Nowa opłata nie ma nic wspólnego z zawieszonym niedawno przez Komisję Europejską podatkiem handlowym. To zupełna nowość wymyślona na potrzeby Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W ten sposób ten chce sfinansować nakładane przez prawo nowe obowiązki.
Stawka opłaty jest raczej symboliczna. 0,0024 proc. dla firmy o obrotach 100 mln zł to 2400 zł rocznie. Dla dużo większej Biedronki, której obroty wynoszą ok. 40 mld zł, będzie to już około miliona złotych. W sumie rocznie przychody z opłaty wynieść mają kilka milionów złotych i trafiać na konto UOKiK. Pomysł i tak nie spodobał się przedstawicielom branży spożywczej. Skrytykował go m.in. Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Jak podaje serwis wiadomoscihandlowe.pl, kary za niepłacenie nowej daniny sięgnąć mają nawet 0,5 mln zł.
- Mamy Komisję Nadzoru Finansowego, która jest w całości finansowana przez podmioty nadzorowane, tak samo finansowany jest też rzecznik finansowy - argumentował prezes UOKiK Marek Niechciał podczas posiedzenia podkomisji sejmowej, na której wniesiono poprawkę. Zapewniał też, że nowa opłata nie zostanie potraktowana jako pomoc publiczna przez Komisję Europejską.
Nowa ustawa o tzw. opłatach półkowych ma wyeliminować sytuacje, w których duże sieci handlowe zmuszają dostawców do dawania im różnego typu rabatów, zniżek czy pobierają opłaty np. za reklamy w gazetce sklepowej. UOKiK ma według przepisów opracowanych przez Ministerstwo Rolnictwo pilnować przestrzegania nowego prawa.