Pracodawcy po wejściu w życie nowych przepisów kodeksu pracy mają poważny problem. Brak przepisów przejściowych dotyczących monitoringu spowodował, że firmy znalazły się w pułapce prawnej.
Jak pisze "Rzeczpospolita", chodzi o zmienione 25 maja przepisy kodeksu pracy dotyczące monitoringu w firmach. Rząd postarał się, aby zaczęły obowiązywać równolegle z unijnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych, po to, by zalegalizować działające monitoringi pod rządami nowych regulacji.
Prawnicy specjalizujący się w prawie pracy nie mają wątpliwości, że pracodawcy muszą jak najszybciej dostosować się no nowego prawa. - Większość pracodawców, którzy mają monitoring, działa po zmianie przepisów niezgodnie z prawem - mówi dziennikowi prof. Arkadiusz Sobczyk. Chcąc zalegalizować działanie monitoringu, muszą wprowadzić zmiany w regulaminie pracy lub układzie zbiorowym, a to oznacza, często niełatwe, negocjacje ze związkami zawodowymi.
- Jeśli wprowadzenie zmian się przedłuża, nie można takiemu pracodawcy stawiać zarzutu, że z premedytacją działa niezgodnie z prawem. Przez brak przepisów przejściowych większość firm stosujących monitoring znalazła się w potrzasku - dodaje prof. Sobczyk.
Nie tylko firmy mają kłopot z monitoringiem. Sprawa wypłynęła już w związku z kamerami umieszczanymi w polskich placówkach oświatowych. - Jeżeli monitorujesz po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo osób, żeby zapewnić bezpieczeństwo mienia, żeby chronić tajemnice prawnie chronione, wtedy monitoring w większości przypadków będzie dozwolony - wyjaśniał Maciej Kawecki z resortu cyfryzacji. Zaznacza jednak, że zawsze kamery muszą być umieszczone w jakimś konkretnym celu.
25 maja we wszystkich krajach UE zaczęły obowiązywać takie same zasady ochrony danych osobowych (RODO). Konsumenci mogą mieć pewność, że niezależnie od tego, kto będzie przetwarzał informacje o nich, to będą chronieni w całej Unii na tym samym poziomie. Nowe przepisy są na tyle uniwersalne, że zachowują aktualność w zmieniających się warunkach.
- RODO to zmiana na lepsze. Jest aktem prawnym, który ma nas chronić. Dla zwykłego konsumenta nie wiąże się to z dodatkowymi obowiązkami. Pozwoli być gospodarzem swoich danych osobowych na każdym etapie ich przetwarzania - powiedział minister cyfryzacji, Maciek Zagórski.
RODO nie mówi firmom wprost, jakie dokumenty, procedury bezpieczeństwa i polityki trzeba wdrożyć. Jednak nakłada na podmioty obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, tak by podczas przetwarza danych osobowych nie doszło do nieprawidłowości. W jaki sposób spółki to zrobią? Same zadecydują, jaką metodą i środkami to uczynią.
Za naruszenie przepisów odpowiadać będzie dyrektor firmy, instytucji, szkoły czy urzędu. Kary są wysokie i dochodzą nawet do 20 mln euro lub 4 proc. światowych rocznych obrotów firmy. Te są przeznaczone dla tych, którzy z premedytacją łamią prawo.