Datowanie na 13 listopada stanowisko resortu energii kierowanego właśnie przez Krzysztofa Tchórzewskiego na COP24 ma w zasadzie jedno przesłanie. To deklaracja walki o poprawę jakości powietrza i powstrzymanie negatywnych zmian klimatycznych przy równoczesnej obronie węgla niczym niepodległości. W końcu od niego ma zależeć bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Jak zatem przy zachowaniu miksu energetycznego, w którym za niemal 80 proc. wytwarzanej energii odpowiada węgiel, ratować klimat? Zdaniem ministerstwa wystarczy wspierać "pochłanianie gazów cieplarnianych przez gleby rolne, leśne, lasy i torfowiska". Uczciwie należy dodać, że urzędnicy Krzysztofa Tchórzewskiego chcą również stawiać na energetykę odnawialną i przemysł bezemisyjny, by jednak kilka zdań później dodać, że "każdy nośnik energii musi być traktowany równorzędnie", a cały sektor elektroenergetyczny winien być zmieniany "ewolucyjnie".
To stanowisko nie spodobało się jednak w Ministerstwie Środowiska. Rzecznik konferencji COP24 w krótkim mailu miał stwierdzić, że stanowisko resortu nie reprezentuje podejścia polskiego rządu.
To najwyraźniej kolejna odsłona "wojny o smog" w rządzie. Z jednej strony premier i Jadwiga Emilewicz wespół z Henrykiem Kowalczykiem firmują programy niskoemisyjnego transportu, dopłat do wymiany pieców czy wreszcie rozwój elektromobilności. Z drugiej natomiast minister Tchórzewski nie jest w stanie od niemal dwóch lat przygotować skutecznego prawa, które całkowicie i skutecznie wyeliminowałoby z obrotu paliwa najniższej jakości.
Doniesienia Climate Change News wpisują się w informacje polskich mediów, które regularnie piszą o spięciach na linii Tchórzewski-Morawiecki. Minister energii jest także każdorazowym "pewniakiem" do zwolnienia, gdy rozkręca się karuzela kandydatów do dymisji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl