Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Szokujące zeznania na komisji śledczej. "Zapomniała o aktach Amber Gold"

18
Podziel się:

Pytana o powody, dla których przez trzy miesiące akta ws. Amber Gold te były przechowywane, Syguła przyznała, że prowadząca sprawę prokurator Hanna Borkowska poinformowała ją, że po prostu zapomniała o tych aktach.

Prokurator Małgorzata Syguła oraz przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann
Prokurator Małgorzata Syguła oraz przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PAP/Tomasz Gzell)

- Od czterech lat zastanawiam się, dlaczego akta sprawy Amber Gold przez trzy miesiące leżały w moim wydziale w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku - mówiła prok. Małgorzata Syguła. Dodała, że jej podwładna Hanna Borkowska tłumaczyła, że po prostu "zapomniała" o tych aktach.

Syguła, która zeznawała we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold, jest zastępcą Prokuratora Okręgowego w Gdańsku. W okresie afery Amber Gold była naczelnikiem wydziału postępowania przygotowawczego PO w Gdańsku.

Była też bezpośrednią przełożoną prok. Hanny Borkowskiej z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, nadzorującej prace Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Prokuratura ta zajmowała się sprawą Amber Gold po tym, jak pod koniec 2009 r. KNF złożyła zawiadomienie, że spółka ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia.

Przez dłuższy czas członkowie komisji dochodzili, dlaczego akta sprawy Amber Gold leżały w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku od 5 stycznia do 4 kwietnia 2012 roku, choć już w styczniu powinny były być zwrócone Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

Pytana przez posła Stanisława Pietę (PiS), jakie są powody, dla których przez trzy miesiące akta te były przechowywane w PO, Syguła przyznała, że prowadząca sprawę prokurator Hanna Borkowska poinformowała ją, że po prostu zapomniała o tych aktach.

Stało się to już po konferencji prasowej prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta w sprawie Amber Gold z sierpnia 2012 roku.

- Gdy wybuchła afera, po tej słynnej konferencji prasowej prokuratora generalnego, prokurator Borkowska powiedziała mi, że zapomniała - relacjonowała Syguła. Dodała, że "była to nieprzyjemna rozmowa".

- Byłam tak zdenerwowana, że to mi się po prostu nie mieściło w głowie - mówiła świadek. - Bo to się stało w moim wydziale - dodała.

Posłanka Andżelika Możdżanowska (PSL) dopytywała, czy takie sytuacje często się zdarzały. - Sytuacje, gdy udziela się odpowiedzi (na pytanie Prokuratury Apelacyjnej - PAP), a pozostawia akta, się nie zdarzały - odpowiedziała.

- Sądzę, że to przeciążenie pracą - mówiła, pytana o przyczyny zachowania prokurator Borkowskiej. - Zastanawiam się nad tym od 4 lat i nie wiem. To osobista klęska dla mnie jako naczelnika - dodała.

Przyznała też, że prokurator Borkowska "po niezbyt miłej wymianie zdań powiedziała, że przeprasza".

Pytana przez Krzysztofa Brejzę (PO) Syguła zaznaczyła jednocześnie, że "nie widziała potrzeby", by sporządzać notatkę służbową z rozmowy z Hanną Borkowską.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna)
zwracał uwagę, że choć szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Marzanna Majstrowicz prosiła o pomoc w sprawie Amber Gold, Prokuratura Okręgowa aż do połowy 2012 roku nie widziała podstaw do jej przejęcia.

Świadek powtórzyła, że do okresu międzyświątecznego w 2011 roku nie miała kontaktu ze sprawą Amber Gold. Natomiast po telefonie prokurator Majstrowicz poszła do prokuratora okręgowego i po naradach zapadła decyzja, że "przejmiemy sprawę".

Komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.

13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Od 21 marca przed gdańskim sądem trwa proces b. prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P.

Opracował Bartosz Wawryszuk

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(18)
WYRÓŻNIONE
Olteo
8 lat temu
Mafia w togach Okrada Polaków !
realista56
8 lat temu
łże ełyty rozumiem teraz dlaczego tak się perfumują , muszą przykryć smród idący od nich
fann
8 lat temu
Trala lala,zapomniała o aktach.Mogło być i tak,że ktoś, taki "Ony" mógł ją prosić służbowo,albo prywatnie pod stołem, by zapomniała o tych aktach. ? Niech sobie leżą,aż sprawa przycichnie.? Gdybam,wolno mi ?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (18)
Vacek
8 lat temu
Za każdego oszukanego 2 latka w kamieniołomie i oczywisty zwrot kasy.... I bandziorów mamy z głowy!
Imie twe
8 lat temu
Przecież ponoć większość pieniędzy z amber gold odziedziczyła spółka OLT express w ktorej pracował syn pana rudego T.
jerzyna
8 lat temu
Saper zapomnial to mu mina jaja urwala. Wszyscy chorzy lub zapominalscy jak maja odpowiadac karnie.
szary kowalsk...
8 lat temu
Prokuratorzy obrali strategię "lecenie w głupa" bo mniej ryzykują. Nic nie pamiętają i nie byli czegokolwiek świadomi świadomi. Normalny człowiek jest w stanie zapamiętać rzeczy sprzed 10 lat te "ciekawe" rzeczy a to były "ciekawe". Przyjęli założenie, że nikt im "poważnie" nie zaszkodzi. Czeka na na nich i tak sowita emerytura o której nikt z "Kowalskich" nie ma szansy nawet pomarzyć. W ich mniemaniu oni są wyższą kastą a reszta to plebs z wyjątkiem tych z którymi trzeba się liczyć. Takie ich działanie potwierdza, że pora "na nich" łącznie z utratą praw do emerytury
Sommers
8 lat temu
Za takie zapomnienie, w zwyczajnej firmie głowy lecą. A ona nawet "notatki służbowej" nie raczyła zrobić.