Umacniający się dolar i hamująca chińska gospodarka mocno dają się we znaki koncernowi KGHM. Choć wyniki finansowe miedziowego giganta są dobre, to jego wycena rynkowa już mniej. Przedstawiciele firmy nie wykluczają, że w takiej sytuacji może istnieć ryzyko wrogiego przejęcia spółki.
- Osiągamy minima cenowe na naszych akcjach. Od dłuższego czasu nasza wartość rynkowa jest znacznie poniżej naszej wartości księgowej. Czas dekoniunktury jest rzeczywiście okresem, kiedy inni szukają możliwości przejęcia. Dzisiaj jesteśmy relatywnie tani i mimo udziału Skarbu Państwa na poziomie 31,7 proc. takie ryzyko potencjalnie istnieje. Nie mówię, żebyśmy byli obserwatorem jakiejś znacznej gry na naszych akcjach. Na razie nie widzimy tam niczego niepokojącego – powiedział w rozmowie z Money.pl wiceprezes zarządu KGHM do spraw korporacyjnych Marcin Chmielewski.
Ustawa jest, rozporządzenia brak
Polskie strategiczne przedsiębiorstwa miały otrzymać ochronę przed wrogim przejęciem dzięki ustawie o kontroli niektórych inwestycji, którą w lipcu uchwalił Sejm. Zgodnie z nowymi przepisami minister skarbu mógłby zablokować taką transakcję. Jednak do ustawy potrzebne jest rozporządzenie, w którym będą wymienione przedsiębiorstwa, które będą chronione takim parasolem. Rozporządzenia na razie nie ma. W sytuacji podbramkowej KGHM byłby więc skazany na siebie.
- Warto wspomnieć, że firma jest przygotowana na taką sytuację, gdyby ktoś ogłosił wezwanie na nasze akcje. Mamy program, jak wtedy postępować – zastrzega Chmielewski.
Kilka lat temu rosyjski koncern Acron próbował przejąć akcje Azotów Tarnów. Wówczas rzutem na taśmę rząd szybko przeprowadził konsolidację Azotów z zakładami w Puławach i niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Słaba złotówka sprzyja wynikom
Inwestorzy ostatnio pozbywali się akcji KGHM. Od początku roku akcje spółki zostały przecenione o 15 procent. Po ogłoszeniu wyników za pierwsze półrocze trend nieco się odwrócił. KGHM Polska Miedź zarobił przez pierwsze sześć miesięcy tego roku około 1,2 mld złotych. Mimo spadających cen miedzi, spółka poprawiła wynik w stosunku do pierwszych sześciu miesięcy ubiegłego roku, kiedy KGHM zarobił 1,1 mld złotych. Łącznie od stycznia do czerwca tego roku spółka sprzedała surowce o wartości 10 mld złotych.
- Na wyniki w tym roku pozytywnie wpłynął kurs złotego do dolara, czyli innymi słowy słaba złotówka – ocenia wiceprezes zarządu KGHM ds. finansowych, Jarosław Romanowski. Zwrócił uwagę, że ceny miedzi w dolarach spadły w porównaniu do zeszłorocznych o 14 proc. Jednak cena tego samego surowca w złotówkach jest o 4 proc. wyższa, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dzięki temu – jak zwraca uwagę Romanowski – marża producenta nadal jest „godziwa”.
Jednak myśląc o prognozach dla cen miedzi, trudno być optymistycznym. Władze KGHM nie wykluczają, że ceny tego surowca mogą dołować nawet przez cały nadchodzący rok.
- Notowania miedzi znajdują się pod dużą presją, wynika to przede wszystkim z umocnienia dolara. Sentyment na rynku miedzi pogarsza też bardzo szybki i gwałtowny spadek cen ropy i pogorszenie się sytuacji gospodarczej w Chinach – szacuje Romanowski.
W tej sytuacji zarząd nie wyklucza, że będzie ciął część inwestycji. Których? Tego na razie nie zdradza. Mówi tylko, że się przygląda i analizuje.
Nieznany los [podatku](https://www.money.pl/podatki/) od kopalin
Wynikom KGHM nie pomaga też podatek od kopalin. Koncern rokrocznie odprowadza do budżetu z tego tytułu około 1,5 mld zł. Władze firmy nie ukrywają, że z radością by przywitały zmniejszenie tego obciążenia.
- Nigdy nie kwestionowaliśmy tego, że taki podatek powinien istnieć – wyjaśnia Romanowski. - Jedynie ta formuła, która obowiązuje u nas, odbiega od standardów światowych. To pogarsza naszą pozycję wobec konkurentów, którzy płacą taki podatek w swoich krajach. Nie ukrywamy, że to obciążenie jest bardzo duże – wyjaśnia.
Zniesienia podatku od kopalin chce PiS. Przygotował nawet odpowiedni projekt ustawy. W odpowiedzi rząd zapowiedział, że przyjrzy się strukturze podatku i być może wprowadzi w nim zmiany. Jednak od kilku tygodni w tej sprawie nie ma nowych informacji. Do końca kadencji zostały trzy posiedzenia Sejmu, więc rząd może nie zdążyć zmienić przed wyborami sposobu naliczania tego podatku.