Komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację trzech działek na pl. Defilad. Ma też rozpatrzyć odwołania ws. Chmielnej 70, od której w 2016 r. zaczęło się wyjaśnianie afery reprywatyzacyjnej.
Przed komisją zeznawał były wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak. - Stawiam się dzisiaj przed państwem pomimo pewnych wątpliwości, które posiadam zarówno ja jako prawnik, jak i można powiedzieć szeroko rozumiane środowisko prawnicze, co do podstaw prawnych i konstytucyjnych działania tej komisji. Jestem do Państwa dyspozycji - zaczął Jóźwiak, który nadzorował Biuro Gospodarki Nieruchomościami.
Z jego zeznań nie był jednak zadowolony przewodniczący komisji i wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Nie poprosił o listę nieruchomości, o które starają się handlarze roszczeń. Nie poprosił o listę osób, które nie żyją, a też starają się o nieruchomości. Nie poprosił o listę kuratorów. Nie zlecił żadnej kontroli, żadnego audytu. W takiej sytuacji należy zadać sobie pytanie, po co w ogóle są wiceprezydenci - komentował Jaki podczas przerwy w posiedzeniu.
- Ponadto pośrednio przyznał, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz popełniła błąd, który on potem się chwalił, że go nie naprawiał - dodał. Chodzi o reprywatyzację działki przy ul. Twardej. Jóźwiak powiedział, że postępowanie zwrotowe miasta st. Warszawy w sprawie nieruchomości przy ul. Twardej "miało istotne wady".
Jaki określił zeznania byłego wiceprezydenta jako "zabawne". - Gdyby nie gazety, to oni by nic nie wiedzieli. Wszyscy wiedzieli, tylko prezydent Jóźwiak i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wiedziała - ironizował.
- Widać, że prezydent Jóźwiak próbuje kryć prezydent Gronkiewicz-Walz. Próbuje nam przekazać, że nic się nie stało i nad wszystkim panujemy - dodał.