Pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Gernot Erler uważa, że zarzuty wobec Ukrainy o użycie bomb kasetowych wobec ludności cywilnej muszą zostać zbadane przez niezależne międzynarodowe gremium. W konflikcie na Ukrainie nie ma aniołów i diabłów.
Organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch oświadczyła dziś, że z zebranych przez nią dowodów wynika, iż w konflikcie na wschodzie Ukrainy siły rządowe stosowały amunicję kasetową i mogli jej także użyć prorosyjscy separatyści.
Rząd Niemiec nie dysponuje własną wiedzą na ten temat - zastrzegł Erler dziś w wywiadzie dla telewizji publicznej ARD. Jak zaznaczył, HRW jest poważną instytucją, która w dodatku podczas badania przypadków naruszania praw człowieka na Ukrainie współpracowała z redakcją dziennika _ New York Times _.
Nie można podejrzewać, że HRW chciała zaszkodzić rządowi Ukrainy - powiedział Erler. Jego zdaniem istnieje _ pilna konieczność _ wyjaśnienia tej sprawy przez niezależne międzynarodowe siły.
Erler podkreślił, że użycie bomb kasetowych nie jest jedynym przypadkiem łamania praw człowieka podczas konfliktu na Ukrainie. Wymienił w tym kontekście ponad 100 ofiar śmiertelnych walk na Majdanie, 46 osób, które zginęły w Odessie oraz zestrzelony malezyjski samolot pasażerski.
Dla pozytywnego rozwoju Ukrainy ważne jest, by przestępstwa nie pozostały bezkarne. Wszystkie strony konfliktu muszą przyczynić się do wyjaśnienia zarzutów - podkreślił Erler. _ Każdy przypadek należy rozpatrywać oddzielnie. Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia po jednej stronie konfliktu z aniołami, a z drugiej z diabłami _ - powiedział. Wina leży po obu stronach - ocenił.
Zdaniem Erlera wybory stwarzają szansę na stabilizację na Ukrainie poprzez legitymizację parlamentu, który obecnie - jeśli chodzi o jego skład - jest _ z innego świata _. Z takim parlamentem nie można prowadzić rozsądnej polityki - powiedział Erler. Wybory są szansą na _ nowy początek _, jednak warunkiem jest ich spokojny przebieg.
W wywiadzie dla ARD Erler powiedział, że _ musimy pogodzić się z tym, iż 2 mln ludzi nie weźmie udziału w wyborach _. Jak wyjaśnił, nie będzie wyborów na Krymie, który _ nadal należy do Ukrainy _, oraz w 12 z 32 okręgów wyborczych we wschodniej Ukrainie opanowanych przez separatystów. Zdaniem Erlera Rosja powinna wywrzeć presję separatystów w celu skłonienia ich do rezygnacji z własnych wyborów zapowiedzianych na 2 listopada.
Dowództwo prowadzonej we wschodniej Ukrainie rządowej operacji nazywanej antyterrorystyczną zaprzeczyło, by posługiwało się amunicją kasetową.
Kasetowe bomby lotnicze oraz pociski artyleryjskie i rakietowe zawierają do kilkudziesięciu mniejszych bomb odłamkowych lub przeciwpancernych, rozrzucanych na dużej przestrzeni po wybuchu głównego ładunku. Praktyka wskazuje, że pewna część bomb nie eksploduje od razu, zamieniając zbombardowany teren w pole minowe.
Czytaj więcej w Money.pl