Piątek jest ostatnim dniem referendum w PKP Cargo, w którym pracownicy spółki zdecydują, czy są gotowi na strajk, jeśli nie dostaną większych podwyżek. Wyniki mają być znane najwcześniej we wtorek. Jednak, jak udało nam się ustalić, frekwencja dopisała i wynik głosowania będzie ważny.
Pracownicy PKP Cargo odpowiadają na pytanie, czy są za przeprowadzeniem strajku, jeżeli zarząd firmy nie przyzna podwyżki wynagrodzenia zasadniczego po 250 zł netto dla każdego pracownika. Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, strajk można ogłosić po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników, o ile zagłosuje przynajmniej połowa załogi. Innymi słowy, referendum będzie ważne, jeżeli frekwencja przekroczy 50 proc.
- Na razie nie ma co wróżyć z fusów – mówi money.pl Henryk Grymel z kolejarskiej „Solidarności”, pytany o frekwencję i wyniki. – Urny są jeszcze zamknięte. Dzisiaj zacznie się zliczanie głosów, a we wtorek mamy spotkanie, na które przedstawiciele zakładów mają przywieźć protokoły z głosowania – dodał związkowiec.
Ogłoszenie strajku powinno nastąpić co najmniej na pięć dni przed jego rozpoczęciem. Oznacza to, że ewentualny protest najprawdopodobniej odbyłby się we wrześniu.
O co chodzi związkowcom?
W całej awanturze chodzi o pieniądze. Jak zwraca uwagę Grymel, pakt gwarancji pracowniczych podpisany przed giełdowym debiutem spółki zapewnia im coroczne podwyżki wynagrodzeń, które powinny obowiązywać od 1 lipca każdego roku. – Nasza propozycja to było 250 zł. Ale prezes najpierw zaproponował podwyżki w wysokości 45 zł netto. To jest śmiech na sali - mówi Grymel.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w trakcie trwania rozmówi związkowcy dowiedzieli się, że zarząd też otrzymał podwyżki – w wysokości 10 tys. zł. - Trzeba mieć choć trochę przyzwoitości, ludziom proponują 45 zł, a sami biorą takie podwyżki – komentuje Grymel. Dlatego związkowcy zdecydowali, że nie wyjdą z siedziby firmy, dopóki nie dostaną deklaracji, że pensje zostaną podniesione o 250 zł. Zarząd zatrzymał się na propozycji 110 zł, więc strony podpisały protokół rozbieżności, a związkowcy rozpisali referendum strajkowe. Niezależnie od braku porozumienia, zarząd podniósł pracownikom pensje o 110 zł. Podwyżki zaakceptowała już rada nadzorcza spółki.
A tak kształtował się kurs PKP Cargo w ostatnich trzech miesiącach:
Spółka rachuje
- Pracownicy na początku sierpnia otrzymali podwyżki w zaproponowanej przez zarząd kwocie – powiedział money.pl rzecznik PKP Cargo Mirosław Kuk. Spółka zdementowała też podawane przez związkowców informacje o podwyżkach dla zarządu. „Komitet nominacyjny rady nadzorczej dokonał wprawdzie przeglądu wynagrodzeń zarządu spółki, a rada nadzorcza podjęła uchwałę o dostosowaniu poziomu tych wynagrodzeń do warunków rynkowych, jednak członkowie zarządu PKP Cargo nie przyjęli tych podwyżek” – napisała spółka w oświadczeniu.
Jak wylicza PKP Cargo, podwyżki wynagrodzenia zasadniczego o 250 zł oznaczałyby podwyżkę brutto w wysokości do 460 zł na pracownika. Łączny koszt realizacji postulatów związkowców wyniósłby więc około 120 mln zł rocznie.
To już kolejna podwyżka dla pracowników spółki w ciągu czterech lat. Od 2011 do 2014 r. wynagrodzenie zasadnicze podnoszono im trzy razy, co kosztowało firmę ponad 565 mln zł. W tym czasie średnie wynagrodzenie na jednego pracownika w PKP Cargo wzrosło o prawie 500 zł. Dodatkowo w 2014 roku zarząd zwiększył z 200 do 400 zł gratyfikację dla wszystkich pracowników z okazji Święta Kolejarza. Większość pracowników spółki ma też akcje pracownicze, które po 31 października br. mogą sprzedać. Średnia wartość pakietu akcji w posiadaniu jednego pracownika to ok. 5 tys. zł.