Pewna restauracja w szybkim tempie zasłynęła ostrymi odpowiedziami na krytykę klientów. Jak się okazuje, wszystko przez to, że do Facebooka dostęp miała nieuprawniona osoba.
"Obsługa? Dramat/ Pani nie znała odpowiedzi na podstawowe pytania, co wchodzi w skład danej potrawy (nadmienię, że karta BARDZO krótka). Jakość jedzenia? Pozostawia wiele do życzenia.. Nie było ani smaczne, ani ładne..." To jedna z recenzji restauracji Bistro & Pizza pod Zegarem ze Staszowa. Czy ostra? Chyba niezbyt, to w końcu tylko kilka zdań a największym zarzutem jest po prostu fakt, że jedzenie nie smakowało.
Nie przeszkodziło to jednak restauracji, by w odpowiedzi uciec się do osobistych wycieczek. "Cóż poradzić, nie przypadł pani dietetyczce spod Warszawy bar bistro w Staszowie. Może dzień po świętach Bożego Narodzenia nie trzeba było się spodziewać ośmiorniczek w menu, tym bardziej że bistro otwarte od paru dni i dopiero się rozkręca. Odnośnie jakości obsługi to już przy złożeniu zamówienia wiadomo było, że klient kwaśny jak dżem Mortena z kradzionych śliwek i będzie się czepiał wszystkiego, więc żadna to niespodzianka, że opinia negatywna. Pozostaje nam tylko życzyć więcej uśmiechu i jak najmniej tych gorszych dni na NOWY ROK 2018."
To jednak nie koniec wątpliwej pr-owo działalności bistra. W innym przypadku jedna z klientek narzekała na sposób przeprowadzenia promocji. Na gości, którzy udostępnią post restauracji w święto pizzy, miała czekać niespodzianka w restauracji. Jednak ewidentnie coś poszło nie tak. Najpierw pizzeria stwierdziła, że wina leży po stronie klientki, która miała nie udostępnić postu, więc gratisowe piwo jej się nie należało. Odniesiono się także to zarzutów o niekulturalne wyrażanie się do klientów.
Czytaj też: Sfinks wchodzi w nowy biznes
"Kultura odpowiedzi? No przepraszam bardzo, klient nasz PAN, ale bez przesady, takich klientów roszczeniowych nie będziemy obsługiwać! Nie pasuje proszę nie przychodzić. Szlaban dla Madam", napisał ktoś z profilu "Pod Zegarem" (zachowano pisownię oryginału).
To jednak nie koniec, bo restauracja postanowiła sięgnąć po argument ostateczny. Zamiast normalnego komentarza zamieściła zdjęcie niezadowolonej klientki, z którą toczyła się dyskusja. I w niewybredny sposób je skomentowała – "Mniej żreć więcej biegać."
Ten komentarz, jak i cały wątek, zniknął już z profilu restauracji. Pozostał jednak w formie screenów uwieczniony przez jednego z użytkowników popularnego portalu Wykop. Sami właściciele lokalu są zaskoczeni tym, że tych kilka wpisów wywołało takie zamieszanie.
W rozmowie z money.pl zapewniają, że cała ta niefortunna komunikacja z klientami wynikała z tego, że do Facebooka restauracji miała dostęp osoba, która go mieć nie powinna. Dostęp ten został jej już zablokowany, a komentarze mają być teraz bardziej wstrzemięźliwe. Jak mówią, wpisy ze zdjęciem niezadowolonej klientki usunęli na jej prośbę.
Co ciekawe, użytkownicy Wykopu są podzieleni w ocenie działania właścicieli pizzerii.
"Sama nie stoję murem za zasadą "klient nasz Pan", bo wszyscy wiemy, jacy klienci potrafią być, ale nawet w takiej sytuacji wypada przeprosić i na spokojnie wytłumaczyć, zamiast rzucać się jak kuna w agreście i wyszukiwać kompromitujących zdjęć w celu ośmieszenia. Super reklama, nie ma co" – pisze jedna z forumowiczek.
Natomiast inny z internautów docenił potencjał humorystyczny zarządzających bistrem, którzy niezadowolonego klienta publicznie porównali do kwaśnego "dżemu Mortena z kradzionych śliwek."