Rekordzista zarobił w 2012 roku 10 milionów. Najbardziej skuteczni w tym zawodzie wzbogacają się o setki tysięcy złotych miesięcznie. To wszystko może się niebawem skończyć za sprawą nowelizacji ustawy o egzekucji długów, na której skorzysta państwowa kasa. Rocznie wszyscy komornicy w Polsce z tytułu opłat pobierają blisko miliard złotych. Po zmianach znaczna część tych pieniędzy mogłaby zasilać budżet państwa.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła „Gazeta Wyborcza” nowy rząd planuje pozbawić kancelarie komornicze wielomilionowych przychodów. Nowy projekt ustawy przewiduje, że komornicy wróciliby na garnuszek poszczególnych sądów rejonowych. Oznaczałoby to swoisty powrót do przeszłości, bo tak już było przed 1997 rokiem. Wtedy na mocy nowelizacji ustawy komornicy przestali być zwykłymi pracownikami wymiaru sprawiedliwości, a stali się po prostu przedsiębiorcami.
- Myślę, że wielu z nich oburzyłoby się na takie postawienie sprawy. Komornicy nie chcą być nazywani biznesmenami, ale obecny sposób zorganizowania ich kancelarii jest zbliżony do zasad działania zwykłej firm - mówi Paweł Ostaszewski z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości.
- W Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad powołaniem zespołu pod przewodnictwem sekretarza stanu Patryka Jakiego, który ma zająć się gruntowną reformą przepisów regulujących egzekucję komorniczą. Na obecnym etapie brak jest decyzji kierunkowych tej reformy - odpowiada na nasze pytania w tej sprawie Milena Domachowska z Ministerstwa Sprawiedliwości. Do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy komentarza w tej sprawie od Krajowej Rady Komorniczej, która reprezentuje interesy przedstawicieli tego zawodu w naszym kraju.
Pensja zamiast milionowych dochodów
Jeśli rzeczywiście rządzący zamierzają uczynić z komorników na powrót pracowników sądów, oznaczać to będzie dla nich ogromne straty finansowe. Jak szacuje portal moja-pensja.pl, komornik w Polsce zarabia przeciętnie około 30 tysięcy brutto miesięcznie. Jednak bardziej miarodajnym źródłem na ten temat powinien być raport „Opłaty i koszty w systemie egzekucji komorniczej – obraz statystyczny” Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Według niego przeciętny miesięczny dochód komornika w Polsce wynosi ponad 46 tysięcy złotych brutto.
Warto odnotować, że w tym przypadku wyliczenia oparto o twarde dane opracowywane rokrocznie przez Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Finansów. Tylko one uwzględniają dokładne informacje o przychodach, kosztach uzyskania przychodu i dochodach uzyskanych przez komorników sądowych. Badanie opracowano w 2014 roku na podstawie deklaracji podatkowych z 2012.
W przygotowaniu jest najświeższe, ale jak przekonuje Paweł Ostaszewski, sumy niewiele różnią się od siebie. - Widać delikatny spadek przeciętnych przychodów, ale to ciągle ten sam rząd wielkości. Nadal też widoczne jest duże zróżnicowanie miedzy kancelariami - wyjaśnia ekspert Instytutu.
Jak wynika z raportu najwięcej w miesiącu zarobił komornik przy Sądzie Rejonowym na warszawskiej Woli - 255 697 zł brutto. Najmniej - jeden z działających przy małym sądzie gdzieś w głębi kraju - 2609 zł, również przed opodatkowaniem.
Jeszcze większe wrażenie robi zestawienie rocznych dochodów uzyskanych przez komorników. Rekordzista z 2012 roku działający przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa zarobił 10 855 695 zł brutto. O tym, że to jednak nie zawsze zyskowny interes świadczy w zestawieniu roczny dochód 1 562 zł brutto komornika przy Sądzie Rejonowym w Przemyślu.
Szokować może też porównanie zarobków tych przedstawicieli prawniczego fachu z będącymi najwyżej w hierarchii wymiaru sprawiedliwości. Z raportu wynika, że jedynie w ośmiu spośród 238 rewirów komorniczych, dla których dysponowano danymi, średnie miesięczne dochody nie przekraczały wysokości zasadniczego wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego (ponad 13 tys. zł brutto). We wszystkich pozostałych przypadkach uzyskiwali oni dochody wyższe, często nawet kilkadziesiąt razy.
