Media zdążyły porównać go do Jarosława Kaczyńskiego, Viktora Orbana, Donalda Trumpa i Silvio Berlusconiego. Instruuje dziennikarzy, co powinni pisać. Jest oskarżany o współpracę z komunistycznymi służbami i zagrażanie demokracji. Na koncie ma miliardy, a do tego ogromne szanse na objęcie fotelu premiera Republiki Czeskiej. Oto Andrej Babisz, miliarder, który kilka lat temu w czeskiej telewizji, poczęstowany polską kiełbasą, wypalił: "Nie będę jadł tego polskiego g...".
- Przyjmę od niego ślubowanie na urząd premiera, nawet jeśli będzie w więzieniu – stwierdził prezydent Czech. Nie był to pierwszy wyraz poparcia głowy państwa dla lidera ANO (Akcji Niezadowolonych Obywateli; cz. Akce nespokojených občanů). Gdy późną wiosną tego roku pojawiły się oskarżenia o to, że ówczesny wicepremier i minister finansów unikał płacenia podatków, prezydent stanął murem po jego stronie.
Prezydent upokarza premiera
Po wybuchu afery Milosz Zeman oczekiwał dymisji całego rządu, a nie tylko zwolnienia ministra. Gdy premier Bohuslav Sobotka przybył na Hradczany, wszyscy, w tym głowa państwa, sądzili, iż złoży rezygnację całego gabinetu. Gdy poinformował, że tego nie zrobi, wściekły prezydent bezceremonialnie opuścił konferencję prasową. Tuż przed tą demonstracją prezydent "ustawiał" szefa rządu przed kamerami.
- Sympatia między Babiszem a Zemanem jest dość wyraźna, choć to Sobotka wywodzi się z lewicy, tak jak urzędujący prezydent - wskazuje w rozmowie z money.pl Łukasz Ogrodnik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Ostatecznie Babisz 24 maja pożegnał się z fotelem w rządzie, a powściągliwy zazwyczaj premier Sobotka nie przebierał w słowach. "Mówiąc językiem Trumpa: Babis oj..ał państwo czeskie" - napisał na Facebooku.
Członek establishmentu przeciwko swoim?
Andrej Babisz zaistniał w czeskim życiu publicznym pod koniec lat 90., gdy jego biznes zaczął się dynamicznie rozwijać dzięki dobrym kontaktom z socjaldemokratycznym rządem. - Babisz, choć głosi hasła antyestablishmentowe, sam jest członkiem czeskiego establishmentu. Swój majątek zawdzięcza w dużej mierze współpracy z państwem - mówi money.pl Jakub Groszkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich.
I choć miliarder jest silnie umocowany w establishmencie, a majątek szacowany na 4 mld dolarów stawia go na trzecim miejscu wśród najbogatszych Europejczyków, to w 2011 r. ogłosił założenie antyestablishmentowego ruchu ANO. Po roku działania stała się drugą siłą polityczną w parlamencie i wchodziła w skład koalicji rządzącej.
Babisz jak Trump?
To właśnie ten paradoks pozwolił części mediów na snucie porównań do Donalda Trumpa, który z lokatora pozłacanego apartamentu przy nowojorskiej Piątej Alei stał się trybunem ludowym.
Andrej Babisz przekonuje, że majątek zbudował sam. Jego źródła sięgają lat 80., gdy jeszcze obywatel jako Czechosłowacji był zatrudniony w państwowej centrali handlu zagranicznego Petrimex. Pozycja jego ojca - dobrze umocowanego w komunistycznym systemie władzy dyplomaty - z pewnością pomogła.
Ten okres jest wciąż niewyjaśnioną kartą w życiu polityka, który poza czeskim posiada również słowackie obywatelstwo. Kilka tygodni temu Trybunał Konstytucyjny w Bratysławie uchylił wyrok sądu niższej instancji uniewinniający Babisza od zarzutu współpracy z komunistyczną tajną policją StB. Polityk odpiera zarzuty.
Agrofert – perła w koronie
Już w latach 90. przyszły polityk zaczął skupować prywatyzowane przedsiębiorstwa, dzięki czemu w kilka lat stworzył największy koncern spożywczy w Czechach – Agrofert. Obecnie w około 250 przedsiębiorstwach zatrudnia ponad 35 tys. osób.
Do swojego imperium Babisz dołączył koncern medialny MAFRA, który kontrolował dwa z trzech najchętniej czytanych dzienników - "Lidove Noviny" oraz "Mladá fronta Dnes" – a także telewizję i radiostacje komercyjne. Zakup zbiegł się w czasie z rozpoczęciem aktywności politycznej biznesmena.
