Wątpliwości dotyczące stosowania przez aptekarzy "klauzuli sumienia" wyraził Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W kwietniu wysłał list do GIF z prośbą o komentarz do doniesień medialnych. Głosiły one, że w Polsce pojawiają się apteki nieprowadzące sprzedaży środków antykoncepcyjnych z uwagi na powoływanie się przez farmaceutów w nich pracujących na "klauzulę sumienia".
"W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich takie praktyki pozostają w sprzeczności w obowiązującym prawem i mogą prowadzić do ograniczenia praw pacjenta do świadczeń zdrowotnych. Dlatego RPO poprosił o potwierdzenie tego stanowiska" - czytamy na stronie RPO.
W połowie maja Adam Bodnar doczekał się odpowiedzi od Głównego Inspektora Farmaceutycznego. "W ustawie Prawo farmaceutyczne nie występuje pojęcie „klauzula sumienia", które umożliwiałoby odmowę sprzedaży produktu leczniczego z powołaniem się na względy sumienia" – podkreślił w liście Zbigniew Niewójt.
To jednak wcale nie znaczy, że GIF potępia stosowanie przez aptekarzy takiej klauzuli przy sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Bynajmniej. "Jednocześnie jednak Konstytucja RP przewiduje jako jedną z najważniejszych i podstawowych wolności gwarantowanych przez ustawę zasadniczą wolność wyrażania swoich poglądów, myślenia czy wolność sumienia" - napisał Niewójt.
Tym samym umożliwił farmaceutom korzystanie z klauzuli, ale pod jednym warunkiem. "Przedsiębiorca prowadzący aptekę, u którego taka sytuacja występuje, musi zapewnić sprzedaż produktów leczniczych antykoncepcyjnych przez innego farmaceutę" - zapewnił Główny Inspektor Farmaceutyczny.
To oznacza, że przynajmniej w teorii nikt nie powinien od aptecznego okienka odejść z kwitkiem. Jeśli bowiem jeden z farmaceutów powoła się na klauzulę sumienia, to lek antykoncepcyjny powinien wydać inny, zatrudniony w tej samej aptece.
"Podkreślić przy tym należy, że farmaceuta wydający w aptece środek antykoncepcyjny po pierwsze nie wie, w jakim celu został on pacjentowi przez lekarza przepisany" - dodał w liście do RPO Zbigniew Niewójt. I wymienił, w jakich przypadkach prawo zezwala farmaceucie na niewydawanie leku pacjentowi.
Są to m. in. sytuacje, w których może on zaszkodzić jego życiu lub zdrowiu, ale także gdy istnieje ryzyko wykorzystywania go do celów pozamedycznych (na przykład jako środków odurzających) albo recepta jest sfałszowana.
O tym, jak funkcjonują niektóre apteki "pro-life", pisaliśmy już na naszych łamach kilka tygodni temu.