Dodatkowe pieniądze na organizację jesiennych wyborów samorządowych prawdopodobnie będą pochodzić z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – czytamy w serwisie "Dziennika Gazety Prawnej".
Tomasz Robaczyński, nowy podsekretarz stanu w resorcie finansów, poinformował, że ZUS podjął uchwałę, na mocy której dokonano blokady 2,2 mld zł „ze względu na dobrą sytuację na rynku pracy i wysoki poziom składek”. Jak stwierdził, to kwota, która nie będzie musiała być przekazana do ZUS na uzupełnienie systemu emerytalnego. DGP podkreśla, iż wiceminister nie pozostawił zatem wątpliwości, że jeśli zabraknie pieniędzy na jesienne wybory, rząd sięgnie po środki, które normalnie trafiłyby do ZUS jako dotacja dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
W rezerwie celowej, która ma służyć na pokrycie kosztów wszystkich tegorocznych referendów i elekcji - a więc nie tylko lokalnych - zapisano kwotę 457,7 mln zł. To kwota niewystarczająca. Nadchodzące wybory samorządowe, wskutek nowelizacji kodeksu wyborczego, będą bowiem najdroższymi w historii.
Jak wyjaśnia gazeta, do zmiany kodeksu wyborczego KBW koszt elekcji określono na 307,9 mln zł. Po nowelizacji przepisów koszty te wzrosły 792,5 mln zł. Brakuje zatem, bagatela, 484,6 mln.
KBW co prawda na nowo stara się oszacować koszt wyborów i zapewne kwota ta będzie mniejsza, lecz, jak podkreśla serwis DGP, pieniędzy i tak będzie brakować.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl