Czy z polskich dróg zniknie ponad tysiąc stacji paliw? Do URE nie wpłynęło aż tyle wniosków o zmianę koncesji na obrót paliwami płynnymi. Właściciele stacji benzynowych dostali na to miesiąc, choć w przypadku odnawiania koncesji otrzymują zwykle półtora roku. Przedsiębiorcy, którzy nie zdążyli tracą koncesję. Za sprzedaż paliwa bez niej grozi 5 lat więzienia i do 5 mln zł kary.
Dane, które otrzymaliśmy od Urzędu Regulacji Energetyki pochodzą z ośmiu oddziałów terenowych. To tam właśnie, odpowiednio do miejsca prowadzenia działalności przedsiębiorcy, powinni składać wnioski. Termin ich dostarczenia minął 16 stycznia, ale można je było przesyłać pocztą, dlatego Urząd zwlekał z podaniem ostatecznej liczby wniosków. Dziś już wiemy, jaki procent firm dopełniło tego obowiązku.
- Do końca stycznia do URE dotarło ok. 85 proc. spodziewanych wniosków, dotyczących głównie dostosowania koncesji do nowych przepisów - mówi Justyna Pawlińska z Urzędu Regulacji Energetyki. Biorąc pod uwagę, że w Polsce działa łącznie 7852 firm z takimi koncesjami, ponad tysiąc z nich może zatem zniknąć z rynku, bo po prostu nie zdążyło na czas.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy na ten temat już na początku stycznia przewidywali, że część firm tylko z tego powodu może zakończyć działalność. Wszystko dlatego, że skompletowanie takiego wniosku jest bardzo trudne i w niektórych przypadkach, po prostu może zabraknąć czasu.
Nowe przepisy zachęcą do ucieczki w szarą strefę?
Istnieje też inne wytłumaczenie tej różnicy w liczbach złożonych wniosków i dotychczasowych koncesjonariuszy. Część z nich już od pewnego czasu nosiła się z zamiarem wycofania się z rynku, a zmiana przepisów spowodowała szybsze odsianie takich "martwych dusz" w obrocie paliwami.
- W tej liczbie na pewno są te firmy, które formalnie nie działały już od dłuższego czasu i były uśpione. Będą tu też i takie, które jednak zostaną na rynku i już bez koncesji na zasadach współpracy z innymi posiadającymi uprawnienia nadal będą funkcjonować - mówi Maksymilian Graś z Kancelarii Kijewski i Graś, reprezentujący też interesy Polskiej Izby Paliw Płynnych
Jak przekonuje prawnik, dopiero kiedy spłyną do Izby bardziej szczegółowe informacje z rynku, będzie można powiedzieć, ile stacji benzynowych rzeczywiście zakończyło działalność. - Mam nadzieje że tego nie będzie na tyle dużo, żeby to utrudniło w znaczący sposób życie klientom - dodaje.
Najmniej pozytywną dla rynku i budżetu państwa ewentualną konsekwencją zmian w prawie może być też ucieczka części przedsiębiorców do szarej strefy. Jest jednak jeszcze za wcześnie żeby próbować nawet oszacować jak wielu z tego ponad tysiąca wybierze tę drogę. Ministerstwo Finansów przygotowując pakiet paliwowy szacowało, że w całej branży paliwowej wartość szarej strefy może nawet przekraczać 10 mld zł.
Rejestr z opóźnieniem
Zgodnie z przepisami tzw. Pakietu Paliwowego na stronie internetowej URE zostały przygotowane wymagane rejestry i wykazy, w tym wykaz podmiotów, które złożyły wnioski o udzielenie, zmianę lub cofnięcie koncesji albo o udzielenie lub zmianę promesy koncesji do czasu ich rozpatrzenia.
Tego rodzaju wykaz ma ułatwić przedsiębiorcom możliwość sprawdzania, który z ich kontrahentów działa na rynku legalnie. Obecnie w serwisie URE figuruje 6289 takich firm. To mniej niż 85 proc. wszystkich posiadających koncesję. Tę różnicę Urząd tłumaczy nawałem pracy.
- Ze względu na bardzo dużą liczbę wniosków, które wpłynęły do Urzędu, wykaz ten będzie stopniowo i w miarę możliwości uzupełniany. Przedsiębiorstwa energetyczne, które złożyły wnioski w terminie wymaganym prawem, do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w przedmiocie wniosku mogą prowadzić działalność na zasadach dotychczasowych - zapewnia Pawlińska.
Graś potwierdził nam, że rzeczywiście opóźnienie z wprowadzaniem danych jest dość znaczne - Wielu przedsiębiorców będących członkami naszej Izby jeszcze się nie pojawiło w tym wykazie choć wnioski złożyli na grubo przed terminem.
Początek kłopotów
Nowy obowiązek dotyczący wszystkich przedsiębiorców działających w branży paliwowej, jak pisaliśmy w WP money, jest wynikiem nowelizacji prawa energetycznego. Z komunikatu URE z 15 grudnia wszyscy właściciele stacji benzynowych dowiedzieli się, że w ciągu miesiąca muszą zebrać całą masę zaświadczeń i dokumentów.
Choć procedura jest bardzo podobna do tej, która związana jest ze staraniem się o koncesję czy jej odnowienie ustawodawca nie przewidział tu dłuższego czasu na jej zgromadzenie. Jak przekonują eksperci i sami przedsiębiorcy przy takim pośpiechu łatwo o pomyłkę.
Mimo tego wszyscy wnioskodawcy będą mieli tylko jedną szansę na poprawki. Wszystko wskazuje na to, że też będą musieli się śpieszyć. Zgodnie z nowelą teraz to urzędnicy decydować będą ile firmy dostaną na to czasu. Przed zmianą był to kolejny miesiąc, po niej może to być nawet 7 dni, ale i 3 miesiące.
Jak sprawdziliśmy w oddziałach URE urzędnicy sami dokładnie nie wiedzą jak wykorzystać tą dowolność. Z nieoficjalnych rozmów z nimi wynika, że przedsiębiorcy będą dostawać co najmniej 2 tygodnie na skompletowanie wniosku. Inni zapewniali, że nawet i 90 dni jeżeli braki we wniosku będą znaczące.
Nie wiadomo jednak ciągle kiedy (URE nie odpowiedział nam na to pytanie) urzędnicy przeanalizują te tysiące wniosków. Przypomnijmy, że nigdy wcześniej w jednym czasie nie musieli analizować koncesji z całego kraju. Przy ich odnawianiu czy staraniu się nowe przedsiębiorcy składali je w różnym czasie. URE miał dostać środki finansowe na nowe etaty w związku z nowelizacją ustawy tak się jednak nie stało.
W związku z tym i tą kumulacją nie wiadomo jak długo przedsiębiorcy będą trzymani w niepewności. Nie będą mieli jednoznacznej odpowiedzi, że wniosek został przyjęty i mają koncesję. Szybko mogą się też nie dowiedzieć czy konieczne są poprawki.