Umowy cywilnoprawne kojarzą się w Polsce raczej negatywnie i utożsamiane są głównie z umowami zlecenie i o dzieło (czyli tak zwanymi "śmieciowymi"). Kontrakt menedżerski też jest takim typem umowy, ale dużo bardziej prestiżowym i dotyczy przede wszystkim kierowników wyższego szczebla. Czasami błędnie utożsamiany jest z umową o pracę, choć w rzeczywistości wiele go od niej różni.
Kontrakt menedżerski niekiedy jest również nazywany umową o zarządzanie. Właściciel firmy podpisuje go z menadżerem, który w zamian za wynagrodzenie zobowiązuje się do kierowania i podejmowania najważniejszych decyzji w przedsiębiorstwie.
Umowa-widmo?
Co ciekawe, kontraktu menedżerskiego nie definiują tak naprawdę żadne przepisy. Strony mogą w nim zatem zapisać cokolwiek, zgodnie z zasadą swobody zawierania umów zapisaną w Kodeksie cywilnym. Ważne tylko, żeby zapisy nie łamały prawa, ani "zasad współżycia społecznego".
Najczęściej jednak w kontrakcie menedżerskim znajdują się te same informacje. Powinien on zawierać:
- obowiązki i uprawnienia menadżera,
- cel umowy i wynagrodzenie,
- zakres odpowiedzialności menadżera za podejmowane decyzje i działania,
- rodzaj świadczeń dodatkowych przysługujących menadżerowi,
- składniki wynagrodzenia,
- kryteria oceny efektywności zarządzania,
- sposoby rozwiązania kontraktu,
- klauzule zobowiązujące do zachowania poufności zarówno w trakcie trwania kontraktu, jak i po jego rozwiązaniu.
Czasami właściciele firm, ze względu na niemal nieograniczony dostęp menedżerów do wrażliwych danych w przedsiębiorstwie, stosują również klauzulę o zakazie konkurencji. Zabrania ona pracy na rzecz konkurencji, często również przez wiele miesięcy po rozwiązaniu kontraktu. Więcej na temat zakazu konkurencji, na przykład w umowie o pracę, przeczytasz tutaj.
To nie jest umowa o pracę
Pomiędzy zlecającym a menedżerem nie może istnieć stosunek pracy. To znaczy, że zarządzający przedsiębiorstwem nie ma obowiązku robić tego w miejscu oraz czasie oznaczonym przez właściciela firmy i pod jego kierownictwem.
Brak bezpośredniego przełożonego daje zatem zdecydowanie większą swobodę i samodzielność, ale niesie też za sobą pewne zagrożenia. Kontrakt wiąże się zazwyczaj z nienormowanym czasem pracy. Nie obowiązuje tu bowiem zapisany w Kodeksie pracy 40-godzinny tydzień, nie ma też mowy o jakichkolwiek nadgodzinach.
Przy podpisywaniu umowy o zarządzanie trzeba mieć również świadomość, że zastosowania w tym przypadku nie mają również inne Kodeksowe przepisy. Menedżer nie ma zatem prawa do urlopu wypoczynkowego na takich zasadach, jak etatowi pracownicy. Również w przypadku choroby często nie będzie mógł pójść na tak zwane "chorobowe".
Kolejna sprawa to okres wypowiedzenia, który w tym przypadku tak naprawdę nie istnieje. Podobnie jak umowę zlecenie, kontrakt można rozwiązać natychmiast.
Umów o zarządzanie nie obowiązują też przepisy o płacy minimalnej. Ten problem jest jednak czysto teoretyczny, bo zazwyczaj wynagrodzenie jest przy tej formie bardzo wysokie.
Trzeba jednak pamiętać, że choć przepisy nie obowiązują z urzędu, to wiele zależy od tego, ile menedżer jest w stanie wynegocjować z właścicielem firmy. Może przecież umówić się na 40 lub 50 dni urlopu w ciągu roku. Jeśli druga strona się zgodzi, to nie ma żadnych przeszkód, bo nie obowiązuje tu Kodeks pracy.
Odpowiedzialność za błędy
Co w przypadku, gdy menedżer podejmie takie decyzje, które narażą firmę na duże straty finansowe? Teoretycznie poniesie za to pełną odpowiedzialność, całym swoim majątkiem. W rzeczywistości jednak zapisy kontraktowe są takie, że w ten sposób odpowiada tylko wtedy, gdy błędy popełnił umyślnie.
Zazwyczaj jednak pracujący w oparciu o kontrakt menedżerski zabezpieczają się przed błędnymi decyzjami i podpisują umowy ubezpieczeniowe od odpowiedzialności cywilnej. W razie bardzo kosztownych pomyłek wszelkie straty pokryje wtedy ubezpieczyciel.
Co z ZUS-em?
Jeśli chodzi o ubezpieczenia społeczne, to kontrakt obowiązują dokładnie takie same zasady jak umowę zlecenie. Z pensji pobierane są zatem składki emerytalne, rentowe, wypadkowe i zdrowotne. Problem pojawia się, gdy menedżer prowadzi działalność gospodarczą i to w jej ramach realizuje kontrakt. W takim przypadku odprowadza więc już ZUS od działalności i teoretycznie nie musi odprowadzać ich drugi raz od wynagrodzenia. Tak jest jednak tylko w przypadku umowy zlecenia.
Jeśli chodzi o kontrakt, to traktowany jest on jako "działalność wykonywana osobiście", a więc niezależnie od prowadzonej firmy. Oznacza to, że składki zapłaci dwa razy.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Prezent na Dzień Kobiet. Zapłacisz podatek Pracodawca musi za wręczony prezent potrącić część wynagrodzenia. Ale jest na to sposób. | |
Nowe prawo dla firm w maju trafi do Sejmu Wicepremier zapewnia, że w projekcie uwzględniono wiele zgłoszonych do niego uwag. | |
Klient nie płaci? Tak go do tego zmusisz W większości przypadków wcale nie trzeba iść do sądu. Czasami wystarczy zwykłe pismo. Jak je napisać? |