjeżdża do centrum w Wólce Kosowskiej. Według jego słów na drogach dojazdowych do centrum stoją patrole KAS, które "sprawdzają wszystkie busy i samochody osobowe".
- Są tam przez 24 godziny na dobę. W nocy auta mają włączone niebieskie światła, jak policja. W większości przypadków nie wystawiają protokołu z przeszukania - oburza się nasz rozmówca.
W rozmowie z money.pl na kontrole narzeka także Karol Hoang, rzecznik Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce. - Taka skala działań stwarza atmosferę zagrożenia i niepewności. W takiej sytuacji nie ma co się dziwić, że klienci nie będą przyjeżdżali na zakupy - mówi.
"Poczucie zagrożenia"
Na problem wskazuje również Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości w Wólce Kosowskiej. W petycji, która ma trafić na biurko ministra spraw wewnętrznych i administracji, napisało, że działania KAS "wyrabiają w klientach poczucie zagrożenia oraz niepewności co do legalności prowadzonej tam działalności".
Jak dodano, przeszukania uderzają nie tylko w osoby podejrzewane o łamanie prawa, ale przede wszystkim "w uczciwych przedsiębiorców i ich klientów".
Nie będzie tradycyjnych "żniw"
Brak klientów to dla sprzedawców brak zysków. W tym konkretnym przypadku jest to o tyle dotkliwe, że ma miejsce w okresie przedświątecznym. Tradycyjnie są to "żniwa" dla handlowców. Brak zysków kupców ma również ciąg dalszy. W wielu przypadkach pociąga za sobą brak pieniędzy dla pracowników, których w centrum i firmach współpracujących zatrudnionych jest około 7000.
- Sklepy są pozamykane, a większość pracowników ma przymusowe bezpłatne urlopy. Większość z nich dostaje wynagrodzenie w formie dniówek. Skoro nie pracują, to ich nie dostaną tuż przed świętami - mówi nam człowiek związany z centrum.
O tym, że część sklepów została zamknięta, mówi nam także Karol Hoang. Wyjaśnia jednak, że nie jest to ucieczka przed kontrolą, ale protest przeciwko terminowi akcji.
"Wylewanie dziecka z kąpielą"
- Krajowa Administracja Skarbowa ma pełne prawo do przeprowadzenia kontroli i tego nie negujemy. Skala prowadzonych działań wpływa jednak na wszystkich przedsiębiorców i klientów. Zdajemy sobie sprawę, że wykrywane są przypadki nadużyć i nieprawidłowości, my również stanowczo je potępiamy, ale walka z tymi jednostkowymi przypadkami blokuje cały rynek. To trochę jakby wylewać dziecko z kąpielą. Stosuje się w ten sposób odpowiedzialność zbiorową, zupełnie zapominając o uczciwych przedsiębiorcach, którzy przecież działają zgodnie polskim prawem i zasilają polski budżet niemałymi podatkami, którzy w sumie zatrudniają kilka tysięcy ludzi – mówi nam rzecznik Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich.
Krok dalej idzie Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości w Wólce Kosowskiej. We wspomnianej petycji podnosi wątpliwości co do "legalności i celowości (działań - red.) prowadzonych wobec kupców i klientów centrum handlowego przez KAS”. Autorzy pisma ostrzegą, że z powodu akcji z rynku może zniknąć 3000 przedsiębiorstw.
Nie wszyscy narzekają
Inny obraz tej samej sytuacji przedstawia Polska Izba Handlu. Jej rzecznik Joanna Chilicka w rozmowie z money.pl nazwała działania KAS "słusznymi".
- Na tym bazarze odbywał się nielegalny handel, a z takimi praktykami, które uderzają w legalnie działające sklepy, trzeba walczyć. Nielegalny handel uderza w sklepy płacące podatki, budżet państwa i konsumentów – mówi. Jak dodaje, "w takich miejscach sprzedaje się nielegalny alkohol i papierosy, co może zagrażać nawet życiu konsumentów".
- Akcja KAS przyniesie pozytywny efekt dla polskich kupców. Niektórzy sprzedający mogli oferować niższe ceny, bo np. nie płacili podatków. To była nieuczciwa konkurencja – podsumowuje Chilicka. W takim samym tonie wypowiada się Joanna, właścicielka sklepu zlokalizowanego w Wólce, choć działającego także online.
– Dla ludzi, który robią wszystko zgodnie z prawem, ta akcja jest świetna - przyznaje na wstępnie. Jak tłumaczy, "krecią robotę" uczciwym kupcom robią wszyscy, którzy kupują towar bez faktury, a później sprzedają w sieci po bardzo niskich cenach.
- Ludzie, którzy płacą podatki są zadowoleni, bo znika nieuczciwa konkurencja - zapewnia Joanna.