Grupa medialna, kontrolowana przez polityka, zrodziła porównania do Silvio Berlusconiego. Choć mają poparcie w populistycznych hasłach oraz kontroli nad mediami, to nie oddają pełni obrazu.
Jak Babisz instruował dziennikarzy
Czeski polityk nie jest już bezpośrednim właścicielem mediów, ale zachował w nich duże wpływy. Udowodniła to "afera taśmowa", która wybuchła wczesnym latem. - Te materiały trzeba byłoby wypuścić tuż przed wyborami - brzmiały słowa skierowane przez polityka do dziennikarza jednej z gazet, które kontrolował.
Nagranie rozmowy trafiło do sieci i rozpętało polityczną burzę. Ujawniane materiały miały obciążać premiera Bohuslava Sobotkę, czyli ówczesnego przełożonego Babisza i szefa koalicyjnej partii CSSD.
Polityk pozwolił sobie również nazwać innego dziennikarza "skorumpowanym śmieciem", gdy ten próbował dociec prawdy ws. dochodów Babisza i uiszczanych od nich podatków.
Państwo jak biznes
To właśnie sukcesy w biznesie stały się podstawą do prowadzenia kampanii wyborczej w 2017 r. Jednym z głównych haseł formacji jest "Będzie lepiej". Często pojawiają się także słowa o konieczności kierowania państwem, jakby było to przedsiębiorstwo. Eksperci wskazują zgodnie, że to przekaz spójny i skuteczny.
- Babisz, jako konsekwentny biznesmen, który stworzył tysiące miejsc pracy, zbudował w czeskim społeczeństwie wizerunek skutecznego przedsiębiorcy, a zatem potencjalnie skutecznego polityka. Na jego korzyść działa także fakt, że w trakcie jego urzędowania w fotelu ministra finansów czeska gospodarka radziła sobie dobrze - tłumaczy Ogrodnik.
- Udało mu się stworzyć wizerunek solidnego gospodarza i uczciwego biznesmena, który ratuje tradycyjne czeskie firmy, daje ludziom pracę, płaci w Czechach podatki i ma wizję rozwoju państwa. Tej narracji krytycy Babisza przeciwstawili wizerunek negatywny, w którym lider ANO opisywany jest jako oszust podatkowy, osoba, która wyłudza unijne dotacje i stanowi zagrożenie dla demokracji - ocenia Jakub Groszkowski z OSW.
Potwierdzeniem tej tezy są słowa samego Babisza. - Przez całe życie pracowałem i zdołałem zbudować koncern, który zatrudnia 35 tys. osób. Przychodzę do polityki z prawdziwego życia. Jestem pewien, że jako minister finansów zrobiłem o wiele więcej niż wszyscy pozostali ministrowie od czasu Aksamitnej Rewolucji – mówił w niedawnym wywiadzie.
Problem z prawem
Pomysł na promowanie Babisza jako biznesmena okazał się skuteczny, choć był ryzykowny. Jego koncern był bowiem największym beneficjentem funduszy unijnych w Czechach. Z tego powodu wprowadzono prawo, które zakazuje czeskim politykom posiadania bezpośredniej kontroli nad firmami wspieranymi z Brukseli. Nazwano je "lex Babisz", a sam polityk nie przejął się za bardzo przepisami. Stworzył kierowany m.in. przez jego partnerkę Monikę fundusz do zarządzania Agrofertem.
Na kilkanaście dni przed wyborami do katalogu problemów polityka dołączyły prokuratorskie zarzuty. Chodzi o sprawę z 2007 r., gdy sprzedał jedną z firm zupełnie nieznanym przedsiębiorcom, którzy niedługo później otrzymali niemal 2 mln euro środków unijnych, przeznaczonych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Krótko po zakończeniu inwestycji Babisz odkupił firmę.
Na oskarżenie polityka zgodę wyraził parlament, ale śledztwo nie skończy się przed rozpoczęciem nowej kadencji, co pozwala założyć, iż lider ANO odzyska immunitet, a sprawa zostanie rozmyta.
Oskarżenia o unikanie płacenia podatków i przekręty finansowe, Babisz odpiera w ten sam sposób. - Przekonuje, że dobrze umocowanym politycznie ludziom zależy na tym, by go "utrącić" - mówi ekspert PISM.
Zagrożenie dla demokracji?
