Krzysztof Suwart: Kim są gracze komputerowi?
Viktorem Wanli, założyciel i CEO Kinguin oraz właścicielem drużyny Team Kinguin Wbrew pozorom, nie tylko dzieciaki. Fani gier komputerowych uczestniczą w kulturze, mają dużo przyjaciół i często dobrze zarabiają. Liczba użytkowników rośnie wraz z ofertą dla tych, którzy grają na stałe i incydentalnie. Prócz grających, sama liczba fanów rośnie lawinowo. Wynika to z ogromnej popularności kanałów na platformach Youtube czy Twitch. Podobnie jak w sporcie tradycyjnym grupa widzów jest bardzo istotnym elementem przemysłu rozrywki związanej z grami.
Kto czerpie korzyści z rozwoju rynku gier komputerowych?
Odpowiedź zależy od tego, jak dokładnie przyjrzymy się zróżnicowanym odbiorcom gamingu. Są tam nabywcy gier, ale też i fani, którym wystarczy, że oglądają innych grających. To co ich pociąga w gamingu to nie interaktywna historia, ale emocje związane z kibicowaniem grających. Gry, dzięki elementom sieciowym to coraz częściej współzawodnictwo. Tak per analogiam ze sportem narodził się esport, coraz potężniejsza gałąź rozrywki.
Esport wciąż się rozwija?
Ciężko jest nie zauważyć tego, jak szybko esport się obecnie rozwija. Wartość tego sektora w tym roku ma wynieść 696 milionów dolarów, przy ponad 41% wzroście wartości w stosunku do roku ubiegłego. Światowe marki planują wydać w tym okresie około 517 milionów dolarów, a w 2020 planują podwoić wartość tych inwestycji. Podążanie za tak dynamicznie rozwijającym się sektorem z punktu biznesowego jest bardzo logiczne. W samej Polsce zyski z e-sportu w ubiegłym roku wyniosły ponad 10,3 mln dolarów, a według prognoz powinny wzrosnąć do prawie 11,4 mln dolarów w 2018 r.
Jak dotrzeć i skusić marki do zaangażowania w gaming i esport?
Po pierwsze edukować. Wciąż za mało ludzi wie o tym, czym one są w wymiarze całego przemysłu rozrywki. Po drugie badać potrzeby odbiorców marek nie gamingowych, analizować kim są, czego w życiu i konsumpcji pragną. To niezwykle rozległy horyzont interesów. Wśród nich znajdziemy zarówno producentów multimediów, producentów napojów czy platformy e-commerce biorące udział w handlu grami.
Czy w Polsce znane marki chętnie inwestują w esport?
Wraz ze wzrostem rynku rośnie też zainteresowanie marek nieendemicznych. Dla wielu mniejszych firm jest to praktycznie ostatni dzwonek, żeby zainteresować się tematem. Niedługo może być już dla nich za późno.
Z czego to wynika?
Wraz z tak dynamicznym rozwojem tego sektora próg wejścia będzie już dla nich zbyt wysoki, by konkurować z wielkimi markami. Przykładem jest tu sektor FMCG, który już mocno działa w esporcie, a to dopiero początek. Największe grupy medialne i telewizyjne dopiero zaczynają na poważnie interesować się tym fenomenem. Dlatego warto, aby marki już teraz zainteresowały się esportem i gamingiem i zaczęły myśleć, jak komunikować się z tą coraz większa grupą konsumentów.
Gracze to grupa bardzo liczna, ale także specyficzna i bardzo niejednorodna.
W Polsce jest ich już 16 mln, w tym 2 mln graczy League of Legends i 1,6 mln graczy Counter Strike. Wśród 20 największych kanałów na polskim Youtube aż 14 to kanały gamingowe. Największy event esportowy nie tylko w Polsce, ale i na świecie to Intel Extreme Masters w Katowicach: w 2017 roku uczestniczyło w nim 173 tys. osób (dla porównania: w Open'er Festiwal 120 tys. osób, a w jednej kolejce ekstraklasy na 8 stadionach: 110 tys. osób)
Jak zrozumieć ich potrzeby i motywacje, by naprawdę dotrzeć do nich ze swoja marką? Zobacz co mówią eksperci. * *Więcej informacji o konferencji pod tym linkiem - http://iab.org.pl/wydarzenia/kalendarz/iab-howto-play-esports-gaming-marketing/
