Atlas, Amica, Kross czy Wielton - to tylko kilka przykładów krajowych firm, które nie tylko inwestują za granicą, ale również wykupują zagraniczne firmy z wieloletnią tradycją. Jak to możliwe? Odpowiedź na to pytanie padła podczas Kongresu 590 w Rzeszowie.
Wartość polskich inwestycji zagranicznych to dziś ok. 28 miliardów złotych rocznie. Znaczna część tych pieniędzy jest przeznaczona na przejęcia przez polskie firmy, ich zagranicznych partnerów.
Taki model szybkiego rozwoju wybrała m.in. polska firma Wielton, dla której rynek w Polsce był za mały, aby dalej się rozwijać. Wielton zajmuje się produkcją naczep, przyczep i zabudów do samochodów - kilkanaście tysięcy rocznie.
W tym roku Wielton przejął niemiecką firmę Langedorf, która ma 70-letnią tradycje w produkcji przyczep, dwa lata wcześniej wykupił lidera rynku francuskiego Fruehauf oraz część włoskiej spółki Viberti Rimorchi.
Dzięki temu polska firma jest trzecim w Europie producentem przyczep do samochodów.
- Przy przejęciach szanujemy różnice kulturowe. Menadżerowie z różnych krajów zachowują się zupełnie inaczej, dlatego nie faworyzujemy żadnego kraju, lecz wybieramy najlepsze praktyki z firm, które przejmujemy - mówi Mariusz Golec, prezes zarządu Wielton.
Co jest największym wyzwaniem przy przejmowaniu zagranicznej firmy przez Polaków?
- We Francji była to obawa, że produkcja zostanie przeniesiona do Polski, dlatego dużo czasu zajęła nam rozmowa ze związkami zawodowymi, które bały się połączenia. Z kolei podczas przejęcia firmy w Niemczech nie było żadnych obaw, negocjacje trwały zaledwie pół roku i poruszano podczas nich jedynie kwestie formalne - dodaje Golec.
Czy są branże w których polskie firmy są szczególnie mocne i mają większe szanse na przejęcie konkurentów?
Zdaniem Pawła Nierady, pierwszego wiceprezesa zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego niekoniecznie, bo najważniejsze jest to, że sam fakt przejmowania przez polskie firmy zagranicznych jest zjawiskiem pozytywnym.
- To następny etap rozwoju gospodarczego dla Polski - dodaje Nierada.
Robert Zmiejko, dyrektor Biura Strategii i Relacji Międzynarodowych PKO BP, ostrzega, że przejmowanie zagranicznej konkurencji, to proces długotrwały, który może trwać kilka lat. Polacy doskonale sobie z tym jednak radzą, bo to nasza kadra zarządzająca jest młoda, zna języki obce i doskonale wie jak poruszać się za granicą.
Jak jednak polska firma powinna przygotować się do takiej transakcji, czyli międzynarodowego przejęcia?
- Na początku ważny jest eksport towarów i usług. Potem polska firma powinna poznać lokalnego partnera, który ma już bazę klientów, ale również licencje i pozwolenia niezbędne do prowadzenia działalności na lokalnym rynku - wylicza Zmiejko. - Następnym krokiem jest uruchomienie placówki, w kraju, gdzie chcemy zainwestować np. sklepu. Dopiero później można myśleć o przejęciu. To jednak nie koniec wyzwań. Do samego przejęcia też trzeba się odpowiednio przygotować. Do tego potrzebni są prawnicy, specjaliści od rachunkowości, a na końcu niezbędne jest dopasowanie struktur organizacyjnych - dodaje Zmiejko.
PKO BP przyznaje, że już dziś pomaga polskim firmom w ekspansji za granicą. Służy temu m.in. ponad 1300 relacji korespondenckich na całym świecie, a także możliwości dokonywania rozliczeń w 23 walutach. Bank posiada również swoje oddziały we Frankfurcie nad Menem oraz czeskiej Pradze.