- Mówiłem już, że prawica i lewica miały jeden i ten sam program – władza i pieniądze. Teraz znów mają zbieżny - atakować Babisza. Przekonują, że jestem zagrożeniem dla demokracji. A to nieprawda - dodawał.
W wielu zachodnich mediach właśnie wątek zagrożenia dla demokracji i Unii Europejskiej, jakie nieść ze sobą ma Babisz, przejawia się jako główny przekaz. Na łamach m.in. "Financial Times", "Die Zeit", czy "The New York Times" był porównywany do Viktora Orbana oraz Jarosława Kaczyńskiego. Sam odcina się od takich ocen.
- Andrej Babisz nie jest zagrożeniem dla demokracji. To, co dzieje się w Polsce, nie zdarzy się w Czechach, jeśli on zostanie premierem – mówiła rzecznik ANO Lucia Kubicova.
Spot Andreja Babisza o walce z korupcją
- Wy, dziennikarze, lubicie porównania do innych krajów. Andrej Babisz jest sobą i ciężko go z kimś porównać. Istnieją podobieństwa do wymienionych przez ciebie polityków, ale co zrobisz, jeśli powiem, że jest podobny do tego waszego polityka-muzyka (chodzi o Pawła Kukiza - red.)? Też kieruje ruchem, a nie partią, jest antysystemowy i chce sprawnie zarządzanego państwa - mówi nam Adriana, Czeszka, która w ramach stypendium doktoranckiego mieszka w Polsce. Dodaje, że zagłosuje na Babisza.
Sprzeciw wobec uchodźców
W programie ANO znajduje się wyraźny sprzeciw wobec przyjmowania euro i kwotowego systemu przyjmowania uchodźców, a Czechy są obok Polski i Węgier objęte procedurą o naruszenie prawa wspólnotowego prowadzoną przez Komisję Europejską.
- Niestety, to, co zdarzyło się na jarmarku świątecznym w Charlottenburgu jest konsekwencją takiej polityki. To właśnie kanclerz Angela Merkel wpuściła do Europy migrantów, którzy się rozlali po całym kontynencie. Niemcy za politykę kanclerza płacą najwyższą cenę. To kanclerz Merkel jest odpowiedzialna za to, co stało się w Berlinie - nie przebierając w słowach mówił Babisz, po zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w grudniu 2016 r.
Autor tak ostrych komentarzy jest równocześnie zwolennikiem jak najbliższej współpracy z Brukselą.
Porównania są dla niego niekorzystne
- Na świecie piszą o nim jako o Trumpie, Kaczyńskim czy Berlusconim. Dlaczego w wyborach nie mógł wystartować czeski Macron? Choć nie jestem zadowolona z tego, jak rządzili przez ostatnie lata, to zagłosuję znów na socjaldemokratów. Oni nie wejdą z nim w koalicję - stwierdza Katarina, przedsiębiorca z Pragi.
- Andrej Babisz jest na tyle barwny, że kreślenie grubą kreską porównań, byłoby dla niego niekorzystne, choć same się nasuwają - stwierdza Łukasz Ogrodnik z PISM.
Relacje z Polską
Zwycięstwo Andreja Babisza nie powinno przynieść drastycznych zmian w relacjach z Polską. Przed wyborami wielokrotnie przypominana była jego krytyczna opinia o polskiej żywności i krucjata przeciwko jej sprowadzaniu. - Takiego gówna nie wezmę do ust - mówił, gdy w programie telewizyjnym zaproponowano mu spróbowanie polskiej kiełbasy. Było to jednak zanim został czynnym politykiem i występował, jako szef koncernu spożywczego, dla którego polscy producenci byli konkurencją.
Od czasu, gdy został politykiem, stał się bardziej powściągliwy.
Polska pozostaje dla Czech trzecim - po Niemczech i Chinach - partnerem handlowym pod względem importu i trzecim po Niemczech i Słowacji pod względem eksportu. Z tego względu nie należy spodziewać się rewolucji po ewentualnym dojściu ANO do władzy. Zmienić może się podejście Czechów. Notujemy bowiem ponad dwa miliardy euro nadwyżki, co Babisz - jako doświadczony biznesmen - może chcieć zmienić.
Łukasz Ogrodnik wskazuje, że dotychczasowe działania w ramach Grupy Wyszehradzkiej będą kontynuowane w razie zwycięstwa Babisza, ale nie należy spodziewać się prób tworzenia z V4 siły, która będzie narzucać UE ton. Główną osią współpracy pozostanie kwestia migracji i zmiana władzy nie powinna skruszyć aliansu w tej kwestii.
