- Może przesadzam, ale niestety biorę pod uwagę fakt, że w mediach będę przedstawiany w negatywnym świetle. Od pięciu ciągle muszę się z tej pracy w Amber Gold tłumaczyć - mówił na początku przesłuchania Pisarek. Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann zapewniła, że będzie on mógł przedstawić swoją wersję wydarzeń i to zwykle od zeznającego zależy, jak zostanie później przedstawiony w mediach.
Jak zeznawał Pisarek, jeszcze przed zatrudnieniem się w Amber Gold - co nastąpiło w kwietniu 2012 r. - zapytał wprost, czy spółka nie jest piramidą finansową. W odpowiedzi prezes Marcin P. miał przyznać, że co prawda KNF ma wątpliwości co do działalności spółki, ale żadnego procesu sądowego nie ma. Z kolei - jak mówił - Katarzyna P. pokazywała mu pomieszczenie w siedzibie Amber Gold, gdzie jakoby miał być "urząd skarbowy".
Świadek zeznał też, że Marcin P. zapowiedział mu kiedyś, że do jego biznesu dołączy Michał Tusk. - To mogło być po zadaniu pytania o piramidę - powiedział Pisarek. Jego zdaniem mógł to być element uwiarygadniający Amber Gold.
Jak mówił, doniesienia pokazujące "włodarza miasta Gdańska ciągnącego samolot" również były uwiarygadniające. - To były czynniki, które spowodowały, że zdecydowałem się zacząć pracę w Amber Gold. To wtedy było nobilitujące. Może słyszalne były kontrowersje, ale firma była wszędzie widoczna, funkcjonowała i rozbudowywała się - mówił świadek.
Z lata 2012 r. Pisarek zapamiętał spotkania małżeństwa P. z dyrektorami, podczas których przekonywali, że "wszyscy - rząd, KNF - się na nich uwzięli i blokują konta bankowe". P. mieli też mówić, że "interesują się nimi służby", ale Pisarek nie odebrał tego jako słów o zainteresowaniu służb specjalnych, tylko rządu i KNF. Świadek mówił też, że pamięta spotkanie z Marcinem P., na którym ten mówił, że "będzie trudno, że są wątpliwości wokół działania firmy", ale - jak powiedział - jeszcze w lipcu 2012 r. P. byli na tyle wiarygodni, że byli w stanie przekonać, że mają jeszcze pieniądze.
B. dyrektor zeznał też, że nigdy nie widział złota Amber Gold, choć w nowej siedzibie szykowano specjalne pomieszczenie na sejfy. Jak mówił, jego jedynym kontaktem z pieniędzmi spółki było przewiezienie - w sierpniu 2012 r. do siedziby głównej z placówek spółki - gotówki, komputerów itp. Następnego dnia do firmy weszła ABW - zaznaczył.
Po upadku OLT Express pracownicy Amber Gold byli spanikowani, ale małżonkowie P. przekonywali, że są wypłacalni; nie rozumiem, jak można być tak przekonującym, to byli mistrzowie manipulacji - mówił też Pisarek.
Wojciech Krzyczkowski