Z tego samego raportu wynika również, że w 2013 roku udało się komornikom wyegzekwować łącznie blisko 8 miliardów złotych. Uwzględniając wysokości opłat egzekucyjnych Instytut Wymiaru Sprawiedliwości oszacował, że kancelarie komornicze, których jest w Polsce ponad 1000 pobrały z tej kwoty ponad 900 milionów złotych. Te pieniądze, oczywiście po odliczeniu kosztów, po nowelizacji ustawy mogłyby zasilić budżet państwa.
Na drugiej stronie przeczytasz ile zarabialiby komornicy po ewentualnych zmianach w ustawie
Na czym zarabiają komornicy
- Obecnie kancelarie komornicze w Polsce działają na bardzo prostych, niemalże rynkowych zasadach. Głównym źródłem wszystkich przychodów są procenty od tego co udało się przejąć od dłużników. Inne opłaty i zaliczki od wniosków, sporządzenia spisu inwentarza i tym podobnych stanowią zaledwie drobną tego część - mówi Paweł Ostaszewski, który dodaje, że kancelarie komornicze nie otrzymują od sądów rejonowych żadnych pieniędzy na swoją działalność.
Dlatego same muszą ponosić koszty związane z zatrudnieniem pracowników, wynajmem lokalu, wzywania asysty służb mundurowych, czy chociażby organizowania licytacji. Jak wykazaliśmy jednak powyżej, taka działalność naprawdę może się opłacić. Komornik otrzymuje 15 proc. od wyprzedaży majątku dłużnika i 8 proc. od zajęcia rachunku bądź wynagrodzenia. Warto też pamiętać, że nie ma absolutnie żadnego górnego pułapu komorniczych zarobków.
Wszystko zależy od skuteczności jego działania. Motywacja finansowa może być jednak zbyt silna. Jak przynajmniej uważa Ministerstwo Sprawiedliwości, które w przesłanym nam komunikacie wyjaśnia potrzebę zmian tymi słowami: „obecny system nie funkcjonuje prawidłowo, o czym świadczą liczne doniesienia niepokojące opinię publiczną o przekraczaniu uprawnień przez komorników”. Dlatego, jak tłumaczy MS zmiany, są konieczne.
Własna kancelaria to dopiero są pieniądze
W związku z planowaną reformą zainteresowanie związane z tym zawodem, który może nie kojarzyć się najlepiej, ale daje dobrze zarobić może się oczywiście zmniejszyć. Na razie co roku na aplikacje komorniczą zgłasza się ponad pół tysiąca osób. Wystarczy mieć 25 lat korzystać z pełni praw cywilnych i obywatelskich oraz ukończyć wyższe studia prawnicze. Po odbytej aplikacji trzeba jeszcze zdać egzamin komorniczy i można wnioskować do Ministerstwa Sprawiedliwości o przydzielenie rejonu.
Ostatecznie to sam resort decyduje o lokalizacji i wyznacza odpowiedni sąd, gdzie spraw jest na tyle dużo, że konieczne jest powołanie nowego komornika. Można również zastąpić działającego do tej pory, który przechodzi na emeryturę bądź z innych względów nie może wykonywać swoich obowiązków.
Początkowo nie można oczekiwać zbyt wielkich zarobków. Według firmy badającej rynek pracy Sedlak & Sedlak, asesor przeciętnie może liczyć na 4435 zł brutto, aplikant 3052 zł. Znane są jednak przypadki asesorów pracujących za minimalną krajową. Ból łagodzić ma perspektywa sięgnięcia po duże większe pieniądze już we własnej kancelarii.
Chyba, że rzeczywiście zmienią się zasady wynagradzania i komornicy będą musieli zadowolić się sądową pensją. Według nieoficjalnych informacji GW może ona wynieść maksymalnie do 6 tys. zł brutto. Ewentualne premie za efektywność mają też nie przekraczać dwukrotności wynagrodzenia podstawowego. W porównaniu do setek tysięcy złotych, które zarabiają niektórzy przedstawiciele tego zawodu, to rzeczywiście będą grosze.
Zobacz także: Upadłość konsumencka coraz popularniejsza. Nowy sposób na długi? #dziejesiewbiznesie