Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz została w środę po raz piąty ukarana trzema tysiącami złotych grzywny za niestawienie się przed komisją weryfikacyjną ds. stołecznej reprywatyzacji. W środę komisja badała sprawę kamienicy przy ulicy Poznańskiej 14 .
Za taką decyzją głosowało pięciu członków komisji, jeden był przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
O grzywnę dla prezydent stolicy za nieusprawiedliwioną nieobecność wniósł szef komisji Patryk Jaki, który powiedział, że prezydent stolicy nie stawiła się pomimo prawidłowego wezwania.
Przeciwny grzywnie był poseł PO Robert Kropiwnicki, który podkreślał, że obecni byli na rozprawie pełnomocnicy miasta. - Stroną postępowania jest miasto, a nie pani Gronkiewicz-Waltz, która nie uczestniczyła osobiście w wydawaniu decyzji - dodał. - To ma charakter nękania - ocenił.
Jaki replikował, że każde posiedzenie komisji przekonuje, dlaczego prezydent Gronkiewicz-Waltz nie chce się stawić. - Musiałaby wyjaśnić, jak to się dzieje, że nikt nie reagował na to, co się dzieje z mieszkańcami, o których ma obowiązek dbać - mówił szef komisji. - 6 tys. zł czynszu w tej kamienicy to więcej niż 3 tys. zł grzywny - dodał. Członek komisji Sebastian Kaleta stwierdził, że komisja nikogo nie nęka, a zwraca miastu bezprawnie przejęty majątek.
Gronkiewicz-Waltz odmawia stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań, argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. Wcześniej czterokrotnie nie przyszła na jej rozprawy - za każde niestawiennictwo dostała po 3 tys. grzywny. Odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Złożyła też wniosek do NSA o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego. Jak uzasadniała, w Polsce są obecnie dwa organy do spraw reprywatyzacyjnych - komisja oraz prezydent miasta. W związku z tym nie ma możliwości, by prezydent był stroną w komisji.