W zamian pracodawcy dostaną możliwość stosowania trzech nowych rodzajów umów o pracę – to najważniejsze zmiany w przygotowywanym Kodeksie pracy.
Ponad 4,6 mln pracowników w Polsce zatrudnionych było na koniec 2017 roku na umowach cywilnoprawnych, czyli popularnych śmieciówkach – wynika z analiz ZUS i Ministerstwa Finansów. Dla miliona Polaków te umowy stanowią główne źródło utrzymania – precyzował dr Sławomir Dudek, dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej w ME na łamach "Rzeczpospolitej".
Jak sygnalizował już w 2016 roku Główny Urząd Statystyczny, umowy zlecenia były nagminnie (w 66 proc. przypadków) formą obejścia umów o pracę wykorzystywaną przez pracodawców.
Nowy Kodeks pracy, nad którym od ponad roku pracuje Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy, ma to zmienić niemal całkowicie rezygnując z zatrudniania w ramach umów prawa cywilnego. Na dokończenie prac ma jeszcze pół roku – o czym więcej pisaliśmy w money.pl.
Praca na etacie ma być standardem
Według najnowszych propozycji Komisji Kodyfikacyjnej, praca nie na etacie ma być jedynie wyjątkiem. Jakim? Prawo zawierania umów cywilnoprawnych zostanie przyznane wyłącznie samozatrudnionym - podaje wiceprzewodnicząca komisji i ekspertka Pracodawców RP, prof. Monika Gładoch.
Ale i ci będą musieli zarejestrować swoją działalność. Eurostat szacuje, że w Polsce samozatrudnionych jest 18 proc. pracowników, czyli około 1,1 mln osób.
Mało tego, aby jeszcze bardziej graniczyć liczbę tzw. nietypowych form zatrudnienia, nawet osoba samozatrudniona może zostać uznana za pracownika w niektórych przypadkach. Wystarczy, że nie spełni określonych kryteriów świadczących o tym, że sprzedaje usługi.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że równolegle resort finansów pracuje nad takimi regulacjami, które oddzielą samozatrudnionych od przedsiębiorców – pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Ci, którzy nie będą mogli udowodnić, że ich praca ma cechy przedsiębiorstwa – np. inwestują, podejmują ryzyko, poszukują nowych rynków zbytu i klientów, albo zatrudniają pracowników. Nie będą mogli rozliczać się liniowo 19 proc. podatkiem.
Nowe rodzaje umów
Nowy Kodeks pracy ma również wprowadzić nowe rodzaje umów o pracę. Będzie to np. umowa o pracę sezonową, pracę dorywczą i nieetatową. Mają zmienić kształt rynku pracy w Polsce. Zajmujemy bowiem jedno z ostatnich miejsc pod względem elastyczności zatrudnienia na podstawie umów o pracę.
Jak wynika z raportu FOR "Indeks Elastyczności Zatrudnienia 2018", na 41 krajów UE i OECD zajmujemy 30. lokatę. W naszym regionie gorzej wypada tylko Chorwacja i Słowenia. Dla porównania Czesi znajdują się na 8. pozycji indeksu.
_ - _Wszystkie nowe umowy cechuje daleko idąca elastyczność – przyznaje prof. Monika Gładoch. Jest jednak pewien haczyk. Bowiem, jak przyznaje sama wiceprzewodnicząca komisji, ich zastosowanie będzie raczej niewielkie. Dlaczego? Ponieważ bardzo zawęża je zakres, jaki obejmą.
Praca sezonowa
Aż 2,6 mln młodych Polaków zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych pracuje sezonowo - oszacował ZUS przy wsparciu ekspertów resortu finansów.
Teraz praca sezonowa będzie dopuszczona tylko w szczególnych przypadkach. Umowa o pracę sezonową będzie związana tylko z cyklami produkcji rolnej i ogrodniczej.
Będzie można ją zawrzeć w związku z okresowym zapotrzebowaniem na prace ściśle związane z warunkami atmosferycznymi.
Trzeci warunek to sytuacja, w związku z okresowym zapotrzebowaniem lub brakiem zapotrzebowania na produkty, wynikającym z pór roku.
Umowa o pracę dorywczą
Zupełnie inną umową ma być zatrudnieni związane z pracą dorywczą. Ta nie będzie mogła obowiązywać dłużej niż 30 dni w ciągu całego roku kalendarzowego.
W praktyce będzie miała zastosowanie w przypadkach prac obiektywnie krótkoterminowych i nieregularnych – podkreślają Pracodawcy RP.
Umowa bez etatu
Nowy kodeks pracy ma również przewidywać umowę o pracę, ale bez etatu. To mechanizm znany na brytyjskim rynku pracy. Pisaliśmy o nim w money.pl. To coś na kształt kontraktu "zero godzin".
- Pracownik pracujący od czasu do czasu zostanie zatrudniony na umowę o pracę, ale pracodawca zyska elastyczność, bo nie będzie miał obowiązku mu tej pracy zapewnić. Pracownik nie musi się też stawić do pracy na wezwanie, chyba że się na to w konkretnym przypadku zgodzi – tłumaczył na łamach "Wyborczej", Arkadiusz Sobczyk, przewodniczący zespołu ds. opracowania Kodeksu pracy.
Jak podkreślają PracodawcyRP, taki rodzaj umowy mogłaby być oferowana wyłącznie pracownikom do 26 roku życia i powyżej 60 roku życia oraz przedsiębiorcom i pracownikom zatrudnionych na pół etatu.
Mało tego taka umowa mogłaby wypełniać maksymalnie do 18 godzin tygodniowo. To oznacza pełną dyspozycyjność w stosunku do pracodawcy. W zamian za prawo do urlopu i inne prawa pracownicze.
Jak zaznacza OPZZ, ma to jednak pewien istotny mankament. Oznacza, że wynagrodzenie za pracę będzie się należało tylko za wykonaną pracę. Pracodawca nie będzie mógł narzucić zatrudnionym obowiązku świadczenia pracy, ale ceną za to będzie brak gwarancji, że będzie ich potrzebował. Pracownik czeka więc na wezwanie do pracy bez żadnych gwarancji zarobków
Związkowcy podkreślają, że taka elastyczna forma zatrudnienia "nie ma cech tradycyjnego stosunku pracy". Zdaniem OPZZ, te bardzo dobre rozwiązania są dla firm, a niekorzystne dla pracowników. Mogłyby osłabić ich pozycję. - Część dzisiejszych etatów byłoby zastępowanych właśnie przez proponowaną umowę – przewiduje rozmowie z money.pl Piotr Szumlewicz, ekspert i doradca OPZZ.
Ale także pracodawcy nie są zachwyceni propozycjami. – Proponowane umowy nie mogą zastąpić szeregu nietypowych usług wykonywanych obecnie na podstawie umów cywilnych. Domniemanie stosunku pracy działa wbrew woli stron, co oznacza koniec elastyczności na rynku pracy – podsumowuje prof. Monika Gładoch.