Cofnięcie zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej w zakresie oferowania instrumentów finansowych i nałożenie 430 tys. zł kary to sankcje Komisji Nadzoru Finansowego wobec Mercuriusa za nieprawidłowości przy sprzedaży obligacji GetBack.
W komunikacie wydanym po wtorkowym posiedzeniu KNF w odnowionym składzie wyjaśniono, że naruszenie ustawy o obrocie polega na "współpracy z podmiotem trzecim, nieposiadającym uprawnień do świadczenia usług oferowania instrumentów finansowych, w ramach której Mercurius Dom Maklerski sp. z o.o. siedzibą w Warszawie dokonywał czynności pośrednictwa w zbywaniu Obligacji".
"Informacja ta jest istotna ze względu na fakt, iż Mercurius Dom Maklerski prowadzi działalność maklerską w zakresie oferowania instrumentów finansowych i uzasadnione jest podanie do publicznej wiadomości informacji o utracie przez wskazany podmiot statusu prawnego, który legitymował go do wykonywania czynności w tym zakresie" - podkreślono.
KNF wyjaśnia, że chodzi o ochronę inwestorów, do których Mercurius kierował oferty nabycia instrumentów finansowych, a także o poinformowanie emitentów bądź potencjalnych emitentów, że Mercurius nie będzie więcej uprawniony do wykonywania takich usług.
"Sankcja nałożona przez organ nadzoru w przedmiotowej sprawie pokazuje, jak ważkie znaczenie ma rzetelne, profesjonalne, zgodne z zasadami uczciwego obrotu zorganizowanie procesu oferowania instrumentów finansowych" - czytamy w komunikacie KNF.
Komisja podkreśla, że nabywcy instrumentów finansowych oferowanych przez firmy inwestycyjne, inwestują swoje środki w zaufaniu do ich profesjonalizmu, sumienności oraz bezpieczeństwa całego procesu wynikającego z otrzymanego zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej.
"Wydając przedmiotową decyzję, organ nadzoru uwzględnił okres i skalę działalności Mercurius Domu Maklerskiego, której dotyczyły nieprawidłowości oraz fakt, że działania tego podmiotu podważyły zaufanie do rynku kapitałowego" - podkreślono.
Afera wokół giełdowej spółki windykacyjnej GetBack niespodziewanie wybuchła wczesnym rankiem w poniedziałek 16 kwietnia. Spółka wypuściła wtedy wiadomość, że prowadzi rozmowy z PKO BP i PFR o dofinansowanie na kwotę 250 mln zł, ale obie instytucje błyskawicznie zaprzeczyły, że rozmowy w ogóle się odbywają.
Notowania spółki gwałtownie zanurkowały, a jeszcze po południu obrót akcjami i obligacjami GetBack został na żądanie KNF zawieszony przez GPW. Nazajutrz rada nadzorcza spółki postanowiła odwołać ze stanowiska prezesa Konrada K. Aresztowany został w połowie czerwca.
Zanim były prezes spółki Konrad K. został odwołany ze swojej funkcji 17 kwietnia 2018 r., zdążył napisać dwa listy do premiera Mateusza Morawieckiego i jeden do szefa KNF Marka Chrzanowskiego. Próbował wymusić w ten sposób na rządzie pomoc dla swojej spółki. Konrad K. podkreślał wsparcie finansowe swojej spółki dla "obozu wolnościowego" i ostrzegał, że upadek GetBack będzie oznaczał wstrząs na rynku finansowym.
Choć już pod koniec 2017 roku sytuacja finansowa wrocławskiej spółki była katastrofalna, a jej dalsze funkcjonowanie było sztucznie przedłużane przez emisję obligacji na gigantyczną skalę. Zarządowi GetBacku nie przeszkadzało to jednak w szastaniu pieniędzmi, głównie w transakcjach z państwowymi bankami.
Konrad K. usłyszał zarzuty usiłowania wyłudzenia 250 mln zł z Polskiego Funduszu Rozwoju w kwietniu 2018 r., wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach spółce GetBack w łącznej kwocie 23 mln zł, z której miał przywłaszczyć ponad 15 mln zł, a także podania nieprawdy w raporcie giełdowym z 16 kwietnia 2018 r. Oprócz Konrada K. zatrzymanych zostało 11 osób.
GetBack wyemitował obligacje na ogromną kwotę, której nie był potem w stanie ich spłacić. Firma pożyczyła od inwestorów, w większości klientów indywidualnych, ponad 2 mld zł, a w 2018 r. przestała już regulować zobowiązania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl