Mimo że przed komisją ds. Amber Gold jeszcze nie stawili się najważniejsi świadkowie, a komisja reprywatyzacyjna wciąż działa, Prawo i Sprawiedliwość wraz z Kukiz'15 zamierza rozliczyć rządy PO-PSL, powołując kolejne dwie. Tym razem chodzi o VAT i umowę gazową.
Wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie wyłudzeń VAT ma zostać złożony na najbliższym posiedzeniu Sejmu - 12 września - przez klub Kukiz`15. PiS wniosek poprze – przypomina Fakt24. Komisja ma się składać z 9 posłów.
- Przez lata przymykano oko na setki miliardów złotych wyprowadzonych z budżetu państwa - tak o rządach PO-PSL wypowiedział się poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak, o czym pisaliśmy w money.pl.
Już wcześniej pomysł poparł m.in. wicepremier Mateusz Morawiecki i prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- Chciałbym zadeklarować swoje pełne poparcie dla idei powołania komisji śledczej w sprawie gigantycznych wyłudzeń VAT, które są szacowane na kwotę rzędu 200-250 mld zł - mówił Ziobro.
Nie jest tajemnicą, że powołanie kolejnej komisji pozwoli przesłuchać czołowych posłów opozycji. Wśród nich mają się znaleźć: były premier Donald Tusk, minister finansów Jan Vincent Rostowski czy szef NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Zdaniem opozycji, kolejna komisja to nic innego jak narzędzie gry politycznej, o czym pisaliśmy w money.pl. - Nie wiem, czym miałaby się zajmować ta komisja śledcza, ale mam wrażenie, że wyłącznie biciem piany politycznej. Być może komisja ds. Amber Gold, być może speckomisja ministra Jakiego ds. reprywatyzacji w Warszawie to za mało i trzeba znaleźć jeszcze coś, żeby kamieniem rzucić w opozycję polityczną – zaznaczył rzecznik PO Jan Grabiec.
- Jestem ciekaw, czy komisja miałaby objąć również rok 2016, bo jeśli chodzi o ściągalność VAT, to pierwszy rok rządów PiS jest taki sam albo gorszy niż 2015 - przypomniał Grabiec.
Zdaniem polityków rządzących również okoliczności podpisania umowy gazowej "aż się proszą" o wyjaśnienie właśnie przez sejmowych śledczych – donosi Fakt24. Wniosku o powołanie tej komisji jeszcze jednak nie ma.
Chodzi o długoterminową umowę z Gazpromem z 2009 roku. Politykom poprzedniego rządu zarzuca się, że nie negocjowano wygórowanych cen za rosyjski gaz dostarczany do Polski, a premier Pawlak zakupił od Gazpromu miliard metrów sześciennych gazu, których Polska ani nie potrzebowała ani nie mogła nikomu innemu odsprzedać.