Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kłopoty Tesco. Sieć sprzedała niechciane lokalizacje

0
Podziel się:

Brytyjska sieć hipermarketów Tesco sprzedała kilkanaście lokalizacji, na których pierwotnie miały powstać sklepy, za 250 mln funtów - podają brytyjskie media.

Kłopoty Tesco. Sieć sprzedała niechciane lokalizacje
(C41n/wikimedia/CC BY-SA 3.0)

Tesco sprzedało lokalizacje w Londynie, w południowo-wschodniej Anglii i Bath firmie nieruchomości Meyer Bergman. Około 10 tysięcy domów może powstać na sprzedanych gruntach.

Sprzedane działki stanowią część z 49 projektów, o których porzuceniu Tesco wspominało wcześniej w tym roku. Transakcja stanowi element strategii odbudowania pozycji Tesco.

- Nie stać nas na inwestowanie w te projekty - powiedział prezes Tesco Alan Stewart. - Dla nas porzucenie tych pomysłów jest słuszną decyzją - dodał.

Kierownictwo firmy jest świadome, że sprzedaż projektów w południowo-wschodniej Anglii jest łatwiejsza niż podobnych projektów na północy. Nie wiadomo jeszcze kiedy zostaną sprzedane pozostałe działki przeznaczone na sprzedaż.

Tesco nie potrafi wyjść z kryzysu

Śmieciowy rating, wielomiliardowe zadłużenie, zamykanie sklepów i pozbywanie się całych filii. Tesco, do niedawna druga sieć detaliczna na świecie, nie może wydobyć się z kryzysu, w który wpadła rok temu, gdy wybuchł największy w historii spółki skandal księgowy. Kilka miesięcy temu wydawało się, że Brytyjczycy najgorsze mają za sobą. Nic z tego - rok po trzęsieniu ziemi, jakie wywołała afera księgowa, akcje spółki znów zanurkowały do jednego z najniższych poziomów w historii.

Dave Lewis zaledwie od trzech tygodni pełnił rolę prezesa Tesco, gdy rok temu w piątek 19 września odebrał pilny telefon od szefa działu prawnego Adriana Morrisa. Ten poinformował go o niepokojącej wiadomości wysłanej przez jednego z pracowników działu finansowego.

Specjalnie powołany zespół spędził cały weekend na gorączkowym przeglądaniu dokumentów w głównej siedzibie firmy w Cheshunt na obrzeżach Londynu. W poniedziałek rano, 22 września, Lewis zdawał sobie sprawę ze skali kataklizmu, jaki na niego spadł. Wkrótce spółka w oficjalnym komunikacie poinformowała opinię publiczną, że odkryto "poważną sprawę" dotyczącą jej finansów.

To, co nastąpiło potem, można porównać do trzęsienia ziemi. Wycena akcji spółki gwałtownie spadła, a w kolejnych tygodniach zawieszono nie tylko ośmiu dyrektorów Tesco, ale także zwolniono szefa rady nadzorczej sir Richarda Broadbenta. Co gorsza, w październiku okazało się, że zyski Tesco w pierwszym półroczu zostały o zawyżone o 263 mln funtów, czyli o 13 mln więcej, niż wynikało z początkowych komunikatów spółki, gdy mówiono o 250 milionach funtów. Nieprawidłowości dotyczyły o wiele dłuższego okresu, niż wynikało z pierwszych ustaleń śledztwa.

Spółka ujawniła wówczas, że jej zysk przed opodatkowaniem w pierwszym półroczu 2014 r. spadł o niemal 92 proc. i wyniósł 112 mln funtów przy ok. 300 razy większych obrotach, które swoją drogą skurczyły się o 4,6 proc. Kolejnym ciosem w reputację spółki było wydane przez Tesco w grudniu ostrzeżenie o rocznym zysku niższym o pół miliarda funtów.

Agencje obcięły rating inwestycyjny spółki do poziomu śmieciowego, a z tonącego okrętu uciekli nawet tacy inwestorzy jak Warren Buffett, który sprzedał większość z posiadanych akcji Tesco.

Na firmę spadła kolejna fala krytyki, gdy w lutym 2015 r. okazało się, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, wypłaci ona łącznie 2,1 mln funtów byłym dyrektorom generalnemu i finansowemu, którzy zostali zwolnieni w związku z aferą. Zarząd wprawdzie wyjaśnił, że nie ma podstaw prawnych dla wstrzymania należnych wypłat dla obu zwolnionych menedżerów w ramach odszkodowania za wcześniejsze zakończenie kontraktów, ale dla opinii publicznej był to kolejny przejaw wątpliwych praktyk stosowanych przez Tesco.

Na początku września 2015 roku spółka ogłosiła, że pozbywa się swojej koreańskiej filii, dzięki czemu zmniejszy swoje zadłużenie o 4,2 mld funtów. To wciąż jednak mniej niż jedna piąta długów Tesco, dlatego trwają spekulacje, które części podupadłego imperium mogą pójść pod młotek jako następne.

Analitycy Exane BNP Paribas szacują, że sprzedaż tajlandzkiej filii, która składa się z przeszło 1700 sklepów, mogłaby zmniejszyć długi Tesco o kolejne 4 mld funtów. To nie wszystko, Wyspiarze mogą pozbyć się także firmy Dunnhumby, która zajmuje się obsługą klienta, w tym systemem lojalnościowym Clubcard - pisze Bloomberg.

Niektóre źródła donoszą, że Tesco może pozbyć się filii w Europie Środkowej i w Turcji, co oznacza, że pod młotek poszedłby polski oddział brytyjskiej sieci. Dość wyraźną sugestią, że taka operacja jest planowana, może być połączenie w marcu zarządów spółek Tesco w Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech i Turcji.

Problemem jest to, że sklepy Tesco w tych krajach od trzech lat notują spadającą sprzedaż, co oznacza, że Brytyjczykom ciężko będzie znaleźć chętnego do przejęcia tych sklepów. Według cytowanych przez Bloomberga analityków banku UBS łączna wartość biznesów w naszej części Europy to 1,9 mld funtów.

Choć ostry kryzys Tesco jest bezpośrednio związany z ujawnionym rok temu skandalem księgowym w spółce, poważne problemy brytyjskiego giganta zaczęły się znacznie wcześniej, a ujawnienie manipulacji tylko je pogłębiło. Tesco od dłuższego czasu bardzo źle znosi konkurencję ze strony dyskontów, głównie niemieckich - Lidla i Aldiego, które wypierają hipermarkety i supermarkety Tesco nawet z rodzimego brytyjskiego rynku.

ywny scenariusz, spółkę czeka wiele miesięcy bolesnego planu naprawczego. Zdecydowanie za wcześnie spisywać Tesco na straty. Choć wartość giełdowa brytyjskiego giganta po umocnieniu się na początku roku stopniała od kwietnia do poziomu z apogeum kryzysu, jej kapitalizacja rynkowa to wciąż ponad 14 mld funtów. Dla wielu konkurentów to poziom nie do zdobycia.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)