101 mln ludzi odwiedziło kasyna w USA w 2014 roku (z tego roku pochodzą najnowsze dane). Połowa z nich to osoby w wieku 50 lat lub starsze. Kuszone przez specjalistów z branży hazardowej, wpadają w pułapkę prowadzącą nieraz do bankructwa.
Biuletyn opublikowany przez amerykańską organizację działającą na rzecz osób starszych AARP przytacza przykład małżeństwa Beauforda oraz Sharon Burtonów, którzy dla rozrywki zaczęli odwiedzać kasyno Harrah's Cherokee Casino Resort w stanie Karolina Północna. Zwłaszcza mężczyzna okazał się mało odporny na pokusę - w ciągu roku przegrał on blisko 50 tys. dolarów, co stanowiło równowartość jego rocznych zarobków.
Obsługa kasyn stara się jak najbardziej ułatwić i uprzyjemnić życie starszym ludziom. Organizuje dla nich bezpłatne zbiorowe wycieczki do domów gry, rozdając na początek bezpłatne żetony. Stałym klientom oferuje się darmowe noclegi, posiłki, drinki, atrakcyjne miejsca w restauracjach lub wejściówki na imprezy rozrywkowe.
Specjaliści od wyłudzania pieniędzy nie mają skrupułów. Emerytów ściągają do kasyn w dniach, kiedy ci otrzymują zasiłki z ubezpieczeń społecznych. Schorowanym zapewniają w pokojach pieluchy dla dorosłych, niepełnosprawnym chodziki i dogodne miejsca parkingowe. Czasem dysponują nawet oddziałami aptecznymi, aby w razie potrzeby starsi klienci mogli bez problemu kupić leki.
W 2014 roku amerykańskie kasyna zanotowały ponad 66 mld dolarów przychodu z hazardu. Znaczna część tego zysku pochodzi od starszych graczy, którzy na ogół mają dużo wolnego czasu i wypełniają sale gier także poza godzinami szczytu, kiedy inni pracują.
Często zaczyna się niewinnie - starsi klienci przychodzą do kasyn, by zaspokoić ciekawość, i nie szastają pieniędzmi. Raz wygrywają, kiedy indziej tracą, ale z zachowaniem rozsądku. Z czasem jednak nałóg zaczyna ich całkowicie pochłaniać.
Nieraz musi upłynąć wiele czasu, zanim ktoś się zorientuje, że za dreszczyk emocji i towarzyszące mu atrakcje w istocie musi płacić sam - przygrywając w pokera, ruletkę albo na automatach do gier.
Wiele osób nie może się pogodzić z porażką. Chcąc się odegrać, sięgają po oszczędności zachowane na czarną godzinę, wybierają gotówkę z kart kredytowych, a jeśli to nie wystarcza, spieniężają czeki ze świadczeniami emerytalnymi. Tracą nawet domy.
"Gdy zaczynasz przegrywać, myślisz, że to kwestia szczęścia, a fortuna kołem się toczy. Ale im więcej grasz, tym więcej tracisz" - mówił Burton cytowany w biuletynie dla emerytów.
Kasyna wykorzystują fakt, że wielu starszych ludzi cierpi z powodu samotności, społecznej izolacji, nudy czy straty bliskich. W salonie gry znajdują sympatycznych rozmówców pytających ich o zdrowie, poświęcających im uwagę, przypominających o zażyciu leków i gotowych ze współczuciem wysłuchać ich problemów.
Stali bywalcy dostają od obsługi kartki świąteczne lub urodzinowe, a także namiastkę uprzywilejowanego traktowania. Wydaje im się, że pracownicy kasyn dbają o nich lepiej niż ich bliscy i przyjaciele. Daje im to poczucie bycia kimś ważnym, a także nadzieję.
Nałóg hazardowy nie oszczędza nie tylko zwykłych śmiertelników. Wydawany w Los Angeles tygodnik "Hollywood Reporter" opisał historię uhonorowanego nagrodą Emmy producenta telewizyjnego i scenarzysty, 71-letniego Davida Milcha, który narobił sobie długów sięgających 17 mln dolarów. W kłopoty przez grę w kasynach popadł także znany aktor Ben Affleck, głośno było też o podobnych problemach byłego koszykarza, a obecnie komentatora sportowego Charlesa Barkleya.
Z badań wynika, że ponad 4 mln starszych ludzi w USA ma problem z hazardem. Wpływają na to m.in. związane z wiekiem zaburzenia funkcji poznawczych; szczególnie podatne są osoby z demencją starczą, które z powodu zachodzących w ich mózgu zmian mogą tracić poczucie wartości pieniądza i odczuwać potrzebę powtarzania pewnych zachowań, np. naciskania przycisku w automacie do gier.
Niekiedy pod presją opinii publicznej kasyna oferują konsultacje mające odciągnąć ich klientów od hazardu. Jak się można domyślać, skuteczność takich inicjatyw jest mizerna.
oprac. Mateusz Ratajczak