Z przestępstwem polegającym na złamaniu Prawa bankowego przez działalność bez zezwolenia miałam do czynienia tylko raz i było to w przypadku Amber Gold - mówiła Barbara Kijanko. Dodała, że o ile się orientuje wśród jej współpracowników i przełożonych nikt nie miał do czynienia z tego typu czynem.
Aktualizacja 13:18
Kijanko była pierwszym prokuratorem, który zajmował się sprawą spółki Amber Gold po złożeniu pod koniec 2009 r. zawiadomienia przez Komisji Nadzoru Finansowego. Zawiadomienie dotyczyło podejrzenia prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia - artykuł 171 Prawa bankowego.
- Jeśli chodzi o przestępstwo z art. 171 ustęp 1 Prawa bankowego, to w swojej pracy miałam do czynienia tylko raz. Z tego co się orientuję wśród moich współpracowników i przełożonych wszystkich szczebli nikt nie miał do czynienia z tego typu czynem - oświadczyła Kijanko.
Przewodnicząc komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała więc dlaczego, jeśli to był pierwszy taki przypadek, świadek nie przesłuchała nikogo z KNF. Na to pytanie Kijanko nie potrafiła jednak odpowiedzieć.
Inny członek komisji śledczej Jarosław Krajewski (PiS) nawiązywał do wcześniejszych zeznań (z listopada ub.r.) policjantki Katarzyny Tomaszewskiej-Szyrajew, prowadzącej dochodzenie ws. Amber Gold. Przyznała ona przed komisją śledczą, że miała wrażenie, iż sprawa ta była lekceważona przez nadzorującą tę sprawę prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz. Jak oceniała kontakt z prokurator Kijanko był utrudniony, były też problemy z zabezpieczaniem dokumentów.
- Było tak, że próbowałam kontaktować się z prokuratorem telefonicznie, ale ten prokurator nie odbierał telefonów - zeznawała wówczas policjantka. - Były sytuacje tak absurdalne, że prosiłam prokuratora, który siedział w pokoju obok, by poprosił panią prokurator o odebranie telefonu - dodała. Wskazała, że właśnie z tego powodu w aktach sprawy znajdują się notatki urzędowe przesyłane faksem do prok. Kijanko, czego - jak zaznaczała - "raczej się nie praktykuje". W jej ocenie w innych sprawach Kijanko była bardzo skrupulatna, a w sprawie Amber Gold tak nie było. Krajewski przypomniał też fragment zeznań policjantki, która chcą sprawdzić czy Amber Gold przechowuje w skrytkach w BGŻ złoto, została wyśmiana przez Kijanko.
- Jestem zaskoczona tym co pan poseł przeczytał. Nigdy takie sytuacje się nie zdarzały w mojej pracy jeśli chodzi o podejście do współpracowników. Dlatego nawet nie wiem w jaki sposób mogłabym to skomentować - odparła Kijanko. - Mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie wyśmiewałam żadnych funkcjonariuszy, z którymi współpracowałam - dodała.
- Czy pani chce zeznać, że policjantka składała fałszywe zeznania przed komisją śledczą - dopytywał poseł PiS. - Nie do mnie należy ocena zeznań świadka - odpowiedziała Kijanko.
Świadek była też pytana o relacje pomiędzy nią a Tomaszewską-Szyrajew. - Czy te relacje były standardowe działania ze strony prokuratury przy postępowaniach jakie pani prowadziła? - pytał Krajewski.
- Moje relacje ze współpracownikami są bardzo poprawne, partnerskie także tylko tyle mogę odpowiedzieć na to pytanie - odparła Kijanko.
Prokurator grozi wydalenie z zawodu?
W trakcie przesłuchania prok. Kijanko kilkukrotnie wnosiła o odmowę odpowiedzi na niektóre pytania dotyczące jej działań tłumacząc to tajemnicą zawodową. - Pani ma świadomość, że jeśli pani to zrobi to ja w tym momencie wyciągnę w stosunku do pani te konsekwencje, które wynikają z ustawy o prokuraturze - zwróciła się do niej Wassermann.
