Platforma Obywatelska wystartowała z kampanią wyborczą. Grzegorz Schetyna zapowiedział m.in. 500+ dla każdego dziecka, trzynastą emeryturę i podwyżki dla młodych lekarzy. Koszty tylko tych trzech obietnic szacowane są na 75 mld zł. Skąd na to pieniądze? W 76-stronicowym programie PO trudno znaleźć cokolwiek na ten temat.
- Dziś, konwencją samorządową, zaczynamy maraton wyborczy. Na te wszystkie wybory Platforma Obywatelska jest gotowa! - tymi słowami Grzegorz Schetyna otworzył w sobotę krajową konwencję partii pod hasłem "Polska Obywatelska 2.0".
Szef PO w kilkudziesięciominutowym wystąpieniu, które opierało się na dokumencie liczącym sobie 76 stron, obiecał Polakom dużo. Można powiedzieć, że w wielu kwestiach przebił krytykowany przez siebie kilka lat temu program PiS. Teraz niewiele się od niego różni. Socjalne pomysły przysłoniły dotąd liberalną twarz PO.
Grzegorz Schetyna mówił m.in. o programie 500+, który jeszcze w 2015 roku miał zrujnować finanse publiczne, a teraz chce go rozszerzyć. Świadczenie miałyby dostawać wszystkie dzieci bez wyjątku. Lekką ręką byłby to dodatkowy roczny koszt dla budżetu w wysokości około 19 mld zł - wyliczało kilka miesięcy temu Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Jakby tego było mało, na konwencji padła także po raz kolejny zapowiedź trzynastej emerytury. To kolejne około 17 mld zł - wylicza z kolei Nowoczesna. Partner z opozycji nazywa tylko te dwa programy kursem w kierunku bankrutującej Grecji.
Do tego nie brakowało w słowach Grzegorza Schetyny odniesień do palącego problemu strajkujących lekarzy rezydentów.
- Podwyższymy katastrofalnie dziś niskie pensje młodych lekarzy, a także pielęgniarek i pracowników innych zawodów medycznych. W ten wtorek gabinet cieni Platformy Obywatelskiej przedstawi kompleksowy pomysł na rozwiązanie tego najbardziej palącego dzisiaj w Polsce problemu. I nie będzie to projekt zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB, ale (dopiero - red.) w 2025 roku. Dziś rząd może sobie składać takie projekty, bo wie, że za 8 lat nie będzie ponosił za nie żadnej odpowiedzialności - mówił szef PO.
Ile kosztowałoby spełnienie tej obietnicy? Obecnie na ochronę zdrowia idzie 4,7 proc. PKB, czyli około 87 mld zł. Wzrost o 2,1 pkt proc. oznaczałby prawie 39 mld zł.
Tylko te trzy tematy to koszt dla budżetu, a dokładniej dla podatnika, rzędu 75 mld zł rocznie. Komu trzeba byłoby zabrać pieniądze, żeby znalazły się w kasie państwa? Na to pytanie odpowiedź na konwencji nie padła. Co więcej, nie ma o nich nawet słowa w 76-stronicowym dokumencie, stanowiącym program PO, z którym politycy idą do wyborów samorządowych.
"Akcja - Twoja Polska"
Wydaje się więc, że trzynasta emerytura, 500+ i wzrost pensji młodych lekarzy to tylko "wrzutki" medialne. Co więc konkretnie jest zapisane w programie, którym PO chce wygrać zbliżające się wybory?
Hasłem kampanii ma być "Akcja - Twoja Polska", której głównym postulatem jest zwiększenie znaczenia samorządów. Z tym się wiąże jednak zrzucenie wielu obowiązków do regionów, które też będą musiały we własnym zakresie szukać pieniędzy na ich realizację.
PO chodzi o umocnienie władzy samorządów i ograniczenie władzy centralnej. W planach jest m.in. likwidacja urzędu wojewody, który jest przedstawicielem rządu w terenie. Jego kompetencje (np. zarządzanie kryzysowe) mieliby przejąć marszałkowie i samorządy wojewódzkie.
