Jeżeli budowa kolei dużych prędkości będzie uzasadniona ekonomicznie, to należy ją podjąć. Bo Polacy na to zasługują – mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Pomysł budowy szybkich kolei odłożył na półkę rząd PO. Bo się nie spinał finansowo.
Linia z Warszawy miała przebiegać przez Łódź i dalej rozgałęziać się do Poznania i Wrocławia. To tzw. Y – ze względu na kształt linii na mapie. Pociągi miały po "igreku" mknąć ponad 250 km/godz. Tak szybko można jechać tylko po linii spełniającej określone parametry. Dlatego "igrek" musiałby być budowany od podstaw. Czytaj: kosztowałby dziesiątki miliardów złotych. Kilka lat temu koszty szacowano na ponad 30 mld zł. Do tego trzeba doliczyć też nowy tabor.
Minister przywraca dyskusję
Pomysł budowania kolei dużych prędkości forsowała w pierwszych latach rządów Platforma Obywatelska. Opracowano studium wykonalności, w PKP PLK funkcjonowało nawet Centrum Kolei Dużych Prędkości, gdzie pracowało w porywach do 40 osób. Na prace przygotowawcze poszło kilkadziesiąt milionów złotych. Samo studium kosztowało 42 mln zł.
To wszystko jednak trafiło na półkę, gdy tekę ministra infrastruktury objął Sławomir Nowak. Uznał, że nie ma jak zorganizować finansowania wartej ponad 30 mld zł inwestycji i odłożył jej realizację na dalszą przyszłość. Przez sześć lat o kolei dużej prędkości było cicho. Z marzeń o szybkich pociągach został tylko dworzec Łódź Fabryczna, który jest przystosowany do podciągnięcia linii.
- Kilka lat temu zawieszono debatę o kolei dużych prędkości w Polsce. My ją teraz wznawiamy – mówi minister Adamczyk.
Zastrzega, że rząd nie zdecydował jeszcze, czy budować kolej dużych prędkości, czy nie. Dlatego przedstawiciele ministerstwa unikają na razie mówienia o konkretach.
- Na razie jest za wcześnie na informowanie o finansowaniu. Dopiero są prowadzone analizy – mówi wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel.
- Chcemy wsłuchać się w głos różnych środowisk przed podjęciem decyzji. Zapytać przemysł, co może do tego projektu wnieść – dodaje Adamczyk.
Do Pragi, może do Wilna
Adamczyk pytany, czy jest zwolennikiem budowania linii wysokich prędkości, odpowiada, że musimy ustalić, jak będzie wyglądała Polski transport za 15-20 lat. - Jeżeli budowa kolei dużych prędkości będzie uzasadniona ekonomicznie, to należy ją podjąć. Bo Polacy na to zasługują. Ale ta kolej nie może być deficytowa - mówi szef resortu infrastruktury.
Nie wiadomo jeszcze, czy budowa szybkich kolei oznacza budowę linii Y, czy też innych tras. Tutaj też ministerstwo unika twardych deklaracji. Minister wskazuje, że potrzeba analiz, bo może warto połączyć szybką koleją Polskę z południem Europy przez Pragę. Nie wyklucza też budowy w kierunku krajów nadbałtyckich.
Pierwsi kolej dużych prędkości wybudowali Japończycy. Swoimi szybkimi pociągami jeżdżą od lat sześćdziesiątych. W Europie pionierami byli Francuzi. Dziś koleje dużych prędkości mają także Hiszpanie, Włosi, Niemcy, Brytyjczycy. W szybką kolej inwestują też Chińczycy. Dziś mają więcej linii dużych prędkości niż wszystkie inne kraje razem wzięte. W Chinach pociągi mkną nawet 500 km/godz.