- Postępowanie dyscyplinarne wobec szefa gdańskich kuratorów sądowych, nadzorującego kuratora Marka Lipskiego, który zajmował się Marcinem P., nie potwierdziło podejrzeń - mówiła była wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Alina Miłosz-Kloczkowska we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Komisja przesłuchała ją we wtorek jako drugiego świadka.
Aktualizacja 17:39
Miłosz-Kloczkowska była zastępczynią prezesa sądu, który we wrześniu 2012 roku padł ofiarą prowokacji, w ramach której dziennikarz podszył się pod przedstawiciela Kancelarii Premiera i ustalał z sędzią termin rozprawy aresztowej Marcina P.
- Nic nie wiem o tym, aby nad szefem Amber Gold Marcinem P. w gdańskim wymiarze sprawiedliwości był roztoczony jakiś "parasol ochronny" - powiedziała była wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.
- Według mnie P. nie miał żadnej ochrony, a przynajmniej ja na ten temat nic nie wiem. Nie chciałabym dywagować w kwestii szczęścia, czy innych okoliczności; po prostu nie wiem - powiedziała świadek.
Ryszard Zembaczyński (Nowoczesna)
pytał Miłosz-Kłoczkowską, czy spotkała się kiedykolwiek z przydomkiem "Baronowa" i czy wie, kogo dotyczy. Ta odpowiedziała, że nie.
Zapewniła też, że nigdy nie wybierała się na żadne spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem, a jeśli były jakieś sprawy "do przekazania" rządowi, odbywało się to drogą służbową za pośrednictwem ministra sprawiedliwości.
Drugi wątek przesłuchania dotyczył postępowań dyscyplinarnych wobec kuratorów sądowych, m.in. kuratora Marka Lipskiego, który zajmował się Marcinem P.
Na pytania szefowej komisji Małgorzaty Wassermann świadek odpowiedziała, że najpierw, w 2012 roku, m.in. po lustracji gdańskiego sądu, zwróciła się o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec szefa gdańskich kuratorów sądowych Iwony Pomianowskiej-Cieślik, nadzorującej kuratora Lipskiego. Potem jednak, w styczniu 2013 roku, zgodziła się z odmową wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
Tłumaczyła, że rzecznik dyscyplinarny przeprowadził postępowanie i podjął określone decyzje, nie potwierdzając podejrzeń. - To mnie przekonywało - powiedziała świadek.
Przyznała też, że w pracy kuratora Marka Lipskiego "stwierdzono nieprawidłowości". Uchyliła się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy powinna być z nim - jako kuratorem - rozwiązana umowa.
Świadek przyznała też, że wobec żadnego sędziego nie wszczęto ostatecznie postępowania dyscyplinarnego, choć, jak wskazywała Wassermann, były problemy np. z obrotem sprawozdań finansowych spółek.