W kontekście decentralizacji i umocnienia władzy samorządów, istotą ma być fakt, że pieniądze z podatków PIT i CIT mają zostawać w samorządach, a nie trafiać do kasy państwa. Do tego PO chce oddać samorządom nieruchomości Skarbu Państwa, którymi dziś rządzą rządowe agencje i instytucje.
W programie PO, wśród najważniejszych kwestii finansowych znalazła się kwota wolna od podatku.
- Platforma, korzystając z doświadczeń Holandii i Irlandii, zawrze porozumienie ze związkami zawodowymi i przedsiębiorcami. Jego elementem będzie systematyczne podnoszenie bazowej kwoty wolnej. Bazowej, bo samorządy będą mogły ją jeszcze podwyższać - zapowiadał Grzegorz Schetyna podczas konwencji.
Co więcej, PO zakłada, że samorząd będzie mógł zwrócić część podatków mieszkańcom, podnosząc im kwotę wolną od PIT, powyżej kwoty bazowej określonej ustawą. Ale żeby nie tworzyć lokalnych rajów podatkowych, samorządy miałyby wpływ nie na stawki PIT, a na kwotę wolną od podatku. Najbardziej skorzystać z tego miałyby osoby o niewielkich dochodach.
Odpowiedzią na program Mieszkanie+ ma być Samorządowy Program Mieszkaniowy. "Będzie to program wspierający samorządy w zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych osób o ograniczonych zasobach finansowych. Doprowadzimy do ustawowego przekazania samorządom gruntów należących do Skarbu Państwa, by mogły je przeznaczyć pod budownictwo komunalne. Chcemy także budowy mieszkań w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego"- czytamy w programie PO.
W praktyce polegałoby to na tym, że samorząd zamawiałby u partnerów prywatnych mieszkania w trybie wieloletniego wynajmu. Następnie samorząd udostępniałby te mieszkania obywatelom, którzy ponosiliby część kosztów wynajmu (w zależności od dochodów). Resztę pokrywałby samorząd.
Z bardzo przyziemnych spraw, odczuwalnych dla zwykłych Polaków, padła też zapowiedź dotycząca transportu. "Tam, gdzie będzie to finansowo możliwe, zaproponujemy obniżenie cen biletów komunikacji publicznej albo wprowadzenie darmowej komunikacji, przynajmniej w ścisłych centrach miast" - czytamy w programie PO.
Skąd pieniądze?
Wprost w dokumencie przedstawiającym plan PO dla samorządów nie ma o tym mowy. Wyraźnie widać za to, że wraz z przekazaniem większych kompetencji na niższe szczeble władzy, spychane są w dół problemy ze znalezieniem pieniędzy na realizację pomysłów.
Nie ma też mowy o rozdawnictwie pieniędzy.
- Polacy zasługują na wyższe płace. Ale one nie biorą się z decyzji państwa i partii - jak twierdzą rządzący dziś spadkobiercy komunizmu. Bogactwo nie rodzi się z rozdawnictwa i zasiłków. Bogactwo bierze się z pracy i przedsiębiorczości, wspomaganej przez sprawne państwo, a nie krępowanej przez niegodziwe państwo partyjne - podkreślał szef PO.
Schetyna wskazywał, że kluczem do wzrostu płac jest sukces prywatnych firm, bo to one tworzą konkurencję na rynku pracy.
- Odpowiedzialni politycy muszą mieć dla młodych bardzo konkretną ofertę. Ale nie taką, by wziąć ich na garnuszek państwa, kupując sobie ich poparcie obietnicami zasiłków, finansowanych z podnoszenia podatków ich ciężko pracującym rodzicom lub długiem, którego spłata spadnie właśnie na młodych. Trzeba im pomóc stać się samodzielnymi - apelował lider opozycji.