Klienci największego banku Afganistanu w panice

Narkotyki, zagraniczni żołnierze i codziennie jakiś zamach. W takich okolicznościach tłum ludzi przed bankiem w Kabulu wygląda zastanawiająco. _ - Tylko 1 tysiąc dolarów! Nie dadzą mi więcej. Ale ja chce wszystkie swoje pieniądze. Nie ufam im _, krzyczy jeden z klientów banku. Właściciel firmy budowlanej czekał przed bankiem od 8.30. _ Nie mamy pieniędzy. Przyjdź jutro _, powiedziano mu w banku, kiedy chciał wypłacić z firmowego konta 50 tys. dolarów.

Problemy banku chce rozwiązać jak najszybciej Mahmud Karzai, brat prezydenta Hamida Karzaia i jeden z największych akcjonariuszy Kabul Bank. Jeżeli bank upadnie, protesty mogą przysporzyć problemów wspieranemu przez Zachód szefowi rządu.
Inni klienci opuszczali bank z niczym. Tłumy przed Kabul Bank, największym bankiem w Afganistanie, są z każdym dniem coraz większe. _ - Nauczyciele, którzy mają tu swoje konta, ustawiają się w kolejce z książkami pod pachą i czekają spokojnie. Ale kiedy po swoje pieniądze przyjdą żołnierze, to z kałasznikowami w rekach _, ostrzega jeden z czekających klientów banku. Tłumy klientów ustawiają się przed bankiem od czasu, gdy pojawiła się informacja, że Kabul Bank stracił 160 mln dolarów na spekulacjach nieruchomościami w Dubaju.

Swoje stanowiska stracili dwaj najwięksi akcjonariusze Kabul Bank - Sherkan Farnud jako Chairman i Chalilullah Ferozi jako CEO. Szef afgańskiego Banku Centralnego, Abdul Wadir, uspokaja, że bank jest wypłacalny. Bank Centralny zrobi wszystko, aby utrzymać przy życiu największy bank w kraju, który zgromadził 1,3 mld dolarów wkładów i udzielił 700 mln dolarów kredytów.

Rachunek bankowy posiada dopiero pięć procent Afgańczyków. Hitem 17 prywatnych banków, które powstały po wycofaniu się z kraju wojsk radzieckich w 1979 r., są konta Qismat: zgodnie z zasadami islamu nie są one oprocentowane, ale biorą udział w losowaniach aut, domów i gotówki. Państwa zachodnie i organizacje humanitarne operują swoimi pieniędzmi poprzez Standard Chartered Bank w Kabulu.