Ze względu na to, że Kijanko podtrzymała decyzję o uchyleniu się od odpowiedzi na część pytań Wassermann stwierdziła zwracając się do pozostałych członków komisji, by rozważyli zwrócenie się do Prokuratora Generalnego o "wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i wyciągnięcie najdalej idących wniosków i konsekwencji z ustawy wobec pani prokurator". - O ile wiem najdalej idącą konsekwencją jest wydalenie z zawodu - wskazała szefowa komisji śledczej.
Witold Zembaczyński z Nowoczesnej zawnioskował jednak, aby z przyjęciem wniosku Wassermann poczekać jeszcze i zobaczyć czy Kijanko będzie odpowiadała na kolejne pytania. - Poczekajmy z tą decyzją do serii kolejnych pytań. Może świadek będzie chciał jeszcze mówić - powiedział Zembaczyński.
"Sprawa mnie przerosła"
- Sprawa Amber Gold przerosła zarówno moje możliwości, jak i możliwości prokuratury rejonowej - przyznała we wtorek przed komisją śledczą ds. Amber Gold prok. Barbara Kijanko.
- Z perspektywy czasu oczywiście stwierdzam, że ta sprawa przerosła zarówno moje możliwości, jako szeregowego funkcjonariusza prokuratury, jak myślę, że również prokuratury rejonowej - zeznała prok. Kijanko odpowiadając na pytanie Jarosława Krajewskiego (PiS).
Jednocześnie świadek zaprzeczyła, aby w tej sprawie były wobec niej stosowane jakieś naciski ze strony przełożonych lub wysuwano wobec niej sugestie dotyczące kierunku postępowania odnoszącego się do Amber Gold.
Suski: czy pani była pod wpływem czaru pana Marcina P.?
Wiceprzewodniczący komisji śledczej Marek Suski (PiS) pytał świadka m.in. "co było takiego wyjątkowego w Marcinie P.". Nawiązał tu do zeznań jego kuratora, który - jak mówił Suski - przyznał, że Marcin P. go oczarował. - Czy pani też była pod wpływem tego czaru pana Marcina P., że akurat jemu udzieliła pani w zasadzie pomocy poprzez poinformowanie o planowanych czynnościach w sprawie - pytał polityk PiS.
- Mogę tylko powiedzieć, że nie znam tej osoby, nigdy nie miała z nią żadnego kontaktu - odpowiedziała Kijanko.
- To co było powodem, że była pani tak spolegliwa akurat w tej sprawie? Czy przyjęła może pani jakąś korzyść materialną, finansową w prowadzonym postępowaniu? - dopytywał Suski.
- Nigdy w życiu w żadnej sprawie nie przyjęłam od nikogo żadnych korzyści, jakichkolwiek - odparła Kijanko.
Suski pytał też dlaczego dwukrotnie umorzyła ona postępowanie wobec Amber Gold. - Taka była moja ocena - odpowiedziała Kijanko. Dodała też, że nie pamięta dlaczego nie wydała polecenia, by sprawdzić czy Amber Gold przechowuje złoto w depozycie BGŻ.
Kijanko nie potrafiła też odpowiedzieć na pytania przewodniczącej komisji Małgorzaty Wassermann (PiS) dlaczego na tydzień przed przesłuchaniem Marcina P. wydała ona jego pełnomocnikowi akta toczącego się postępowania ws. Amber Gold.
Komisja Nadzoru Finansowego w grudniu 2009 r. złożyła do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz zawiadomienie podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Kijanko jako prokurator referent sprawy w styczniu 2010 r. odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
Po tym gdy w kwietniu 2010 r. sąd uwzględnił zażalenie KNF, wszczęte zostało dochodzenie, które Kijanko umorzyła w sierpniu 2010 r. Sąd w grudniu uwzględnił kolejne zażalenie KNF. W maju 2011 r. Kijanko zawiesiła postępowanie w związku z przedłużaniem się opracowania opinii biegłego.