Jakub Groszkowski z OSW ocenia, że w razie zwycięstwa formacji ANO, zakres współpracy z Polską będzie w dużej mierze zależał od kształtu koalicji, choć nie spodziewa się on rewolucji. - Jeśli spojrzymy na obecny rząd i ministrów zasiadających w nim z ramienia ANO, to dostrzeżemy brak jednolitej polityki wobec partnerów zagranicznych.
Przykładowo współpraca resortów obrony Polski i Czech układa się dobrze - mamy do czynienia z synergią interesów, a w komunikatach po spotkaniach ministrów znajduje się wiele konkretów. Z drugiej strony, minister sprawiedliwości Czech, również reprezentant ANO, otwarcie krytykował polskie projekty ustaw reformujących sądownictwo - wskazuje ekspert OSW.
Polityk zachęca do udziału w wyborach/ źródło: YouTobe
Sondaże przedwyborcze dają ANO od kilku do kilkunastu punktów procentowych przewagi nad drugą z partii - w zależności od badania komunistami lub socjaldemokratami. W świetle tych badań formacja nie może liczyć na przygniatające zwycięstwo, bowiem od czerwca średnie poparcia dla niej regularnie spada.
Analityk OSW Jakub Groszkowski przypuszcza, że ANO podczas wyborów zdobędzie mniej głosów, niż wynika to z sondaży. Wskazuje na to trwający od kilku tygodni trend spadkowego poparcia dla tego ugrupowania, można też zakładać, że skrajne partie są w badaniach niedoszacowane. - W Czechach powstanie zapewne rząd koalicyjny, składający się raczej z trzech formacji - mówi.
Analityk zakłada także, że na stole negocjacyjnym może pojawić się warunek, by Andrej Babisz pozostał poza rządem, w związku z prowadzonym przeciwko niemu postępowaniu karnym.
Taki krok ułatwiłby potencjalnym koalicjantom Babisza wytłumaczyć swoim wyborcom wejście w polityczny alians z ugrupowaniem ostro przez nie krytykowanym podczas kampanii.Zdolność koalicyjna lidera ANO jest ograniczona ze względu na fakt, iż sam odżegnał się od możliwości zawarcia porozumienia z socjaldemokratami i komunistami. Równocześnie fakt, iż parlament będzie mocno rozdrobiony, bo szanse na wejście ma 8 formacji, zwiększa liczbę potencjalnych partnerów koalicyjnych.
- Andrej Babisz będzie naturalnym kandydatem na premiera w sytuacji, gdy jego ugrupowanie wygra wybory. Niezależnie od faktu, że na jego karierze kładą się cienie, takie jak zarzuty dotyczące niewłaściwego wykorzystania funduszy unijnych czyli sprawa "Bocianiego Gniazda" – wskazuje ekspert PISM.
Choć polityk został pozbawiony przez parlament immunitetu, to śledztwa nie są zamknięte. W tej sytuacji można założyć, że nowy parlament, w którym ANO będzie główną siłą, "odnowi" immunitet.
Najgorętsze nazwisko w sieci
Lider partii ANO to najgorętsze nazwisko polityki naszych południowych sąsiadów w mediach społecznościowych. Z badania aktywności czeskich użytkowników mediów społecznościowych przeprowadzonych przez SentiOne wynika, że w sieci pisano o nim częściej niż o sześciu kolejnych liderach partyjnych łącznie - od stycznia powstało ponad 2 mln wpisów dotyczących Babisza.
Co nie zaskakuje, najczęściej pisano o nim w maju, gdy wybuchł kryzys rządowy, w momencie pojawienia się informacji o "Bocianim Gnieździe", po ogłoszeniu programu wyborczego ANO oraz w dniu, gdy stracił immunitet. W tym kontekście warto wspomnieć, że o Babiszu, podobnie jak o innych liderach partii startujących w wyborach trzykrotnie częściej pisano negatywnie niż pozytywnie.
- Tak, on świetnie sobie radzi w mediach. Ja jednak na niego nie zagłosuję, bo jest populistą i przyniesie Czechom wstyd na świecie - ocenia Jiri, pracownik administracji państwowej.
- Andrej Babisz, który w swoich rękach kumuluje potężny majątek, silne wpływy w mediach i władze polityczną jest niewątpliwie wyzwaniem dla czeskiej demokracji. Zarazem, jego retoryka na tle czeskiej scenie politycznej nie jest radykalna i mieści tamtejszych standardach - stwierdza Jakub Groszkowski.